Author | |
Genre | philosophy |
Form | prose |
Date added | 2016-02-27 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2524 |
Mała Zofia kupiła talerzyki malowane na granatowo z ładnymi kwiatuszkami,tak się nimi zachwyciła,że uznała ich miejsce na ścianie.Szkoda byłoby z nich jeść i brudzić je świńskimi potrawami,nigdy nie wiadomo co też człowiek wymyśli.A nóż widelec rysa się zrobi i będzie taki talerzyk niezdatny do zmywarki gdyby taka Ameryka się pojawiła,co to zmywarki ludziom pokaże.
No więc Zosia powiesiła te talerze i pomyslała sobie,że ładnie tak wyglądają,jak gwiazdki z nieba,bo ściana była pomalowana na niebiesko,wiec talerzyki są z UFO.
Wpatrując się w nie rozmyslała,jakie dania je ktoś,kto urodził się na wsi a jakie w mieście,no i który talerzyk jest do deseru a który do obiadu.
Babcia smażyła w niedzielę kotlety i gotowała rosół,do którego mała Zosia dolewała wody źródlanej z kranu bo był zbyt gorący,i popijała go oranżadą albo woda sodową.Dziadek chyba się znał na chorobach ,bo krzyczał,że jak tak Zosia będzie robić,to nabawi się wrzodów na żołądku,ale Zosia się nie przejmowała.
Mama Zosi chodzila zmartwiona,bo Zosia nic nie jadła na śniadanie ale dziadek nakrzyczał na babcię i na mamę Zosi,żeby ugotowały coś specjalnego jak dziecko nie chce jeść,bo jak się je to co się lubi,to jest się zdrowym.No i babcia piekła dla Zosi puste kruche rogaliki,a mama przygotowywała kanapki z szynką.
Zosia czekała na obiad i przesiadywała w warzywniku,w którym było mnóstwo świeżego i zdrowego jedzenia,uwielbiając marchewki i kalarepy,pietruszki i owoce takie jak czereśnie,wisnie czy czerwone porzeczki,truskawki i śliwki,Zosia przesiadywała całe popołudnia na drzewach,objadając się tym,co rośnie.Mam Zosi była przekonana,że Zosia z powodu swojej chudej sylwetki jest chora,ale za każdym razem wyniki u pana doktora wychodziły jej dobrze.Zosia była przekonana,że to z powodu ogromnej ilości warzyw i owoców,a także naturalnego jedzenia,przygotowanego przez babcię i mamę,a dziedek Zosi który uwielbiał jeść landrynki,i kupował je na wagę częstował Zosię białymi -migdałowymi.Zosia nie lubiła słodyczy ale gumę Donald i landryni uwielbiała,bo były jej zdaniem dobre.Dziadek strasznie się dziwił,bo mówił,że najlepsze są różowe,a gume żują niewychowane dziewczynki.
ratings: very good / very good