Go to commentsKlementyna
Text 1 of 11 from volume: Lustro prawdy
Author
Genreromance
Formprose
Date added2017-01-04
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views2531
Jej kruczoczarne bujne włosy rozsypane na plecach poruszane wiatrem wędrowały razem z nią .Kapelusz przysłonił tylko częściowo jej opalone, wysokie czoło, a długa niebieska sukienka z koronki ozdobiona białą kryzą unosiła drobinki kurzu. Nagle tuz obok niej przejechał samochód koloru czerwonego. Klementyna spostrzegła Maurycego, który natychmiast wysiadł i przybiegł jej z pomocą..On ujął jej lewą dłoń, a ona wsparła się na jego ramieniu, i prawie natychmiast spojrzał w jej czarne oczy ozdobione długimi rzęsami. Prawie utonął w ich bezmiarze, jak w ciemnej toni jeziora.Filozof przedstawił się swojej przyszłej żonie-Jestem Maurycy.-A ja Klementyna.-Tak? Piękne imię. Może da się pani zaprosić na kawę?-Nie wiem czy wypada.-Wypada. Jesteśmy prawie dorośli.Klementyna śmiała się dźwięcznie, wyglądając przy Maurycym, jak zawstydzona pensjonarka. On sprawiał wrażenie kogoś w podobnym wieku, ale o wiele poważniejszego. Zresztą surdut który nosił i okulary, które zdejmował tylko przed snem, dodawały mu powściągliwej elegancji, nawet w młodości.-Ach, nawet nie wie pan, jak dobrze, że się spotkaliśmy.-A to dlaczego? -spytał zaciekawiony Maurycy-A dlatego, że dziś są moje urodziny.-Oh, więc przepraszam, zapomniałem o kwiatach.Filozof podszedł zwinnym krokiem do kwiaciarki która czekała od kilku godzin na Placu Zamkowym, aby ktoś zechciał kupić chociaż jeden jedyny bukiecik miniaturowych różyczek. Klementyna uwielbiała je od dziecka, o czym nie wiedział.-Wepnę pani jedną do kapelusza -Maurycy oderwał kwiat od łodygi i przystając na krótką chwilę wpatrywał się w twarz młodziutkiej Klementyny. -Kapelusz tak ozdobiony będzie wyglądał wiosennie, prawie jak pani.-Maurycy uśmiechał się dziś pierwszy raz.-Ależ ja …-Klementyna była zachwycona i podekscytowana tą niespodzianką -jaaa..dziękuję. Skąd pan wiedział, że uwielbiam miniaturowe różyczki?-Od serca. –Maurycy ukłonił się.- Nie ma za co dziękować, jestem do pani dyspozycji.Filozof znowu ujął jej dłoń, kiedy razem schodzili po schodkach do kawiarni „Pod Tulipanem”. Schodki wydawały się nie kończyć, a Klementyna z gracją stąpała po nich w swoich bucikach, co rusz stukając obcasami. Klementyna zamówiła kawę a filozof szklankę wody sodowej. Maurycy odetchnął z ulgą, otworzył oczy i Klementyna w jednej chwili zniknęła. .Już nie potrafił się uśmiechać, jak kiedyś ,a łzy spływały po jego pooranych niezliczonymi smutkami policzkach. Bezwiednie wstał ze schodków , przy ulicy kamiennej i kawiarni ,do której kiedyś przychodził ze swoją nieżyjącą już żoną. Dziś znowu ukłonił się kelnerce w białym fartuszku. Przez wieki, a może krótką chwilkę nie wiedział gdzie się znajduje i zdarzało mu się to coraz częściej. Jego serce niebezpiecznie zaczynało drgać, kiedy spojrzał w górę… Już czas-powiedział do samego siebie.
  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Interesujące, a nawet intrygujące, są te Twoje dość liczne krótkie teksty, będące prawdopodobnie fragmentami większych, zamierzonych nowel, czy powieści. Trudno się czyta, gdy tekst jest zbity w słowny monolit, gdy brakuje mu jakby powietrza, przejrzystości, którą tworzą odstępy i spacje. Domyślam się, że powoduje Tobą pewnego rodzaju niepokój twórczy, wewnętrzny przymus przelewania na papier, czy na stronę wirtualną komputera, myśli, postaci, obrazów i wydarzeń, kłębiących się w głębokich pokładach Twojej krwi, nerwów i głowy. Liczne literówki, "połknięte litery", pojawiają się chyba wskutek nerwowego nacisku, wymuszającego coś w rodzaju pośpiechu, gonienia do przodu, bez możliwości oglądania się, spoglądania na to, co "wyszło", spod palców naciskających klawisze komputera.Tak też można,a jak widać, czasami może nie da się inaczej pisać, ale przed oddaniem do druku, trzeba powierzyć komuś, znającemu się na rzeczy, ostateczne zredagowanie utworu. W tej sytuacji, nie masz chyba innego wyjścia,jak traktować znaczną część swoich tekstów, jako "surowy materiał" na utwory literackie. Życzę powodzenia w tym Twoim ciekawym labiryncie życiowo twórczym...
avatar
Wiem,że wkleiłam ten tekst bez zastanowienia,mało tego jestem jak zauważyłeś emocjonalna,i dlatego tak piszę,ale jak najbardziej wszystkie teksty oddaję w ręce tych,którzy się znają na rzeczy.
Gdybym miała cokolwiek dodać czy powiedzieć od siebie to tylko tyle-chciałabym aby to co piszę się podobało,wiem,że każdy wybiera swoich ulubionych wutorów,i książki,bo ja sama takie mam,chociaz czytam prawie wszystko.I przyznaję się -nie snoszę poprawiania,tak piszę na surowo,później poprawiam kilka od 2-3 rayz ,może więcej i jeszcze okazuje się,że jest mnóstwo pracy,iby wiem,gdzie ma być przecinek,ale swoje teksty traktuję inaczej.Nawet ciężko mi się je czyta.
avatar
Korekty-może się skupie na korekcie ale wówczas pomijam tekst.
© 2010-2016 by Creative Media