Author | |
Genre | prose poetry |
Form | prose |
Date added | 2015-03-31 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 2026 |
OBRZYDLIWA ULICA /10/
Wychodziło na to, że jesteśmy zwolennikami wyjątkowo niepopularnej teorii – chociażby takiej, że Ziemia jest okrągła... Bo przecież każdy widzi, że jest płaska.
W walce na argumenty celował kolejarz. Starał się udowodnić, że tor kolejowy biegnie prosto, co widać gołym okiem i w związku z tym należy do tego wszystko dostosować.
Takie rzeczy mógł opowiadać ciemniakom - ale nie ludziom, którzy mieli okupacyjne doświadczenia z sabotażem kolejowym. Inna sprawa, że ci z doświadczeniem nie chcieli powoływać się na nie, żeby nie napytać sobie biedy. Woleli już po cichu uniemożliwiać kolejarzowi wprowadzenie w czyn jego koncepcji. Trzeba przyznać, że walka nie była łatwa. Wyszukiwał głupszych od siebie i mącił im w głowach. Trudno było wyczuć kogo kolejnym razem zwerbuje do współpracy.
Zastanawiało nas: skąd ten człowiek czerpie tak dziwne teorie, skoro podobno w czasie wojny jeździł na parowozach? Być może władze okupacyjne dawały pracownikom instrukcje, by lekceważyć łuki... W każdym razie, uznaliśmy, że intencje kolejarza są w najwyższym stopniu podejrzane.
Wydawało nam się, że lada moment problem zostanie przezwyciężony. Miasto rozwijało się, stawiano nowe budynki i architekci musieli przy tym brać pod uwagę prawidłowe rozwinięcie toru kolejowego. Opinia kolejarza, że „jaki koń jest, każdy widzi” była absurdem wobec planów budowlanych – te musiały trzymać się kupy. I trzymały się.
Dziwnie natomiast nie trzymał się kupy centralny system zarządzania. Teoretycznie wszystko miało być pod kontrolą, faktycznie jednak działało oddzielnie. Dlatego kolejarz mógł krzewić swoją niezdrową ideę, a my musieliśmy stosować chałupnicze sposoby na ocalenie własnych głów.
Od razu trzeba powiedzieć, że chałupnictwo nikomu nie wychodziło na zdrowie. Na dodatek, nie stwarzało żadnych perspektyw na przyszłość, za to tak niektórych wciągało, że nie byli już w stanie o niczym innym myśleć. Ale czy w Polsce gomułkowskiej ktoś w ogóle myślał o przyszłości? Byliśmy ciągle na takim etapie rozwoju, w którym jedni z drugimi zawzięcie walczą o łuki.