Author | |
Genre | prose poetry |
Form | prose |
Date added | 2017-05-17 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2325 |
Jak za piecem
Od morza, zimny wiatr podmuchami porywistymi, atakuje. Zimno, człowieka na wskroś, coraz to silniej, przenika. Opatulone postaci, jakby chyłkiem,to od Ustki do Orzechowa, to od Orzechowa do Ustki, czyli w tę i w tamtą stronę, przemykają. Jakby szukały zapomnienia o tym, w co się niechcący wmanewrowały. Żadnego zadowolenia na twarzach, zacięte milczenie, niewesołe spojrzenia.
Tylko jeden, w tej powszechnej mizerii i smucie, chyba straszny egoista i kombinator, niczym sybaryta i pieszczoch, uśmiechnięty i spokojny, z przymkniętymi powiekami, prawie całkiem rozebrany, bo do niezbyt bajeranckich kąpielówek, w białej czapeczce na głowie, delektuje się pieszczotami ukochanego sloneczka. Zaczyna ukladać wiersz dziękczynny do slońca, w stylu swego kresowego mistrza - Stanisława Vincenza.
Chciało mu się, więc znalazł sobie pod leśnym urwiskiem piaszczystym, jakby przytulną dziuplę za wielką hałdą poobcinanych z powalonych pniakow drzew z korzeniami. W tym kąciku na piachu, zmieścił się leżak, na którym wygodnie spoczywajac, w miejscu, gdzie wiatr nie dociera, oddaje się pieszczotom sloneczka, bazgroląc długopisem w zeszycie to, co mu w tamtych ulotnych chwilach, co rusz, to przychodzi. Jak przychodzi mu mimochodem zdanie, puentujące sytuację:
- Widać, jak wszyscy się męczą, a ja czuję się Tu i Teraz, Jak u Pana Boga za piecem.
Na leżaku wygodnie sobie siedzę
ale należy mi sie, bo mam już w nogach kilometrów chyba z pięć,
a może i więcej. I tak codziennie, nad brzegiem morza, boso po piachu,
od miesiąca. Bazgrzę te slowa i inne,
Po urwiskach nadbałtyckich się wspinam,
Muzyki morza i wiatru słucham, w niebo gapię.
I każdą chwilę spokoju i piękna od morza, nieba i lasu łapię...
Ptaki mi czasem, przecinki swych treli, w teksty probują wrzucać.
Czasem do symfonii Zeusa Morza wtrąca się nieśmiało, lub nachalnie ptaszek...
A ja tyle pozapominałem, zostały mi w pamięci tylko rybitwy, bociany , czaple, sikorki, gawrony, wrony, rudzik, pliszki, wróbelki,sójka, jaskołki, czarny z zółtym dziobkiem - ach, kto to ? Jest mi znany, a nazwy zapomniałem, ale zaraz sobie przypomnę, a ten z lusterkami na skrzydełkach? Znowu kompromitacja!
Daleko widać sierp mola w Ustce, jakby wbity ostrzem, daleko w morze.
Na skarpie pieszczystej wysoko, sterczą sosny, szarpane wichrami. Ostatnie z szeregu, jak ich poprzedniczki, ktore leżą pokotem, zanim ich nie sciągną ze zbocza lub z plaży, skazane na porwanie w piaszczystą przepaść przez wiatry i morze.
Urwisko nadmorskie, po huraganie, jak pobojowisko...
(Jak Bóg da, ciąg dalszy, jutro lub po...)
No to...
ratings: perfect / excellent
A propos piękna: trzeba wyjechać w bardzo szczere pole, by je zobaczyć, usłyszeć i poczuć :)