Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2016-04-16 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 2170 |
Rozdział drugi
Ostępy Darkttiga
Kula druga / zapis 2/9
Wyruszyliśmy wczesnym świtem, kiedy nie wstało jeszcze nawet pierwsze słońce. Panował poranny, srogi mróz a na policzkach, czerwonych od wiatru pojawiały się białe smugi szronu. Na odległym horyzoncie pojawiła się długo wyczekiwana krwawa kula wschodzącej gwiazdy, lecz w rozpierzchających się ciemnościach lśnił jeszcze gdzieniegdzie szaroniebieski szron, a jego całun okrywał samotne drzewa. Dosłownie dygotaliśmy z zimna, przyglądając się jeszcze zimniejszym gwiazdom, niknącym już na tle grafitowego jeszcze nieboskłonu. Wielkie, skute lodowym pancerzem kałuże skrzyły się już jednak pierwszymi promieniami światła. Wpatrywałem się w widok przede mną, od czasu do czasu przenosząc wzrok na zabrany przezornie termometr. Temperatura nie podniosła się ani na jotę a ja odczuwałem jedynie pogłębiający się z każdą chwilą brak oddechu. Po dłuższej chwili moja towarzyszka odezwała się wreszcie :
- Jutro w nocy może być jeszcze większy mróz.
Spojrzałem na jej skostniałe od chłodu dłonie, które starała się jakoś rozetrzeć, aby powróciło normalne krążenie krwi.
- Jestem innego zdania.
- Nie masz doświadczenia, więc nic nie rozumiesz. To prawda, że kraina jest co najmniej dziwna lecz my nie jesteśmy posłańcami bogów. Ani prawdziwymi, nieomylnymi wyznawcami ich prawd.
- Jestem młody i nic na to nie poradzę. – odparłem. – Zastanawiałem się tylko, kiedy to się wreszcie skończy.
- Mam nadzieję, że wkrótce. I tak czuję już tylko zimno i przenikliwy chłód.
Ciało mojego warana drgało lekko pod moimi łydkami i wyczuwałem wyraźnie, że bardzo chciałby zostać raczej bliżej wioski, niż udawać się z nami ku nieznanemu. Jednak to ja wydawałem mu rozkazy i nie oglądałem się nawet opuszczając mój dom, mały punkcik na powierzchni zawsze przecież obcej mi planety, której nigdy nie traktowałem jako swej ojczyzny. Na małym posłaniu w tylnej części ogona Kapra wydawała się teraz drzemać a tuż obok niej sunął niemal bezszelestnie ogromny, obłaskawiony Kontps Chare, bezgranicznie wierny i oddany swojej właścicielce.
cdn...