Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2015-01-17 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2647 |
RZUT MONETĄ
Pojechaliśmy na targi energetyczne do Poznania – ja i kierownik Jałowiec. Byłem wtedy mistrzem a on był tuż nade mną. Na targach łaziliśmy, łaziliśmy, ja zbierałem te foldery i inne materiały – uzbierałem tego całą siatę – aż trafiliśmy na stoisko firmy oferującej preparat HYDRO X. Oni chyba niewiele lat wcześniej weszli na rynek, my byliśmy od kilku lat ich stałym, pewnym odbiorcą, więc nas lubili. I dali nam prezent w siateczce. Rozmowa była serdeczna, ale z grzeczności prezent - bez uzgodnienia obaj tak to wymyśliliśmy – obejrzeliśmy potem. W siatce był długopis „parker”, taki fajny, z tym certyfikatem, nie taka najtańsza wersja, tylko taka bardziej wypasiona. I butelka duńskiej wódki, 0, 37, kolorowa, brązowawa, bez akcyzy. A butelka była z tego twardego plastiku, nie ze szkła.
Ja bym się nie zdziwił, gdyby prezent wziął kierownik. On z nimi głównie gadał i on odpowiadał za te zamówienia. Nie, on zechciał się ze mną podzielić. Ale jak to podzielić? Zaproponowałem rzut monetą.
Co ja tu będę ukrywał: chciałem napić się duńskiej wódki bez akcyzy. Intrygowała mnie.
Rzuciliśmy monetą. Piątką – moją. Dostał mi się długopis. Wódka warta była kilka złotych, ten długopis wtedy z 50. Kierownik nie protestował, wręcz nawet zachowywał się tak jakby też chodziło mu o wódkę.
Tę wódkę po tygodniu pewnie bym co najwyżej wspominał. Długopis jest zarąbisty i mam go do dziś.. A chciałem – jeśli mogę wybrać – wygrać wódkę. Takich dokonywałem wyborów.
ratings: perfect / excellent