Author | |
Genre | nonfiction |
Form | prose |
Date added | 2017-02-08 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2386 |
WEJŚCIE SMOGA
O, jakąż to piękną zimę mamy! Nie było takiej od lat! Śnieg leży już drugi miesiąc, mróz trzyma i chyba nawet nasze organizmy dostroiły się do zimowej aury. Ja prywatnie zimę uwielbiam – nic to, że marzną paluszki i szczypie w poliki. Przecież zawsze można się jeszcze doopatulać, czyż nie?
Zima jednak ma i mniej przyjemne aspekty. Niemal tak jak znany Bruce i ona potrafi przywalić z karata. A najmocniej bije w piersi. No i przez media przetoczyła się dyskusja o smogu. Słucham tych dialogów, wypowiedzi i to, co słyszę nie zgadza mi się z tym, czego nasłuchałem się mniej oficjalnie. Niby problem bierze się z przewagi używanych tu kotłów węglowych, do czego dodać należy ich niewłaściwe jakoby eksploatowanie. No tak: jeśli to możliwe to wypadałoby stosować rozpalanie od góry, a nie od dołu. Ale to akurat nie w każdym piecu jest możliwe. No i owszem, lekko dotyka się jakości paliwa, ale delikatnie. Że ludzie biedni – choć i bogaci się tu niewiele różnią – więc kiedy mają do wyboru tańszy i droższy węgiel, to jakoś tak chętniej po ten tańszy sięgają. O tym to już Kopernik w swoim słynnym prawie głosił.
I biedny, a na dodatek detalista, nie będzie weryfikował jakości tego węgla, bo taka weryfikacja dość sporo kosztuje. Ewentualnie za rok pójdzie do innego handlarza, a ten by nie wypaść z rynku przez zbyt wysokie ceny też pewnie będzie stosował powszechnie stosowane praktyki. Ten biedny detalista wszystko co może, to uwierzyć w słowo pisane: że ten z tej hałdy ma taką wartość kaloryczną, a z tamtej taką. Nie kupowałem węgla ( mieszkam w bloku) i nie wiem ile informacji dostaje się przy zakupie 3 albo 5 ton. Czy jest tam też info o zawartości siarki, części niepalnych? Bo na pewno nie ma informacji o tym, czym handlarz wzbogacił ten węgiel już u siebie na składzie. Duże firmy, jeśli kupują – a robią to często w tych samych miejscach, co detaliści – to weryfikują, czyli oddają próbki do badania. Takie laboratoria działają przy dużych ciepłowniach, bo im jeszcze opłaca się je utrzymywać. Ale takie badanie kosztuje i na pewno jest zbyt kosztowne przy zakupie 3 ton, a sens zyskuje przy zakupie tysiąca, albo więcej. Jeżeli kotłownia ma moc poniżej 20 MW to i ochrona środowiska słabiej się nią interesuje i nie wysyła ekipy do pomiaru spalin.
No i w całej tej dyskusji nikt nie wspomina o inwencji twórczej handlarzy opałem. A to nie są głupi ludzie. Nawet sobie nie wyobrażacie, czego można dodać do miału! Wiele z tych twórczo dodanych komponentów, nawet jeśli pierwotnie nie jest czarna, to po zmieszaniu czarna się staje. I widać je dopiero przy opróżnianiu popielnika. Słyszałem o zmielonym asfalcie pozostałym po pracach drogowych. Niezły jest też piach – bo tani i nieźle pomnaża masę ( pół biedy jeśli z piaskowni, ale co jeśli to piach po piaskowaniu konstrukcji na przykład?). A każdy taki dodatek „smakowy” już nie jest przewidziany przy projektowaniu pieca i potrafi w procesie spalania więcej ciekawych substancji w spalinach wytworzyć. Bo najciekawsze produkty spalania uzyskuje się właśnie w tym temperaturach w małych piecach – poniżej 500 stopni Celsjusza. Koło tysiąca stopni w palenisku już można palić gównianym miałem, ale takie reakcje nie zachodzą. A przy 10 000 stopni już nawet śmieci nie robią dramatu ekologicznego. Temperatura spalania robi naprawdę wiele – inne reakcje i inne produkty spalania. I nie twierdzę tu, że te dwa przykłady są jedyne. Ludzie to stworzenia pełne inwencji.
A Straż Miejska też nie bada tego, z czego ten niby węgiel się składa, bo nie ma do tego instrumentów – jeśli przychodzą i zaglądają, to najwyżej widzą, że to coś, co wygląda jak węgiel. I już. A ile on ma czego, tego nie są w stanie stwierdzić. Aha, pali pan węglem i na dodatek ma kwit na zakup ze składu, nie widzimy śmieci w piecu i to zamyka sprawę.
I poziom zamożności też niekoniecznie ma tu wpływ na sprawę, bo i bogaci potrafią przysknerzyć. Czasem jeśli wrzucasz i wrzucasz, a ciepła nie ma, a popiołem mógłbyś obdzielić wielu dookoła, to się wyciąga trochę więcej z kieszeni i kupuje się coś innego, od innego handlarza.
Problem tkwi w braku weryfikacji jakości towaru na składowiskach. O ile stacje benzynowe jeszcze czasem jakaś kontrola nawiedza – a wiemy, że robią to rzadko – to składy opału… Bo to i trudniejsze, i kontrola bardziej skomplikowana i kosztowniejsza.
Tyle jest w tym dla mnie pocieszającego, że ci niby bogatsi, a więc mieszkający w dzielnicach domków jednorodzinnych – krótkie kominy, a więc emisja spalin na krótkie odległości – mają bardziej zanieczyszczone powietrze w zimie, niż my biedniacy z bloków.
Ale zima piękna. I mróz tyle czasu trwający daję nadzieję na mniej robactwa w lecie, a śnieżna pokrywa chyba cieszy rolników, bo dla wielu upraw posianych jesienią daje szansę większych plonów i mniejszych wydatków na nawozy. A dla nas zdrowsze żarcie.
I jeszcze jedna myśl mi się tu nasuwa: za Tuska takich zim nie było – ale to głupia myśl, bo to pamięć krótka podpowiada. Styczeń/luty 2011 też nieźle dowalił, choć wtedy śniegu tyle nie było.
ratings: perfect / excellent
:-)))
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
ratings: very good / excellent
Mam drobne zastrzeżenia do poprawności językowej. Niepotrzebnie "Straż Miejska" napisano wielkimi literami, gdyż jest to pojęcie ogólne, a nie przykładowo Straż Miejska Pcimia. Brakuje przecinków przed: to wypadałoby, też pewnie, ile informacji, to i; zbędny przecinek przed: albo. Dwukrotnie niepotrzebne spacje po nawiasie otwierającym.
Minęło jednak pół wieku z okładem, i te same ?? pytanka cisną się na nasze rodaków usta,
chociaż mamy już Polskę i unijną, potężnymi dotacjami corocznie wspieraną, i europejską - i,
jak w tej starej o Warszawie pięknej piosence,
"i w ogóle, i w szczególe, i pod każdym innym względem"
w/g danych EEA tylko w 2018 roku z powodu przekraczających wszelkie normy zanieczyszczeń powietrza z kruchym życiem pożegnało się ponad 49 tyś. Polaków,
i krzywa takich zgonów nadal rośnie