Text 29 of 29 from volume: Podpatrzone w Starej Hucie
Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2017-02-11 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2166 |
Skarb największy
Oj miałem ci ja
miałem
chatkę drewnianą
pod lasem
Sam ją zbudowałem
z cienistym tarasem
romantycznym poddaszem
Z ogrodem owocowym
wzdłuż alejki lipowej
jakże latem aromatycznej
cienistej romantycznej
Własnoręcz posadziłem las
mieszany grzybowy jagodowy
Piwniczkę wykopałem głęboko
w ziemię schowaną
gdzie tygodnie całe
kwas chlebowy Wina przeróżne
ciesząc oko i węch dojrzewały
Wykopałem staw
długi i szeroki nie nazbyt
głęboki Gdy miało się chętkę
po grzybach zarzucało się
wędkę Gdyby przyszła ochota na ryby
Tak długo te i inne miałem
cuda Dopóki nie dostałem
propozycji nie do odrzucenia
Ale skarby największe
zostały mi na zawsze
Wspomnienia
nie do policzenia
ratings: perfect / excellent
Ciekawy opis stylu życia... blisko natury... ale, ale, grzyby, to rzecz jasna, a było "na lwyby", albo chociaż jakaś zaradna... Kasia Leśniczanka. W końcu to też jakiś kawałek natury, kto wie, czy nie najsłodszy? haha :)
Podobasiek.
NAJWIĘKSZYM SKARBEM
jaki mamy my-taty i mamy
są wszystkie d z i e c i świata
oraz
dar trzeźwości utożsamianej z ostrym widzeniem I C H /naszych dzieci/ wszystkich potrzeb /w tym duchowych!/
Dziecko NIE JEST
ni matołkiem,
ni kołkiem,
ani stołkiem!
własnego lasu
plus wystawienia sobie własnego domu z basenem
plus stawy rybne
to minimum ładnych parę milionów złotych, jak obszył.
Tymczasem średnia dochodów w Polsce /wraz z dochodami 9 milionów polskich rencistów i emerytów/ to kruchy balans minimum socjalnego,
za które możesz sobie wybudować pod mostem przeciwdeszczowy szałas
od Pałacu Kultury,
od ul. Wiejskiej,
od Kościelnej,
od Belwederskiej,
alei JP II,
Marszałkowskiej
i od placu Defilad
Niestety, ŻADEN rząd, żaden dudobus nie kursuje do Babich Dołów