Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2015-12-08 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2672 |
Maryska,podejdź no tu!-matka krzyknęła tak,że było ja słychać na końcu wsi.
-No co tam ?Nie widać,jak jestem zarobiono?
-Ano widać.
-A u księdza byłaś?
-A po co,przeca w niedziele pode.
-Ano po to,coby cie somsiedzi nie obmówili w niedziele!-matka była czerwono na gębie.Maryśka pomyslała,że teroz to sie zacznie.
-Matka,ale ksiądz jest teroz u Tereski!Nie bede im przeszkodzać przecie!
-A u ty co w sobote prała mu sutanne?
-A jakże by.Przeca we wsi inny Tereski ni ma!
-No nima.Co prowda to prowda.-matka wytarła ręce o róg sukienki.
-Matka,ale to ty mi mówiłaś,jak wejdziesz we wrony,to kracz jak ony!
-No i co żem mówiła?Ile to sie godo rzecy niepotrzebnie?
-No to,co jo teroz księdzu powiem?
-Jak to co?Żeś się z Mietkeim przespala i trzeba na zapowiedzi dać,bo rychło wczas na swiat dziecko przydzie!I dopiero bedzie WSTYD!-matka była jak buroki,i Maryska pomyślała,ze jeszce przydzie gnój porozrzucać.W e wsi wrzało,bo wszyscy widzieli jak ksiądz obściskiwoł po pijoku Tereske.
-Matka?A jak ksiądz nie do mi ślubuuu?
-To mu na tace dej,mosz tu pincet złotych i nic nikomu nie godoj.
-Ano.
Maryśka przysiadła na zapiecku i pomyślała,że ta Tereska to majgano jest,nie od dziś wiadomo,ze kto mo księdza w rodzinie,temu bida nie przydzie.A ona jak z bachorem sama ostanie,to co pocznie?Ale poprzednik proboszcza ,co wszyscy we wsi byli zorientowani,zapłacił za aborcyję Kunegundzie i teroz ona szaleje w miescie,za jego piniondze.
-Matka?A jakbym tak księdzu powiedziała,że jestem dziewicom?Jak te wrony zakrakać może?
-Wiesz co?Ty to moja krew!Jak wszyscy mówią,ze tak jest,to choćby tak nie było,to powtorzaj.A Mietek cie nie wydo,skoro z tobom społ.Dobrze,ze to dopiero tydzien minoł.Ojcu nic nie mów,bo cie spierze,na kwaśne jabko!
-Dobra.
Maryska ukontentowano,poszła do księdza proboszcza.
-Kogo tam niesie?-spytała od progu gospodyni .
-To jo-Maryska.
A w jaki sprawie?
-W sprawie ślubu!
-A jak tak,to wejdx,tylko buty zdejm,bo ksiadz nie lubi,jak mu się brudzi.
Maryśka posłusznie buty nowe najlepsze jakie miała zdjęła,bo przecie nie pódzie na plebanie w byle jakich butach i weszła cichutko do salki.
Ksiądz burknął tylko,że kończy obiad i trzeba zaczekać.
Usiadła na ławce i czekała.
Nikomu nie chcę pod tekstem brudzić, zatem wstrzymuję się od ocen ;)
W. St. Reymont za swoich "Chłopów" otrzymał w 1924 roku nagrodę Nobla.
ratings: good / very good
Jak poprawisz tekst, dostaniesz wyższe :-D
:)))
Jaki pan, taki kram ;). Jaka Autorka, taka czytelniczka :p
:-)))