Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2015-02-18 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2455 |
PISANIE Z ROBERTUSEM
My dwaj, alkohol i spray w kieszeni – te składniki wystarczyły. Nie pomnę dziś skąd i dokąd prowadziły tego wieczora nasze ścieżki. Ale oto znaleźliśmy się na rogu ulicy, która dziś nazywa się Jarońskich. Pusta połać ściany wręcz nachalnie zapraszała nas, byśmy ją wykorzystali. Ja miałem pustkę w głowie. Robert powiedział: pisz. I wygłosił jedną ze swych złotych myśli. Jesteś pewien?, zapytałem. Tak.
Więc napisałem: „Bardzo lubię psy, ale zbyt długo się gotują.”
Ale podpisz, upomniał się.
Więc podpisałem: „Robert Sobura.”
Uśmiech na jego twarzy mówił wszystko. Ruszyliśmy dalej.
Właściwie, czym, się tu przejmować – sentencja mimo, że firmowana nazwiskiem, nie była pisana jego ręką. Gdyby więc ktoś go nawet zlokalizował, mógł się śmiało wyprzeć autorstwa napisu. Sentencja - tak, ale napis już nie.
W lokalnej gazecie codziennej – „Echo Dnia”, ( nomen omen) gazeta poranna – w rubryce satyrycznej publikującej lokalne anegdoty, cytowano ten tekst ze ściany kilkakrotnie. Ja czytałem informację o nim trzy razy. Ani razu jednak nie zacytowano podpisu. Nie jest dla mnie jasne, dlaczego?
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
W rodzimym graffiti najokropniejsze jest to, że tego nie sposób odcyfrować. Coś ktoś nabazgrze, a potem nikt nie wie, o czym mianowicie