Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2016-08-07 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2413 |
Było pochmurnie i Zosia pomyślała,że nic z opalania nie będzie.Założyła kostium pod sukienkę w kwiatki,wsiadła na rower i pojechała do lasu.Rozłożyła kocyk,na którym nawet sama sie położyła,aby marzyć nie wiadomo o czym,bo nigdy nie wiadomo,co człowiekowi ostatecznie wpadnie do głowy.Tak sobie leżąc na brzuchu,wymachiwała nogami w tył i w przód,jeżeli to w ogóle możliwe podczas leżenia i nagle zobaczyła,jak zbliża się do niej UFO.Patrzy i oczom nie wierzy,ale te zielone ludziki,które zamieszkiwały inną planetę,węszyły coś w lesie,a to szukając zielonych poziomek,a to szukając robaków w drzewie,a to oglądając ptaszki.
No to Zosia pomyślała,że spojrzy na nich oczyma swoimi własnymi.Okazało się,że niewiele się różnią.
Ten ciekawski miał na imię Tomek,a ten powtarzający po nim prawie każde słowo miał na imię Domek.
Zosia pomyślała sobie,że się z nimi jakoś zaprzyjaźni,ale niezbyt podobały jej się ich oczy-takie jakieś wyłupiaste.Nagle ni z tego ni z owego zniknęli.Zosia rozglądała się po lesie i doszła do wniosku,że jednak sobie porozmyśla o zjawiskach,o których pani mówiła na lekcjach.
Chmury wydawały jej się daleko,ale jednocześnie bardzo blisko,tylko,że jakieś białe są jak mleko.A te które są szare,to pewnie zabrudzone?-pomyślała przez chwilkę.-Może jednak nie,bo kto by je tak ubrudził-pewnie mają jakieś urządzenia do tego,ale skoro deszcz z nich pada,to też nie mogą być brudne,tylko taki mają kolor.
Patrzy wiec na słońce,jak obraca się wokół osi ziemi,trochę szybko,nadchodzi już to późne popołudnie.Znowu mama będzie zła,że jej nie ma.
Patrzy na księżyc,ale ten tak daleko,że tylko widać,jak świeci jakąś cząstką,bo jest jak róg i to pourywany.Pewnie z księżyca te UFO-ludki?
Tylko,że ksiądz na lekcji religii mówił,że powinna ufać ludziom,a nasza planeta jest we wszechświecie,więc my takze jesteśmy ufoludkami?-Zosia wiąż pytała sama siebie,bo ostetecznie musiała napisać wypracowanie na temat kosmosu.Akurat wszyscy w radiu słyszeli,że niejaki Gagarin wyleciał w kosmos,więc pani od polskiego była na czasie.Zosia pomyślała,że akurat to pani od przyrody powinna zadać im to wypracowanie,ale co tam,wszystko jedno,i tak trzeba coś napisać.
Zosia przeczytała,że USA,to największa potęga świata,i pomyślała,że niby dlaczego?
Ale zaraz zorientowała się,że wszystko pochodzi od SŁOWA,i to w kościele na jakimś kazaniu chyba powiedział sam ksiądz,tylko nie wiadomo skąd to wie.No więc pewnei USA-Zjednoczone Stany Ameryki to są z kimś zjednoczone,tylko z kim-oto jest pytanie.Ze Związkiem Radzieckim,to chyba nie,bo to powiedział jej ojciec,i dodał,że tak gdzie dwóch się bije trzeci korzysta.Kto był tym trzecim Zosia nie wiedziała.
Mama powiedziała,że może to Polska,ale Zosia pomyślała,że -dlaczego?
No i tak sobie leżąc,rozmyśliła się,bo chciała jechać pod palmy,ale dziadek powiedział,że palma chyba bije jego sąsiadce w głowę,bo ubrała się na biało w pogrzeb.
Zosia znowu jednak pomyślała o księdzu,dlaczego nie zakłada także czarnej koloratki,skoro jest na pogrzebie,ale co tam,ostatecznie to on sam wie.
No i tak upłynął jej dzień,w którym wiele rozmyślała na temat upływającego czasu bez zegarka,ale ostatecznie zrobiło się ciemno,więc zabrała koc i pojechała do domu.
ratings: good / very good