Author | |
Genre | romance |
Form | prose |
Date added | 2015-11-07 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2478 |
Po powrocie z Madrytu spotkała się ze swoim najlepszym przyjacielem. Czekał na nią cały tydzień a ona mogła mu ofiarować tylko ten jeden dzień. Smak gorącej czekolady z alkoholem, duszne pomieszczenie i miękkie kanapy. Jej głowa na jego ramieniu, jego długie palce zaciskające się na jej szyji kiedy inne pary patrzyły na nich ciekawskim wzrokiem. Była zmęczona minionym wikendem, wciąz czuła na sobie obezwładniający brak snu, nadmiar seksu z tym drugim mężczyzną przytłumiony dużą iloscią białego wina. Dlaczego tyle piła? Zeby zagłuszyć niepewność własnych wyborów? Tego w jaki sposób bezdusznie używała swojego ciała żeby wyrwać się stąd, uciec od problemów. Ciągle uciekała. On wiedział o tym. Był jedyną osobą która wiedziała o wszystkim a mimo to nie osądzał jej. Nigdy nie zapomni jego słów kiedy pierwszy raz się spotkali `dlaczego musisz być tak absurdalnie piękna?`. Pomyślala że to był wyjątkowo czarujący komplement. A teraz siedziała z nim pijąc gęstą czekolade i nie była pewna czy powinna tam być, czy powinna była w ogole się z nim spotkać po tych 2 latach. On znał ją tak dobrze że nie potrafiła przed nim udawać tak jak przed innymi. Całe życie udawała i teraz kiedy mogła być sobą czuła się dziwnie niesobą. Tego dnia powiedział jej że jest jego specjalizacją filozoficzną, wcieleniem tego co opisywał Kierkegaard. Tyle razy obiecywała sobie że przeczyta jego ksiązki ale gdy w końcu zaczęła czytać poległa już na pierwszej stronie...na Boga i wszystkich diabłów...czy jej osobowość jest aż tak skomplikowana?
Zmienili knajpę na rockową, ciemno, czerwone światło ale za to duże kanapy odwrócone tyłem do wyjścia. Byli prawie sami. Kelner dyskretnie przyjął zamówienie i zniknął za barem. Złapał ją za podbrudek i spojrzał głęboko w oczy. Spojrzała na niego sarnim wzrokiem i powiedziała miękkim głosem:
-Masz piwne oczy prawda?
-Nie, zawsze były niebieskie
-Nie wiem dlaczego zakodowałam sobie że są piwne.
I wtedy to wyznał. Patrząc tym swoim zaskakująco niebieskim spojrzeniem. Wiedziała co chce jej powiedzieć ale nie potrafiła a może nie chciała go powstrzymywać.
-To nie to że Cię pragnę, nie to że Cię pożądam, nie to że myślę o Tobie bezustannie, nie to że mam na Twoim punkcie obsesje...Ja Cię poprostu kocham.
Otworzyła usta ale żadne słowa nie popłyneły. Nie mogła powiedzieć mu `Ja też` bo ona przecież nie umiała kochać. Zamiast tego położyła głowę na jego ramieniu i wtuliła się w niego. Nagle poczuła że w knajpie jest jakoś zimno. Objęła go ale zimno nie ustępowało. Zdała sobie sprawę że to ona wytwarza ten chłód nie mogąc odwzajemnić jego słów. Lubiła go i nie wyobrażała sobie życia bez jego obecności w nim nawet jeśli dzielił ich Kanał La Manche. Jednak nie potrafiła podarować mu tego co on ofiarował jej
-Zdaje sobie sprawę że moja miłość jest dla Ciebie bezużyteczna-powiedział ledwie słyszalnym głosem
-Nie mów tak-pokręciła głową -Twoja miłość napawa mnie dumą, czyni mnie silniejszą, sprawia że czuje się bardziej pewna siebie
Następnego dnia pojechała na lotnisko. Po kłotni z mamą czuła że musi go jeszcze raz zobaczyć. Wiele ją kosztowało żeby powstrzymać płacz. Nie płakała za nim ale z litości do siebie...jeśli płakała to zawsze chodziło o nią samą i brzydziła się tą słabością. Te łzy miały być formą katharsis tak jak nieraz płakała po seksie ale tak naprawdę zamiast oczyszczać jej duszę powodowały ze jeszcze bardziej zapadała sie w swojej niemocy.
Została aż do jego odlotu obserwując jak wielka maszyna podrywa się w powietrze z nowo wyremontowanego pasa. W międzyczasie wyciagnęła Kit Kata z nieco skomplikowanej maszyny łamiąc sobie tym razem nie głowę lecz słodyczowy celibat. 5 dni...to i tak niezle. Baton był tak słodki jak wszystkie jej wycieczki dla których zaprzedała własną duszę ...za słodki wręcz mdły.
-Dobrze że ma żonę-pomyślała-nie będzie ode mnie wymagać żebyśmy kiedyś byli razem.
Była zimną suką a jednak coś w niej pękło tego dnia. Czuła że będzie za nim tęsknić.
ratings: good / very good
Narracja ciekawa :)
Z przyjaźnią :)
ratings: acceptable / good
ratings: perfect / excellent
fabuła osadzona na nieoznaczonej bliżej, miejskiej, w tle z Madrytem, pubami i z lotniskiem Czasoprzestrzeni, rozdzielonej Kanałem La Manche,
interesująco podana klasyczna sercowa historia z trójkątem w tle
czyli... jest co czytać.
Ps. W wersji fonicznej wszystkie te "wikendy", te długie palce na jej "szyji", ten jej "podbrudek" etc. etc. kompletnie znikają jak jakaś fatalna fata-morgana