Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2016-04-26 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1731 |
Mały Wietnamczyk biegał. Dokoła bramki antykradzieżowej. Ja byłem myślami wczoraj, w cudownej trasie, na Mostek Kapitański. Sam, szczęśliwy, na nadwodnej ścieżce, w lesie. Ale Wietnamczyk nabijał licznik wejść, to trzeba było coś zrobić.
-Ding-dang-czang! – zaimprowizowałem. Podziałało. Mały Wietnamczyk uciekł.
A zaraz po nim zjawiła sie para. Zakochany i Zakochana. Trzymali się za ręce, oglądali czapki na manekinach. Manekiny stoją przy zabawkowej bramce, a piłkarze nasi, w żabodajni, maja trafiać do prawdziwej. Prawdziwa była tez Długonoga, która mknęła pasażem z wielkim smartfonem przy uchu. Obróciło nas jednocześnie. Zakochanego i mnie. Jak zwrotnicę, przy torach, w Łodzi Kaliskiej. Zwrotnica być może zgrzyta. Zakochana na pewno warknęła.
– Już kawałek dupy zobaczyłeś?….
– Skarbie, zawsze i tak myślę tylko o twojej- wyznał rycersko Zakochany.
Wyszli. Długonoga, nie oderwawszy się od smartfona, szła wściekła. Z powrotem.
– Ja tez cie kocham misiu, ale tam jest spierdolony bankomat!- syczała. Podobnie do kobry, z tym że nawet te królewskie, nie interesują się kondycją bankomatu. A bankomat, grat niezaradny, zepsuł się. Zamiast wypłacać.
Zakochany i Zakochana całowali sie przy stoliku w cukierni. Na ławce zasypiał menel. Obok ławek, sprzątała młoda dziewczyna.Zerkała na Zakochanych, a ja na nią.Z myślą, że mógł bym komuś takiemu zaufać. Długonoga pomknęła dalej. Stałem w sklepie. Postanowiłem wrócić na Mostek. Szkoda, że mogłem tylko w myślach.
ratings: very good / excellent
Serdecznie i ciepło :-)))