Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2015-12-24 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2322 |
Ot, płynna forma definicji - zgadzam się „ze wszystkimi”! Charakter, ambicja, prawidłowe postrzeganie postaw innych! Przepadło! Teraz błagam o wysłuchanie biadolenia o sobie samym. Myślę, iż dość znacznie się pomiędzy sobą różnimy, w tym negatywnym tego słowa znaczeniu. Panuje miedzy nami obojętna, samonapędzająca energia. A niefortunne już tylko zdarzenia, „miłość” na tylnym siedzeniu jakiegoś żelastwa na kółkach – oto kurs zawsze w jedną stronę! Prawda jest dzika i zawsze zbyt intensywna. W końcu człowiek ze wszystkiego musi się rozliczyć, oddać swoista pożyczkę od cywilizacji. Powiesz mi: - Stary weteranie, nie ma sensu się katować precyzją, komplikowaniem pewnych niefortunnych albo i niewygodnych sytuacji. Ale, kiedy jest to absolutnie konieczne, muszą zostać, choćby i nawet zaledwie aptekarskie, dawki pozytywów i umiejętności odnalezienia samego siebie. Był koniec wieku – wszyscy podsumowywali, sięgali, wyciągali, a przy tym funkcjonowali mniej intensywnie. Wszak trzeba było samego siebie jakoś tam zinterpretować, integrację ze społeczeństwem wysmażyć dobrze na złoto i dać sobie w końcu wolną rękę. Ale mody przychodzą i odchodzą, a modniarstwo ostatnio w modzie, wręcz wulgarnie aktualne. W tak wielkim wymiarze bardzo mu łatwo sięgnąć prosto w moją duszę. I już bez żartów, bez sentymentalnej odskoczni czy wielkiej burzy dalekich delegacji i chlania na umór, bez odrobiny wyciszenia, bo przecież twoja baba tego nie widzi. Łapię się tępej brzytwy dystansu! Pustelnik miłości w czasie samotników, wiecznych singli, którym historia dała już tylko błądzić i na śmierć zagłodzić się przypadkowym seksem. Coś musi przetrwać, wszystko jedno jak i z kim! Ci, którzy twierdzą, że nie chcą przetrwać, po prostu kłamią! Można ich już karmić niestrawną komercją z pełną premedytacją.
Czuję się trochę jak samotny debil w tłumie idiotów. Koniunkturalna sytuacja, która stara się być ponad życiem, ludzką małostkowością, ponad wiarą w „mądrości” hałaśliwej tłuszczy. Niczego już nie rozumie, nie wyznacza kanonów i barier, nie poszukuje, nie pracuje nad żadnym swoim wizerunkiem. Nie chce mieć doświadczenia, nie eksperymentuje z filozofią, nie godzi się na zgodę, nie uznaje świeżego podejścia i absolutnie niczego już nie obiecuje. Jej mały móżdżek to bardzo dziwny kraj, w którym winda pomysłów ma tylko jeden przycisk – do podziemi. Raczej nie grozi jej dostanie skrzydeł, odnajdywanie weny lub przekaz na wysokim diapazonie. Nawet prawidłowa weryfikacja fałszywego myślenia! I absolutnie nie stara się nadać sobie jakiejś nowej, ciekawszej tożsamości. A czy to dobrze? No cóż, zależy, co kto lubi?... Lecz tu waga! Frajda z jej opluwania bywa bardzo złudna, bowiem to tylko rodzaj jakiejś wzmożonej aktywności ust. A dlaczego? Odpowiedź jest prozaiczna – wyważony debilizm powinien bronić się sam! W naszym kraju jest wręcz obowiązkowy, (zwłaszcza w kręgu wszelkiej maści radiowych i telewizyjnych „gwiazdeczek”), o czym zainteresowanych chyba przekonywać nie trzeba, kiedy mózg zastępuje goła dupa. I nie tylko by nimi ambitnie pogardzać. I jeżeli ktoś jeszcze myśli, iż to bardzo archaiczne podejście do tematu bez żadnego znaczenia, to jest w grubym błędzie. Jednak w takim przypadku nie pójdziemy na łatwiznę. Ludzie, tacy jak wyżej wymienieni, tylko samym pojawieniem się na ekranie wywołują wśród sobie podobnych durni powszechny dreszczyk emocji. Ich „świeżość braku myślenia” tryska niczym ogromna fontanna, ale przeforsować ją w całość społeczeństwa to już nie taka prosta sprawa. Społeczeństwo, a właściwie jego marginalny, myślący jeszcze odłam, nie ma się jeszcze czego wstydzić, starając się wykorzystywać, powszechnie uznane za mało użyteczne, szare komórki, ale to dla innych jedynie „grzmocenie łbem w stalowe rury”, demonizm pełen wdzięku, porywający sposobności na samotną przechadzkę po równi pochyłej. Szykuje się bowiem dla niego pewną zawadiacką jazdę, oczywiście w negatywnym rozumieniu tego słowa. Nie ogląda się wprawdzie, zgodnie z panującą modą, za siebie, będąc absolutnie wiernym starym – no, niech mu będzie – dobrym jazdom ! Jeśli nie zrazi Cię dość archaiczna, co nie da się ukryć, forma i spokojnie spojrzysz na niego sentymentalnie i z pewnym wyważonym dystansem to może... warto będzie go zrozumieć. Kto wie, może nawet naśladować? To odłam, który tworzy, czyta i rozumuje trzeźwo. Niestety,odłam ustawicznie malejący ! I uznawany przez młodszych za coś, co `blubra`, `bebla`, sra pod siebie i nie wiadomo wogóle, o co mu chodzi...
cdn...
ratings: perfect / excellent