Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2017-03-15 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1874 |
Coś się jednak zmieniło w moim życiu. Może wpływ na to miało feng-shui, którym zainteresowałam się z nudów. Sztuka feng – shui odnosi się do sfer życia, na które jako ludzie możemy mieć wpływ. Kształtując odpowiednio kierunek „ti” oraz „ren” zyskujemy odmianę swojego losu. Kupiłam kilka symboli, które chyba powiesiłam nie po tej stronie, co powinnam, bo nic się nie zmieniało. Czekałam na propozycję pracy i oglądałam codziennie program telewizyjny, który stworzyłam, a jakaś młoda cipka zarzynała go na moich oczach.
A więc poczytałam i dowiedziałam się, że moje feng-shui to wszystko, co skierowane na północny zachód. Wszystko, co skierowane w innym kierunku, to porażka.
Przewiesiłam gadżety i zdjątko mojego męża w tym właśnie kierunku. Czy bardziej mnie kocha - nie wiem.
Mateusz jest poważnym biznesmen. Prezesem spółki „Matela”.
Ładna nazwa, kobieca. Jesteśmy małżeństwem od dwudziestu pięciu lat. Udanym? Czasami strzelamy fochy, a czasami nie. To, co dzieje się w naszym życiu teraz, to niezły scenariusz na serial polsko - brazylijski. Poskładałabym z tego tysiąc trzysta odcinków.
Byłam pod wielkim wpływem brazylijskiego serialu o seniorze Manchego, dlatego Marysię, naszą służącą z Bzowa, nazwałam Carmen. Taka walka z nudą.
Ten stan sprawiał, że kłóciliśmy się z Matim przynajmniej raz w tygodniu. Nie było o co, tak naprawdę, ale wydawało mi się, że wszystko jest przeciwko mnie. Sama tworzyłam klimat, w którym nie potrafiłam się odnaleźć, więc zaczęłam wymyślać swój nowy scenariusz na życie. Długo nie wiedziałam o co mi chodzi. Po pół roku chyba jednak przyzwyczaiłam się i pokochałam ten czas. Nazwałam ten stan, swoją prywatną brazyliadą.
ratings: perfect / excellent
a) albo pracę Marysi (na obczyźnie za ojro) z cierpiącymi staruszkami zza Odry;
b) albo robotę anonimowego, w sumie bezpłatnego robota, ale pod ojczystym zawszeć to jednak swojskim dachem (tylko ile zarobi u nas "ktoś taki"? 13 zł za godzinę??)
Tymczasem bohaterka niniejszych wynurzeń, sfrustrowana bezrobotna "enamorada" po licznych przejściach - facetka notabene wiecznie skoncentrowana wyłącznie na swoim pępku - "rozwija się, zwijając".
Bardzo ciekawy portret psychologiczny współczesnej Matki-Polki (dwa w jednym)