Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2017-05-16 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1919 |
Dwa Księżyce
Przede mną
wgłębienie kuliste,
pomiędzy wzgórkami
nad urwiskiem. Nade mną
i nad lasem, Księzyc złocisty.
Wisi, jak Topór wyostrzony.
Na moich oczach, Gdy się
coraz bardziej, do morza
zbliżam, Ni to zorza
rozlewa się, to złocistym,
to srebrzystym blaskiem? Aż
staje się Półksiężycem morza.
Nagle - co ja widzę?
Dwa ksieżyce. Jeden
na niebie. Księżyc Nieba.
Złocisty, Uniesiony jak topór,
wisi nad światem. Drugi, na dole.
Księżyc Morza, Srebrzysty.
Ciemniejący od grozy sztormu.
Szumiący grzmotami rozszalałych
Fal, które paszczami w piaszczyste
urwiska się wgryzają. Cierpliwie
i szaleńczo wpijają. Drzewa
w topiel porywają. Na górze
piaszczystej stoję. To boję się,
to się nie boję. Bo nadal stoję.
W Potęgę Morza się wczuwam.
Wsłuchuję. Daję porywać. Grozie
i Pięknu. Zostają
Tylko słowa.Co we mnie
kipią. Do dziś i będą odtąd
Morzem we mnie.
ratings: good / good