Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2014-12-29 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2604 |
Czy na pewno wypada?
Czy nie będzie faux pas
Pomalować paznokcie
W rytm Sinatry na dwa?
On zaśpiewa „My way”,
Ja zanucę coś w tle.
Gdzie to będzie i kiedy,
Ktoś na pewno to wie.
Muzyko, trochę już zapomniana,
Ukryta w domach bez dat.
Na poddaszach spłowiałych
Skrywasz Sinatry świat.
Daj się rozwiesić na dachach,
Przykryć okna i bramy,
Przejdź nieśpiesznie ulicą
Krokiem od nut pijanym.
Malowane paznokcie
Srebrzą się od wieczora.
Przyjęcie u Sinatry
Trwa podobno od wczoraj.
Suknia z frędzlami po kostki,
Pół twarzy zakryte przez woal
Drży z klarnetem pospołu,
Z trąbką roznieca pożar.
Kołysze mną i zwodzi
Głos niby westchnienie.
Po ramieniu się wspina
Najczulszym wspomnieniem.
Rozkłada skrzydła i płynie.
To znów naiwnie marzy,
Że cokolwiek się stanie,
Miłość się przydarzy.
Nad ranem kolory
Wcale nie wyblakły.
Malowane paznokcie
Budzą ciągle zachwyt.
Saksofon z końca sali
Powykręcał tony,
Porozwieszał struny
Gitar zadziwionych.
Skrzypiec z wolna brzmiących
Nikt już nie zatrzyma.
Płynie piosenka krucha,
Lekka jak dziewczyna.
Ona - to ja - po środku sali
Już wie, że wypada
Malowanych paznokci
Sens muzyce nadać.
ratings: perfect / excellent
ratings: very good / very good
Jednak wydaje mi się odrobinę przegadane, zaczyna się rozpływać efekt pierwszej zwrotki. Ale może to tylko mi się tak zdaje, może jestem zbyt niecierpliwa.
I szkoda, że nie ma konsekwentnego rytmu. Tak trochę od Sasa do Lasa, a temat muzyczny, więc aż prosi się utrzymanie melodii wiersza, sylab i średniówki.
Sens muzyki
Czy na pewno wypada? Czy nie będzie faux pas
Pomalować paznokcie w rytm Sinatry na dwa?
On zaśpiewa „My way”, ja zanucę coś w tle.
Gdzie to będzie i kiedy? Ty na pewno to wiesz.
Muzyko, już zapomniana, ukryta w domach bez dat.
Na poddaszach spłowiałych skrywasz Sinatry świat.
Skacząc rytmem po dachach, przykryj okna i bramy,
Przejdź nieśpiesznie ulicą krokiem od nut pijanym.
Malowane paznokcie srebrzy wieczorna pora.
Przyjęcie u Sinatry podobno trwa od wczoraj.
Sukienka mini w kropki, pół twarzy zakryte przez woal.
Drżę z klarnetem pospołu, trąbką rozniecam pożar.
Kołysze mnie i zwodzi głos niby westchnienie.
Po ramieniu się wspina najczulszym wspomnieniem.
Rozkłada skrzydła i płynie, to znów naiwnie marzy,
Że cokolwiek się stanie, miłość nam się przydarzy.
Nad ranem czerwienie wcale nie wyblakły.
Malowane paznokcie budzą ciągle twój zachwyt.
Saksofon z końca sali powykręcał tony,
Porozwieszał struny gitar zadziwionych.
Skrzypiec ciszą brzmiących nikt już nie powstrzyma.
Płynie piosenka lekka, krucha jak dziewczyna.
To ja po środku sali! Już wiem, że wypada
Malowanych paznokci sens muzyce nadać.