Go to commentsDzień powszedni na Majorce' 18.10.2006 r.
Text 4 of 23 from volume: Listy do Pawła. Palma de Mallorca
Author
Genrenonfiction
Formprose
Date added2017-03-25
Linguistic correctness
Text quality
Views3251

Kochany Synku jedyny, mimo że październik przewalił już na swoją drugą połowę, i nadal jest bardzo-bardzo ciepło, bywają też i tutaj takie chwile, kiedy zrywa się wiatr chłodniejszy, i, jak u nas, pędzi zeschłe liście - i śmieci...


Hiszpanie są bardzo higieniczni, wymuskani i wyperfumowani; codziennie zamiatają i zmywają w jakichś extra wonnych pianach PRZED każdym wejściem do swoich domów schody i podesty, ale poza tą, higieniczną jakżeż, strefą można - sorki! - dosłownie nawet nasrać: wszędzie - poza ścisłym centrum może - wszędzie jakieś papiery, latające nad głowami torebki i torby foliowe, reklamówki, na ziemi, gdzie nie spojrzeć, porzucone zapałki, te plastikowe pety, pety papierosiane, kapsle, nakrętki kolorowe, puszki po odpalaczach - tych ożywczych *napojach* - wszędzie piersióweczki i inne pocieszycieleczki-flaszeczki... jakbyś był nie w cywilizowanym zachodnim świecie, a u nas, gdzie ten swojski nasz chrząszcz brzmi wciąż w tej trzcinie, u nas, w tej naszej Koziej Wólce! To pejzaż bardzo frustrujący: cudne te palmy, niebo bez jednej chmurki (od mojego przylotu nie spadła tu kropla deszczu), dookolny kryształowy lazur śródziemnego morza - i tuż pod twoimi nogami i nad tą głową kupy, sterty i fury wszelakiego śmiecia!


Służby oczyszczania miasta - eleganccy umundurowani, zwykle starsi już panowie ze słuchawkami na uszach (czyżby miłośnicy Wagnera?) uzbrojeni w profesjonalne dwupiętrowe wózki z mopem, miotłą, szufelką, grabiami, haczkami itp. i pełniący swój pracowity trudny - UPAŁY!! - dyżur także w weekendy (toż to strefa gorąca) ... nie nadążają za tutejszym obywatelem, który robi co może, byleby tylko zaznaczyć choć jakoś tę swoją ziemską obecność, i, jak to głupie 3-letnie dziecię, rzuca śmieci, gdzie stanie.


W rzadkich wolnych chwilach - zwykle rankami - czytam jedyną w domu p. Basi książkę, zbiór opowiadań Charley`a Bukowsky`ego. To, jak się okazuje, świetny wybitny prozaik (dla mnie szokujące odkrycie!) urodzony, jak się z blurba dowiaduję, w Niemczech, zmarły, podobnie jak Twój wielki Dziadek Wacław, w 1994 r...


Powalająca lektura: kompletnie nie znany zwykłym zjadaczom chleba, surrealistyczny menelski świat - z dziwkami z krawężników, bezdomnymi, alkoholikami, przegranymi ludźmi, zboczeńcami wszelkiej maści i złodziejami - świat - dzika dżungla, istne piekło na tej Matce-Ziemi! Czytam, bo jest to napisane drapieżnym doskonałym językiem... ale jak widzisz wszystkie te obrazy... toż to jakaś cholerna apokalipsa, pandemonium jakieś?? I jak tu nie popadać w flaszkomanię!


Któregoś popołudnia po spacerze przed wieczorkiem zaszłam z wózeczkiem i śpiącą Marijką do pobliskiego kościoła katolickiego. Jest tych świątyń w Palmie - razem z meczetami, bożnicami, salami świadków Jehowy i cerkwiami - ponoć dobra setka, ale... moja wszechwiedząca informatorka, p. Basia, mówi, że Hiszpanie... nie są bogobojni... Co się jakby zresztą sprawdza, bo na tej *mojej* mszy były tylko jakieś stare pojedyncze babki, kilka starych również sióstr zakonnych i jakiś młody człowiek, który dosłownie *wykąpał się* w chrzcielnicy; przecierał ramiona, twarz, szyję kilkanaście ładnych razy tą wodą święconą, jakby z innego wyznania był albo cierpiał u siebie w domu - choć do ciepłego zawsze tutaj morza rzut beretem - jakby cierpiał na niedostatek łazienki czy jak...


W kościele na ścianach i nad bardzo skromnym ołtarzem wielkie, dwumetrowe może, przepiękne pastelowe freski - niby *święte* obrazy jak u nas... ale jakieś takie... sama nie wiem... świeckie?? Żadnej drogi krzyżowej, żadnych świętych aureoli nad głowami wszystkich na tych freskach namalowanych *świętych*... Muzyka bardzo poważna... z głośników... Ksiądz młody w zielonych ornatach, zwrócony do nas najczęściej plecami, co chwila wołający na tej puszczy - kapka w kapkę, jak na tych naszych dawnych w dzieciństwie nabożeństwach - O-RE-MUS! co z łaciny oznacza *módlmy się!*... Setki maluśkich świeczuszeczek w metalowych pojemniczkach, i większość z nich jeszcze się pali, choć reszta dawno wygasła... I jak to możliwe?? Kto je zapala takimi setkami, skoro na mszy tylko wątła garstka starych już owieczek, a drzwi kościołów tutejszych natychmiast szczelnie zamykają po wyjściu ostatniej z nich?? Ot, i zagadka: jakie setki zapalonych świeczuszeczek, skoro na nabożeństwie marne stadko!


W Norwegii chyba już macie śniegi... Ubieraj się *na cebulkę*, Synku, noś ciepłe rękawice i porządną czapkę - chociaż bardzo tego nie lubisz - matka stara Ciebie o to bardzo prosi...


Buziaki :)

  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Katolicka Hiszpania przeżywa obecnie ostry kryzys wiary. Tylko dziewiętnaście procent obywateli deklaruje się jako praktykujący katolicy. Słynna barcelońska bazylika Sagrada Familia już drugie stulecie buduje swój świątynny majestat - i jakoś końca temu nie ma... bo niby kto teraz ma tę inwestycję sponsorować? Watykan?
© 2010-2016 by Creative Media