Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2017-04-03 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2211 |
– No cóż – Robert od zawsze był pragmatyczny i zwariowany na przemian. – Pamiętaj, że wyborów dokonujemy sami, a może tak nam się tylko wydaje, może to jakiś twój osobisty kod dostępu do każdego faceta? Saro, zwracasz uwagę tylko na warunki zewnętrzne, widzisz dobre ubranie, ładne zęby, duże niebieskie oczy i szeroką klatkę piersiową. Nieco później, moim zdaniem zbyt późno, patrzysz na charakter, a kiedy się budzisz, jak ze snu, który był bajką, to okazuje się, że książę na białym koniu jest tylko żabą, która kumka i rechocze z byle czego – Robert uważał Sarę za kobietę, która może ulec tylko jednemu typowi mężczyzn.
– A może jest na odwrót? Może to my takie jesteśmy i nic nam nie wychodzi, a książę nie schodzi ze swojego rumaka? – Sara łkała, zalewając się słonymi łzami.
– Nie przesadzaj. Do tego wizerunku dopasowujemy także maniery, rzecz jasna przy udziale twórców. Jeżeli nie jesteśmy odpowiednio wychowani, sprawiamy tak zwane wrażenie. Po pewnym czasie czar pryska jak bańka mydlana, a Okularnik sprawił na tobie nieeesamowite wrażenie. Przyznaj, Saro!
– Jakich twórców Rob?! Nooo jakich??? Ty wszystko wiążesz z artystami, a ja mam na myśli zwykłych przyjaciół, ale może masz rację? Mooożeee. Twórczynią mojej niepewności była pewna zołza. Moim problemem jest to, że eks posiadał wszystkie te niezbędne cechy, aby dostatecznie zaspokoić moje wewnętrzne ego. I nikogo nie udawał! Co prawda część jego wychowania złożyła się na samouwielbienie… Jego egocentryzm i niechęć do wybaczania stwarzały pewien konflikt między nami. Przyznaję, ale to ja zawsze przepraszałam pierwsza. A już bezwarunkowa miłość do matki i porównywanie jej do każdej kobiety, która nagle malała w jego oczach, była niedopuszczalna! Rozumiesz??? Rozumiem to, że ją kocha, to matka, ale kim ja jestem? Partnerką, kochanką, powiernicą, kucharką i jednocześnie nikim, bo to ona się liczy! – Sara wciąż krzyczała do słuchawki. – Abonent jest niedostępny, abonent jest niedostępny, abonent jest niedostępny – w słuchawce powtarzał się niski głos sekretarki. – Cholera, pewnie Robert zapomniał doładować komórkę, jak zwykle.
A niech to! Typowy artysta, nie myśli o niczym! Robert wysłuchał jej szlochów, jak zawsze, niczego nie doradzając, dlatego oszczędził jej dodatkowego rozstroju nerwowego. Po tym telefonie znowu poczuła ulgę, bo zrzuciła wszystkie troski na niego. Zwierzała się prawie godzinę, cały czas gryząc swoje pomalowane paznokcie. – No tak, ile można gadać? – na twarzy Sary pojawił się smutny uśmiech.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
O, i "wewnętrzne ego".
Ciekawe, jaki jest Robert? Bajka.
P.S. "... a kiedy się budzisz, jak ze snu, który był bajką, to okazuje się, że książę na białym koniu jest tylko żabą, która kumka i rechocze z byle czego". To też suuuper.