Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2015-04-15 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2162 |
Kupiłem sobie długi płaszcz,
aż szeleszczę nim po chodniku,
niby szept nienawidzących mnie ust
gonił krok w krok za mną.
Kupiłem sobie długi płaszcz,
brązowy nieprzemakalny – jak glina,
w którą mnie zaklęto,
zanim zdążyłem powiedzieć, kim jestem.
Kupiłem sobie długi płaszcz,
długi jak samotne jesienne wieczory,
jak droga, która pnie się przede mną poza horyzont
po pniu grubym od wczoraj, zmokniętym od dziś
i żywym od jutra...
Płaszcz, jak maska przed ustami,
które uwieczniły kłamstwa swoje pomadką
na moich policzkach, choć wtedy czułem nieba smak.
Płaszcz, jak bilet w tę stronę,
gdzie te oczy – wbijające się w oddech jak kły wampira –
nie sięgną poszukując ratunku jak kiedyś,
gdy składała rozpacz łza po łzie na moim ramieniu.
Płaszcz, zamiast tych wszystkich słów,
których i tak nie zrozumiałby nikt.
2001.01.15
Tytuł i temat zaczerpnięty za zgodą autora pierwowzoru.
Dzięki Czarek.
ratings: perfect / excellent
To zarazem także
maska przed ustami
które uwieczniły kłamstwa swoje pomadką
na moich policzkach
oraz
płaszcz bilet w jedną stronę
(vide kolejne strofy)
Nieudany romans może złamać ci kręgosłup, przetrzeć przez sitko twoje serce i głowę - i zrobić z ciebie pana Nikt, ale
może też skutkować spaleniem za sobą wszystkich mostów i kupnem biletu w jedną stronę. W stronę wyzwolenia.
Ty wybierasz /chociaż to ciebie już wybrano/