Go to commentsŚmieć - część 42
Text 42 of 53 from volume: Śmieć
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2016-01-01
Linguistic correctness
Text quality
Views2155

Poważnie rozważam możliwość zostania wolontariuszem, pracującym w jakimś domu spokojnej starości, bo tylko tam ludzie przestają gonić życie w piętkę. Chociaż pozornie nic się nie dzieje dookoła sami emeryci. Co, brzmi to trochę jak zły sen ? Ja myślę o tym teraz bardzo poważnie. (Charakter, styl chodu, wygląd, twarz urody nieszczególnej i niewyparzony jęzor, który zawsze powie to, co myśli to jeden wielki dom starców, a ludzie zawsze przypatrują mu się bacznie i oceniają. I pod tym względem niewiele się zmieni w bliskiej i dalekiej przyszłości). Tylko z marszu, na szybko i na żywo, zupełnie tak, jakby ktoś właśnie planował zamach na moja starość poprzez wykorzystanie nowoczesnej technologii. Jesteś po pięćdziesiątce, więc oddaj wszystko młodszym i przestań się łudzić, iż cokolwiek jeszcze od ciebie zależy Ale w tym wszystkim jest bardziej ukryty powód – „starcy” chcą pokazać jak bardzo jesteście, wy, młodsi im obojętni, na zasadzie „spróbujmy, a potem się zobaczy jak to wypadnie”. Wręcz z dziką, swobodną rozkoszą młodsi codziennie podetną nam skrzydła. Bez więzów krepujących umysł ale i bez większej na to ochoty. Oto my (dla nich już starcy) zaniechani, porzuceni, zostawiający niewiele za sobą, idący częstokroć wbrew sobie, bez intencji i idiotycznych słownych żartów, z przesadnymi reakcjami o bardzo zróżnicowanych zakończeniach. Kompletnie szaleni od braku jakiegokolwiek działania adrenaliny, obwiniający siebie o ogólny rozpad, o zejście z kursu życia w jego najtrudniejszym okresie decyzyjnym, wreszcie o zdradę dawnych ideałów. Otoczeni zgrają pochlebców bez polotu ze szczególnie zamgloną jasnością we łbach i rozpasanym ego. A ci pochlebcy wracają na trudniejszy szlak tylko wtedy, kiedy poczują, że nadszedł czas na dokończenie niedokończonych spraw albo na wyrównanie nie wyrównanych rachunków. Bez sentymentów, uczciwości w intencjach i prawd ostatecznych – pogryzmoleni znaczeniami niczym brudnopisy. Ja także już nie przejmuję się nimi samymi lecz ich wyuzdanymi opiniami oraz gnijącą, wyborczą kiełbasą. No, może z paroma wyjątkami. Staram się bardzo wpasować w ich pytania, których technika i szybkość absolutnie nie powoduje u mnie poczucia, iż jestem jakimś szczęściarzem. O przecież mogę być jednocześnie dżentelmenem wywijającym baseballowym kijem przed twarzami domniemanych konkurentów. 

Nie potrafię już mówić o tym spokojnie, w jakiś wyważony sposób, przymykając w głowie wszelkie konteksty i ironie oraz ostrożnie dobierając słowa. To już, po prostu, mi nie uchodzi by cały czas odzywać się elokwentnie do tej całej zgrai kretynów ze słownikiem wyrazów obcych pod pachą. By nikogo nie urazić nie wytykam nikomu, że zachowuje się niczym domownica zamtuza. Prawdopodobnie grubo mylą się również ci, którzy sadzą, iż jestem w gruncie rzeczy plebejuszem bez odrobiny ekskluzywności. (Bardzo proszę to publicznie i szybko odwołać w myślach) ! I niech nawet kilkunastu bezinteresownych zawistników kona w tym momencie ze śmiechu. To tylko przeciętni zjadacze chleba, którzy zupełnie nie są w stanie mnie kiedykolwiek zrozumieć, z ego rozrośniętym do nieprzytomnych rozmiarów.  

Do pisania są mi przede wszystkim potrzebne wysublimowane słowa. Nie spotkam się z nimi nigdy by to przedyskutować, a cała reszta i tak „wyjdzie dopiero w praniu”. Zresztą nie sądzę, abym był z tak pobożnymi życzeniami jakimś szczególnym wyjątkiem. (Wszak słowo nie zawsze musi być zaczerpnięte z jakiejś przepastnej przepowiedni, z koncepcją braku koncepcji). Klasyczność zdechła na obustronne zapalenie starości, w jakimś przytułku, bez mojego udziału jako wolontariusza. Zdechła dość szybko, a ten fakt mnie po prostu rozwala ! (Jak można się domyślić to także pogląd z gruntu fałszywy, ale nie da się od niego uciec. Imprezuję odtąd samotnie – jak każdy normalny facet. Tyle tylko, że każdy normalny facet nie zachowuje się jak dziennikarzyna, który robiąc wywiady udaje, iż zna wystarczający zasób słownictwa i kilkanaście obcych języków, a w rzeczywistości jest kompletnym beztalenciem z kupą sprzętu i wyuczoną na studiach sprawnością). Jak jeszcze długo będę sądził, że istotą rzeczy jest jakaś transmisja uczuć a nie opinii ? Wolno więc i mnie na odrobinę, na przynajmniej odrobinę braku szczerości ? Nie przy prowadzeniu działalności usługowej umysłu, prowadzonej co prawda solidnie i uczciwie, lecz chyba bez specjalnej pasji. 

Jedno jest pewne - młodsi sądzą, że starzy są głupi, ale to starzy WIEDZĄ, ze to młodzi są głupi! 



cdn...

  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Ja bym to wkleiła do filozoficznych rozważań na temat życia współczesnych ludzi.Ludzie są,jacy są,czy to młodzi czy starzy.Ci pierwsi wiedzą,że wszystko przed nimi,ale wkraczają w nowe,i na dodatek kończą szkołę,studiuj,więc im się wydaje,że ta wiedza jest istotna.To jest ich pułapką,ponieważ może okazać się i zazwyczaj tak jest,że powielają błędy swoich rodziców.Koncepcja pomocy ludziom jest zawsze pozytywna,tylko starzy i czekający na zbawienie nie oczekują niczego innego jak pomocy.Ci młodzi i pełni werwy często pomoc ignorują,ale takie decyzje są związane w możliwościami,więc nie mów hop.zanim nie przeskoczysz.
© 2010-2016 by Creative Media