Go to commentsZłe przychodzi, złe odchodzi
Author
Genremystery & crime
Formprose
Date added2015-03-21
Linguistic correctness
Text quality
Views2605

-Ot, Złe się kotłuje- powiedział stary Kowasz kopiąc rozgrzany sierpniem kamień.


Gdy jedli obiad przyleciał syn Kudraków z wieścią, że tym razem ich żyto jest skotłowane. A wczoraj przecie dopiero co nasze poszło w diabły.


-Nie bądź głupi!- synowa Grażka aż się zaśmiała- Dziki się kotłują, żadne tam Złe. Dziś u nas żyto, jutro u Kurdaków groch. Czekać trzeba, zrazu pójdą w las spowrotem.


-Widzita!- stary jakby nie słyszał kobiety- Żyta zaraz mało mu będzie! Trzeba pilnować. Zapolujemy na Złe.


-A co mu zrobita?- zląkł się Miras, syn ten od Grażki. Mieli dziś wieczorem posiedzieć razem, może co by się przytrafiło, a teraz może za Złym latać mu trafi. Pod pierzyną chciał leżeć, nie potworom łby przetrącać.


-Co zrobim to zrobim!- zeźlił się stary -Coś musim, bo żreć piach będziem na jesień. Trza iść szkody ocenić.


I gadania nie było. Trzeba było iść i wlec się za ojcem na pole.

***

No i nic, pół zboża jak skotłowane, tak skotłowane stoi.


-Oszsz na gówno to komu...-sarkał stary.


-Może zgłosim my komu? Jako że to dziki pójdziem do gminy i jeszcze piniendze za szkode dostaniem.


-A sam idź, matole jeden! Psie pieniądze, zachodu nie warto a i tak każdy wie, że to Złe. I wypędzić trza.


Obiad już wystygł. Ziemniaków szkoda. Miras westchnął.


Po południu Tomasz, młodszy syn, bez żony wciąż ku zgryzocie ojca, jechał odstawić jagody do miasta. Nie wiadomo czy do wieczora wrócić zdoła, więc polowanie na Złe zostało staremu i Mirasowi. Nierad był starszy syn jak mało kto, bo ojca naprawdę nie lubił i obcowanie z nim za zło i niesprawiedliwość potworną uważał. Nienawidził kiedy ten siedział w kuchni i gapił się w jeden punkt, myśląc jakby mu życie uprzykrzyć. `Ojcowego słowa nie posłuchasz, to pasa słuchać ci idzie` syczał, po czym sprzączkę odpinał i lał po gołym tyłku, na żonę jego nie bacząc wcale. Wstyd i sromota, krew występowała gęsta i gorąca na oblicze Mirasa, ręce ściskały się w twarde kułaki, lecz co począć. Przeciwstawić mu się nie umiał.


***

Wieczorem stary stanął na werandzie i krzyknął na syna, że czas iść już Złego szukać. Miras niechętnie wyszedł spod pierzyny i zszedł wolno na dół. Grażka jeszcze po obejściu krążyła. Dobra dziewczyna z niej była, czysta i pracowita, pomyślał.


-Worek weź. I kij. I młotek jeden - stary palił grubą fajkę. Jego sylwetkę spowijał twardy i biały dym.

Ciemno było na dworze tak, że oko wykol. Ale latarki Kowasz zapalić nie pozwolił, bo Złe się wypłoszy i cała wyprawa na nic.


Zaczaili się cicho za stodołą.


A ono już tam było. Z początku małe i kłębiaste, białawe lekko, potem jakby większe. Raz piszczało, raz syczało, raz jęczało jak potępieniec z samego piekła. I rosło raz lekko, falowało a zaraz zbijało się w ciasny, ciemny kształt.


Pierwszy poszedł stary i zamachnąwszy się młotkiem na Złe, ciężko powietrze przeciął. Głuchy łoskot usłyszeli i charczenie. Coś z boku zaczęło się szamotać, tak że Miras na pomoc ruszyć musiał. Dwa razy kijem się zamachnął i worek nasadził na wyczucie bardziej bo wciąż ciemno było i gęsto. Kotłowało się chwile jeszcze a potem naraz ze wszystkim ucichło. Dopiero wtedy ojciec pozwolił latarki zapalić.


Mężczyźni popatrzyli po sobie i zrazu skamienieli.

Ubrania całe we krwi były. Worek też we krwi i ściana stodoły nawet umazana.


-Tato, co my zrobili!- głos Mirasa drewniany był całkiem- Jezusie Maryjo, to krew prawdziwa...


-Cicho bądź! Co niby zrobili! Zmylili się i tyle.


W skotłowanej dziurze w zbożu leżała Grażka ze zgniecioną czaszką w majtkach samych i koszulce, bez stanika i z cyckiem na wierzchu. Tuż obok niej, ze spodniami spuszczonymi do kostek i przetrąconym karkiem spoczywał syn kowala. Młody chłopak na schwał, ręce jak dąb, ale rozum malutki.


-Chociaż kurwy już trzymać nie trzeba -stary odetchnął głęboko- Niedwano żeś za Amelią ze sklepu gałami wodził? No to masz. I po łopaty leć teraz.


Gdzieś tam na wsi samotny pies zawył donośnie.



chowder.pinger.pl


  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
"Z powrotem", nie spowrotem; ponadto: literówka.

A tekst? Kto taki lubi uzna go za "znakomity" :-)))
avatar
Jeśli w głowach sieczka, to i o kryminał łatwo. Pointa zaskakująca, ale tylko dla miastowych. Bogobojna polska wieś nie takie krwawe sceny ogląda.

Proza literacko nienaganna
avatar
Tekst napisany ciekawie, nośny, choć cokolwiek nie na czasie, język literacki zbliżony do baśni:"Nierad był starszy syn jak mało kto, bo ojca naprawdę nie lubił i obcowanie z nim za zło i niesprawiedliwość potworną uważał. Nienawidził kiedy ten siedział w kuchni i gapił się w jeden punkt, myśląc jakby mu życie uprzykrzyć. `Ojcowego słowa nie posłuchasz, to pasa słuchać ci idzie` syczał, po czym sprzączkę odpinał i lał po gołym tyłku, na żonę jego nie bacząc wcale".. To już nie są czasy Konopielki.
"Ręce jak dąb"?, literówka. Szczegół.
Ostatnie zdanie rewelacja:)Zapamiętam na dłużej, bo to coś w rodzaju fragmentu dawnych słuchowisk radiowych i aż się prosi zawyć donośnie.
© 2010-2016 by Creative Media