Author | |
Genre | mystery & crime |
Form | prose |
Date added | 2015-12-26 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2880 |
Horacy wystraszył się przepowiedni diabła,ale,że czasu upłynęło dosyć sporo,uznał,że nie będzie się nad wróżbami zastanawiał.Było minęło-machnął ręką i dziwnym trafem sam do siebie powiedział-do diabła z tym.Wróżbitą nie jestem.Pomyślał,że nigdy nie przeklinał,nigdy też diabła wcześniej nie spotkał,i ogarnęło go poczucie wszechobecnego zagrożenia.O napotkanym Aniele jednak jakoś zapomniał.A,że był mądrym człowiekiem jego głowa była wypełniona zdziwieniem na tak obcym dla samego siebie zachowaniem .Ujął to tak,że kiedy spotyka się kogoś na drodze,zapamiętuje się to,co najbardziej przeraża.Podświadomość mówiła mu,że to może mieć jakieś globalne zanaczenie.Zima jest istotna,tak jak lato,więc dlaczego ma jej nie być?
I znowu złapał się na tym,że to diabeł powiedział,że zima zimą będzie.Nic,podrapał się po głowie,jakby dopuszczając tę myśl do siebie,bo pamiętał,że tego roku zima była ostra i krótka.
Nadeszło lato,więc Horacy zabrał swoją wędkę,założył gumowce i ulubioną marynarkę w kolorze khaki.
Jezioro było,jak martwe-.Ryby pewnie nie biorą,ale jak tylko wypłynie kajakiem to pewnie coś uda mu się złowić.
Siedzi i siedzi,myśli i myśli,a tu ani jedna ryba na wskoczyła na przynętę z muchą.Założył więc robaka,starą gąsienicę,która gruba była,więc pomyślał,że tym razem ryba da się nabrać.I nic-niby jakaś podpłynęła,ale mniejsza była od płotki.
Znowu Horacy zawiedziony swoim czekaniem,włożył wiosła do kajaku i odpłynął.Patrzy,a tu na brzegu zdechłe ryby leżą.
-Kto je tak wytruł?-Chwycił się za głowę-.Ktoś,kto chyba ropę rozlał na polu?-Horacy nie mógł uwierzyć własnym oczom,ale ryby skupiły się wokół jakiejś kolorowej plamy.
Postanowił wszcząć śledztwo.Tak to nie będzie-ja dbam o przyrodę,o zwierzęta,a jakiś wieśniak będzie tutaj paliwo rozlewał.Zerkając na boki zauważył ślady opon.Na pewno są od traktora-znam się na tym.
Postanowił więc zawiadomić policję,która natychmiast się zjawiła.
Starszy sierżant sztabowy przedstawił się i po chwili stwierdził,że tę sprawę należy zgłosić do innej jednostki-do leśniczówki,bo to oni dbają o czystość wód i zajmują się zwierzętami z zielonego lasu.
Horacy nie wiedział co myśliwi zrobią,ale postanowił wykręcić znany wszystkim numer.
Myśliwy mieszkający nieopodal lasu natychmiast przybiegł i dokonując obdukcji ryb,potwierdził wnioski Horacego.
-Horacy-powiedział-takimi sprawami zajmuje się wydział urzędu gminy,ponieważ to oni wydają pozwolenia na wjazd traktorów na zakazane tereny.Sam widzisz,że tu jest droga tylko dla pieszych.
-No widzę-Horacy zgodził się tym razem z myśliwym.
Myśliwy wykręcił więc numer do urzędu.Pani urzędniczka odebrała telefon i wysokim cienkim głosem potwierdziła,że co prawda,to ona wie,że takie pozwolenia wydają,ale niestety nie ma w tej chwili pani Krysi i ona nic nie może zrobić,bo to pani Krysia się zajmuje wydawaniem pozwoleń.
Myśliwy zaklął i sam nie wiedział dlaczego,bo też obracał się w gronie znanych sobie osób,które nigdy nie klną-Do diaska-poprawił swoje sumiaste wąsy-Horacy,sam rozumiesz,wiele osób jest teraz na urlopie,i chyba nic nie zdziałamy-Rozłozył swoje bezradne ręce,a w geście pojednania zaproponował wódkę dodając-jak nie ma zakąski,to jest inny trunek.
-No tak,chyba nastąpił jakiś paraliż instytucyjny z powodu tego gorącego lata-Horacy tylko westchnął.
Wszyscy odjechali znad jeziora.
ratings: very good / excellent
Ale, ale...Może to nie traktor wytruł ryby, lecz przyducha? Z powodu upału, braku deszczu, nie mówiąc o natlenianiu przez taki - w miarę porywisty - wiatr, woda w jeziorku się gotuje, co rybkom oczywiście nie wyjdzie na zdrowie... ;)
Podobne zjawisko podczas suchej i mroźnej, kontynentalną nazywanej, zimy ;)
Pamiętasz czasy,kiedy w kościele niektóre kobiety zasiadały w futrze pomimo pogody na plusie.Rozmyślałam,czy to zależy od pory roku w ogóle,czy może od mody,i do dziś nie wiem.