Author | |
Genre | nonfiction |
Form | article / essay |
Date added | 2015-11-21 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 3340 |
Znajdowała się w Jego gabinecie, w parterowym pawilonie Muzeum Żup Krakowskich, niemal na miejscu nieistniejącego szybu Paderewskiego.
Ilekroć wchodziłam do tego gabinetu [a kilkanaście razy mi się to zdarzyło na przestrzeni 1966 i 1967 roku] niezmiennie wgapiałam się zachwyconym wzrokiem na kolorowe regały zastawione woluminami rozmaitych encyklopedii, przewodników i albumów. Zwłaszcza publikacji z wydawnictwa Larousse.
Pan Profesor ojcowsko zezwolił mi na szperanie po tych półkach, innego wszak zdania były dwie Panie [świętej pamięci, tak jak świętej pamięci jest niemal całe ówczesne Muzeum, które zatrudniało personel ze starszawego – wtedy – pokolenia] przez co wybrana przeze mnie książka trafiała do tzw. Czytelni, zaś kiedy się ze mną po paru miesiącach oswojono, to do właściwej biblioteki, gdzie przez pewien czas miałam tam swoje biurko, by – w miarę spokojnie, gdyż do Czytelni bez przerwy ktoś wciskał ciekawski łeb - móc zapoznawać się z interesującą mnie treścią. Niemniej: w dalszym ciągu pod czujnym okiem pilnującej pani.
Ja bowiem w tym Muzeum i pracowałam, i nie pracowałam.
Zacznijmy najpierw od „niepracowania”. Kiedy nie dostałam się na swoją wymarzoną historię sztuki [z powodu braku miejsc, a w zasadzie z niewystarczającej ilości tzw. punktów preferencyjnych] wówczas któreś z moich Rodziców wpadło na skądinąd genialny pomysł ulokowania mnie w Muzeum Żup Krakowskich. Oczywiście w charakterze wolontariuszki, gdyż o stałym zatrudnieniu nie było mowy, w związku z czym znany powszechnie ze swej wielkiej uprzejmości oraz życzliwości, Pan Dyrektor Długosz zaproponował korzystanie z tutejszych bibliotecznych zbiorów celem dokształcenia się oraz doszkolenia przy zaplanowanym następnym podejściu.
I w tym miejscu koniecznie trzeba podkreślić, iż jak na tamtejsze czasy, to zbiory żupno- muzealnej biblioteki były wręcz imponujące, natomiast wszystkie najpiękniejsze i najszacowniejsze tytuły znalazły dla siebie odpowiednią oprawę oraz miejsce dyrektorskim gabinecie Profesora Długosza.
Czytywałam więc rozmaite „Historie sztuki polskiej” m. in. autorstwa Władysława Tatarkiewicza lub Karola Estreichera, „Historię sztuki Krakowa” Kazimierza Dobrowolskiego, pierwszy i drugi tom „Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego” , nie mówiąc o wertowaniu specjalistycznych, bajecznie ilustrowanych kolorowymi reprodukcjami, leksykonów.
Ponieważ i przy okazji chciałam być też osobą użyteczną, dlatego nie raz i nie dwa wpraszałam się ze swoją pomocą przy wykonywaniu prac najniewdzięczniejszych typu rubrykowanie zeszytów oraz wszelkiego gatunku kratkowanych arkuszy, oprawianie w [obowiązujący wtedy] szary papier książkowych nabytków, przygotowywanie czasopism do oprawy, przepisywanie na maszynie katalogowych fiszek, przywożenie służbową nyską książek z księgarni naukowej na Podwalu, itp.
Z kolei Profesor Długosz nie byłby sobą, gdyby nie chciał mi tych trudów zrekompensować, dzięki czemu – ku sporej niechęci pani księgowej, a jednocześnie wielce życzliwej pomocy Pani Personalnej Luli (Julii) Faruzelowej – raz zaangażował mnie jako „pomoc biblioteczną” [na dwa miesiące], kiedy indziej – w charakterze „kancelisty” [na miesięcy pięć].
Profesor Alfons Długosz, miły, ciepły, bardzo kochany i empatyczny pan chyba tylko przez to, że był spacerującym wśród niebiańskich obłoków, artystą, nie zawsze dysponował stosownym czasem, aby okazać oraz pokazać, kto „tu rządzi”. Dla mnie jednak mimo wszystko było warto i narażać się na żółte spojrzenia przekwitających muzealnych niewiast czy komentarze tychże z rodzaju, „co to za obrzydliwie zarozumiałe dziewuszysko?”, gdyż „dziewuszysko” żadną miarą – z wyjątkiem Pana Dyrektora, nazywającego toż „dziewuszysko” z racji obwieszania się przezeń sznurkami surowego i szlifowanego jantaru „bursztynowym dziewczątkiem” - nie pozwalało zwracać się do siebie przez „ty”.
Co głównie zawdzięczam Profesorowi Długoszowi? Dzięki udostępnionej bibliotece, w MŻK nauczyłam się wielu wspaniałych i niepowtarzalnych rzeczy. Między innymi wstępnie opanowałam umiejętność operowania ekfrazą, czyli artystycznym (zwykle szczegółowym) opisem dzieła sztuki w literaturze pięknej, które już wtedy poczęło procentować w moich lirykach-iuveniliach, teraz przypadkowo odnalezionych po latach.
A choć – zważywszy wiek autorki – nie jest to literatura nazbyt wysokiego lotu, wszelako celem przypomnienia, cytuję swoje [wybrane] strofy w ich dawnej, ułomnej postaci z serdeczną dedykacją dla świetlanej pamięci Profesora Alfonsa Długosza, Twórcy i Pierwszego Dyrektora Muzeum Żup Krakowskich w Wieliczce:
NOC. RZYMSKIE FONTANNY [jeszcze jedna wersja]
TYLKO W DESZCZU
tak milcząc szepczą rzymskie fontanny
gdy mrokiem zaścielone niebo
i Tyber sobą pachnący –
Katakumby we freskach
Filmowe kawiarnie Felliniego
spływają falistą linią
do podziemnych rzek
Rzym, 16.07.1966
Dama z gronostajem
Twarz panny podobna do kropli wody
Chłód malowidła
ciemniejącego pod spojrzeniem
gronostaju
nierealiów dotyku jej dłoni
palców zbyt długich
na promyki pieszczoty
Zziębnięte usta
mają posmak górskiego źródła
Oczy brunatne liście
albo zagasłe spadające gwiazdy
policzków smugi i ciemnych pereł ślad
włosy przykryte siateczką melancholii
ruch łasiczki
na płótnie zachodzącego słońca
wrzesień, 1967
[1] Odpisano z Wikipedii:
Alfons Długosz (ur. 28 lipca 1902 w Trzemionce koło Chrzanowa, zm. 7 listopada 1975 w Wieliczce[1]) – polski malarz i fotografik, nauczyciel. Zainicjował działania prowadzące do uratowania zabytkowych komór i urządzeń kopalni soli w Wieliczce.
Studiował w berlińskiej Państwowej Szkole Przemysłu Artystycznego oraz na Akademii Sztuk Pięknych w Dreźnie. Na początku II wojny światowej na stałe związał się z Wieliczką. Kiedy w 1949 dyrekcja kopalni podjęła decyzję o zlikwidowaniu wielu starych komór, Długosz rozpoczął akcję ratowania zabytkowego podziemia. Zrobił pełną dokumentację fotograficzną saliny, gromadził też pamiątki związane z historią przemysłu solnego na ziemiach polskich. W 1951 w komorze `Warszawa` zorganizował pierwszą ekspozycję urządzeń górniczych odnalezionych w kopalni wielickiej. 3 lata później został kustoszem Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka. Był autorem wielu rozpraw naukowych oraz monografii: Wieliczka Magnum Sal jako zabytek kultury materialnej. Zainicjował również odbudowę Zamku Żupnego.
_______________