Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2011-08-23 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2900 |
Andrzej wszedł do pustego baru i od razu dostrzegł siedzącego przy stoliku Pawła. Ten pił piwo, a gdy tylko zauważył kolegę podniósł do niego rękę w geście przywitania i zwracając się w stronę barmana zamówił jeszcze jeden kufel.
- Serwus! – przywitał się Andrzej – Kopę lat stary.
- Witam, cieszę się że cię widzę – odpowiedział Paweł.
- Cóż to za ważna sprawa jest powodem naszego spotkania?
- Wiesz, zawsze potrafiłeś mnie słuchać, a musze naprawdę z kimś pogadać. A tak poza tym mam prośbę… - odpowiedział Paweł.
- Wal śmiało. Kiedyś rzeczywiście byłem dobrym słuchaczem – uśmiechnął się. - Dziś to inni musza mnie słuchać .
- No tak, dyrektora banku pracownicy muszą słuchać. A jak nie to wypada chociaż udawać, że się słucha… - rzucił ironicznie Paweł.
Andrzejowi nie było do śmiechu i od razu spoważniał. Podniósł kufel, przyjrzał mu się z bliska jakby szukał czegoś w pianie.
- Cholernie dobre mają tu piwo, zresztą od zawsze mieli – upił duży łyk i odstawił szklankę. - To co masz stary za sprawę, bo się trochę spieszę.
- Jest mi dość niezręcznie ale jesteś moją ostatnią deską ratunku – rozpoczął mówić Paweł. – Potrzebuję pożyczki na pięćdziesiąt tysięcy złotych. Wszystkie banki mi odmówiły z uwagi na kredyt hipoteczny i zarobki, ty jesteś moją ostatnią szansą. Wiem, ze jako dyrektor możesz mi pomóc, a ja cię nie zawiodę. Wiesz, że zawsze dotrzymywałem słowa? – popatrzył rozmówcy prosto w oczy. Ten unikając jego wzorku zaczął pić piwo.
- Nie dam rady stary, chociaż bardzo bym chciał. Sam wiesz ile zarabiasz i ile masz kredytu na mieszkanie. Sam kiedyś opowiadałeś jak ci ciężko. Ja nie mogę pozwolić sobie na takie ryzyko, w końcu jestem dyrektorem - powiedział, gdy przełknął kolejny łyk.
- A nasza przyjaźń i moje słowo starego druha już ci nie wystarczy? – pytał Paweł z lekkim żalem. – Wiesz, ze wszystko oddam, poszukam dodatkowej pracy. Teraz to nie jest sprawa tylko materialna, tu chodzi o moje pieprzone życie…
Teraz on napił się piwa i popatrzył wprost w oczy kolegi.
- Kaśka mnie rzuciła. Odeszła ode mnie po ośmiu latach wspólnego życia i zostawiła mnie dla innego. Ty nie wiesz co to znaczy, bo zmieniasz kobiety częściej niż auta, nie przywiązujesz do nich większej wagi.
- Nieprawda – przerwał nagle Andrzej. – Uwierz mi, że dużo się ostatnio u mnie zmieniło. Mam kogoś i jestem w końcu szczęśliwy, a tak poza tym tu nie chodzi o nasze prywatne życie tylko o pieniądze. Na nie zawsze patrzyłem poważnie i sam widzisz do czego doszedłem.
Atmosfera zrobiła się nieco nerwowa ale Paweł był rozżalony i dalej opowiadał.
- Oświadczyła, że nie będzie już żyć z takim „golasem” i w końcu spotkała kogoś z klasą i dobrą pozycją społeczną. A ja to niby kurwa co jestem? – zadał pytanie i nie czekając na odpowiedź mówił dalej: – Tyle lat jestem nauczycielem języka polskiego, a wciąż jestem bez klasy, bez pozycji społecznej i nie wiem o co teraz w świecie chodzi- tak mi powiedziała…
- Wszystko kręci się wokół szmalu, a ty go niestety nie masz, ale to na pewno nie jedyny powód waszego rozstania – Andrzej stał się nieco arogancki. - Przesadzasz troszkę z tą krytyką – ciągnął dalej. – Znam się na kobietach, szczególnie takich jak Kaśka. Osiem lat jakoś żyła z tobą i taki szmat czasu wytrzymała. Może za długo? Widocznie teraz poznała inne życie, które pociągało ją od zawsze, tylko wcześniej go nie znała.
- To może pożyczysz mi swoje pieniądze, oddam co do grosza! – powiedział Paweł podnieconym głosem. - Proszę cię ostatni raz. Ja nie potrafię zmazać ot tak tych wspólnych lat z Kaśką, może wróci do mnie jak wyjdę na prostą, tak bardzo ją kocham. Zrozum mnie jako stary kumpel, tylko o to proszę. Obiecuję, że jakoś się odwdzięczę.
- Niby jak ty możesz mi się odwdzięczyć? Dasz mi korepetycje z polskiego? – roześmiał się Andrzej. – Weź sobie jeszcze piwo, idź do domu, prześpij się i zacznij nowe życie. Ona już do ciebie nie wróci. Bądź w końcu mężczyzną!
Rzucił na stolik banknot dziesięciozłotowy, wstał i udał się w stronę wyjścia. Paweł zaskoczony i zły tylko odprowadził go wzrokiem i spojrzał na leżące przed nim pieniądze.
- Ty jebany chamie! - wykrzyknął za wychodzącym z baru Andrzejem. Ten uśmiechając się pod nosem, trzymając w ręce telefon komórkowy, pisał sms- a: „Chciał pożyczyć kasę, myśli że wrócisz do niego. Głupek o nas nie wie. Miałaś rację, jest żałosny. Zaraz jestem w domu. Pa.”
ratings: very good / very good
C’est la vie. Kogo to dzisiaj obchodzi,
że c’est, że la, że vie
To tylko puste dźwięki
Czym pan się tak przejął, proszę pana?
Że ludzie przestali śnić,
Bo nie mają czasu?
To jest życie proszę pana, samo życie.
ratings: perfect / excellent
Lecz za dyrektorem, męża kolegą -
Takie "prawo dżungli" nad rzeką Regą.