Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2016-12-03 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2065 |
– Wiemy – zgodnie przytaknęły z Aliną, dyrektorką artystyczną w dziale grafi ki. Marka zawsze uspokajało to, z czego Sara podśmiewała się pod nosem. Wszedł Piotr i zasalutował jak jakiś żołnierz: – Szefie, nie ma się czym przejmować, naprawdęęę. – Ten to ma gadane – mruknęła Alina.
Nazwali czasem Marka kapitanem, ze względu na sposób, w jaki prowadził redakcję. Piotr dlatego tak się zachowywał. Kochał swoją pracę i nigdy, za nic w świecie by z niej nie zrezygnował. Nawet w przypadku wojny nuklearnej. Piotrek usiłował podejść Sarę:
– Masz czas w przyszły weekend? – Yhmm – chrząknęła – tak, jeszcze nie wiem… a co? Masz jakąś ciekawą propozycję? Sara była ciekawa, o co temu facetowi chodzi. Mrugnęła porozumiewawczo do Aliny. Wszyscy znali się już kilka lat.
– Zapraszam cię, chciałbyyym, nooo wiesz… – W tym problem, Piotrze, że nie wiem – Sara uśmiechnęła się zalotnie, przechylając głowę na bok. W relacjach z Piotrem była pewna siebie, nie tak jak z chłodnym Okularnikiem.
– Wiesz, że cię lubię i to, gdy… kiedy, nooo… sam nie wiem… – Oj, robi się interesująco… Ty nie potrafi sz się wysłowić? Jesteś reporterem… – Hahaha – Alina wybuchnęła śmiechem.
– No słucham.
– No więc chciałbym, abyś wyruszyła ze mną w trasę, w górzystą trasę…
ratings: very good / excellent
ratings: very good / excellent