Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2015-07-15 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2450 |
przenikasz mnie chłodem opuszczasz milczeniem
ogrzej mą samotność choćby małym gestem
byłam twoim słońcem na bezchmurnym niebie
czym mój miły dzisiaj cieniem tylko jestem
mijamy się chyłkiem odbijamy słowa
codzienność przecieka dniami i nocami
za nami kochany już życia połowa
i nie wiem niestety co jeszcze przed nami
jestem twym nałogiem którego nie rzucisz
papierosów paczką upchniętą w kieszeni
sięgasz po mnie wtedy gdy zapalić musisz
zaciągasz się chciwie lecz czy to coś zmieni
szara rzeczywistość zbyt się zasiedziała
doprasza się mocnej kawy filiżanki
chętnie by jak co dzień ze mną pogadała
czeka na dolanie mleka lub śmietanki
sięgam więc niedbale niby nieopatrznie
zalewam z uśmiechem sukienkę po babci
zrywa się zdziwiona zmieszana nieznacznie
gdy będziesz wychodzić nie zapomnij kapci
odnajduję w sobie jeszcze tyle siły
bym mogła sowicie obdarować ciebie
chmur już nie przegonię lecz uwierz mój miły
zamierzam być znowu twym słońcem na niebie
ratings: perfect / excellent
zamierzam być znowu twym słońcem na niebie" -
chociażby tym, kiedy październik z listopadem pod rękę :)
I smutno, i pięknie...
:)))
Ładny wiersz, zawsze aktualny, ale trudny do ujęcia inaczej. Tyle ich już było - na ten temat.
ratings: perfect / excellent