Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2015-01-20 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2496 |
KIEDY STRACH MĄCI W GŁOWIE
W ponury listopadowy, a może październikowy wieczór odwiedził mnie Andrzej. Zapowiedział się wcześniej, więc czekałem.
W wieżowcu, gdzie mieszkałem z rodzicami, sprawny był jeszcze wtedy domofon. Andrzej maszerował raźno chodnikiem do klatki. Przed nim szła kobieta w średnim wieku. Ponury wieczór i idący za nią Andrzej – razem sprawiło to, że przed klatką przyspieszyła kroku, by dojść do domofonu. Gdy otwierała drzwi Andrzej przyspieszył, by zdążyć bez dzwonienia domofonem, więc przyciągnęła je, sądząc, że chce ją napaść i dlatego za nią szedł, a potem biegł. W środku poczuła się bezpieczna, więc zwolniła idąc do windy. Chwilę trwało, nim winda zjechała.
W tym czasie Andrzej zadzwonił domofonem, a ja mu otworzyłem. Wszedł do klatki i słysząc, że ktoś wsiada do windy, pobiegł schodami, by także zdążyć do niej wsiąść. Kobieta z przerażeniem obserwowała drzwi od windy – czy zdążą się zamknąć, nim ten człowiek do niej wsiądzie?
Zdążył. Ja ją rozumiem – Andrzej wzrok miał niepokojący, więc pewnie i myśli plugawe. Strach z takim jechać windą. Ale Andrzej myślał o tym, jak namówić Piotra do porzucenia życia zakonnego, by znów najlepszy przyjaciel był z nim, a nie gdzieś tam, zamknięty za murami. Było mu w życiu źle i potrzebował Piotra.
Jemu się spieszyło. Ona myślała, że kiedy ktoś za nią biegnie, to tylko w niecnych zamiarach. Strach.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / very good