Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2017-07-14 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1561 |
Urodziny w pewnym sensie zacieśniły związek Karoliny i Daniela. Spotykali się prawie codziennie, dziewczyna co raz częściej sypiała u niego lub on u niej. Był ciepły, troskliwy i delikatny. Powtarzał wciąż, jak bardzo Karolina była mu bliska i obiecywał, że nie będzie już tak dużo pracował, ponieważ woli spędzać czas z nią. Była najszczęśliwszą kobietą na świecie. W takiej sielance upłynęło kilka naprawdę pięknych dla Karoliny tygodni.
Nastała brzydka, deszczowa zima. Aura była mało przyjemna, jednak młoda kobieta była tak zapatrzona, zakochana w Danielu, że zupełnie się tym nie przejmowała.
Był środek tygodnia, trening naprawdę wyczerpał Karolinę. Pędziła jednak prosto do swojego mężczyzny, co dodawało jej mnóstwa energii. Zastała go siedzącego nad laptopem ze strapioną miną. Nawet się nie przywitał z ukochaną.
– Co się stało, kochanie? – Momentalnie i ona się zasmuciła.
– Zabijesz mnie. – Zatopił twarz w dłoniach. – Zrobiłem totalną głupotę. Zabijesz mnie.
– Wcale nie. – Pocałowała go w skroń. – Wiesz dobrze, że zawsze jestem przy tobie, cokolwiek by się nie działo.
– Zadzwonił do mnie kolega z Bydgoszczy. Chciał wkręcić mnie w interes. Nielegalny, rzecz jasna. – Spojrzał jej w oczy. – Przemyt sprzętu komputerowego. Można naprawdę przyzwoicie zarobić. Inwestycja kosztuje pięćdziesiąt tysięcy, a z powrotem ponad dwa razy tyle. Oczywiście, że się na to zgodziłem. Tak zarabiam dużo większe pieniądze, niż w banku. Tam mam tylko przykrywkę. – Ponownie ukrył twarz w dłoniach. – Okazało się, że mam tylko dwadzieścia tysięcy. Muszę zdobyć resztę.
– Czemu nie możesz dać tego, co masz? – Spytała Karolina.
– Ty nic nie rozumiesz. – Pokręcił głową. – Ja już się zobowiązałem do takiej kwoty. Ludzie, z którymi wchodzę w ten biznes, to nie są przyjemni koleżkowie. Są gotowi spuścić solidny wpierdol, jeśli coś nie pójdzie po ich myśli.
– Tobie? Za co? – Spytała, lecz nie musiała. Słowa Daniela były dla niej ukrytą prośbą o pomoc. Powinna mu jej udzielić. Była jego kobietą. Na dobre i na złe, prawda? Jak mówiła jedna z ulubionych piosenek dziewczyny: „Miłość. Kiedy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze”. Nie mogła pozwolić, żeby jacyś frajerzy twierdzący, że są gangsterami, zrobili krzywdę jej ukochanemu mężczyźnie. Poza tym wizja takiego zarobku była dla niej niezmiernie kusząca. Sto tysięcy złotych? To byłby naprawdę ogromny zastrzyk finansowy.
Decyzji, którą wtedy podjęła w ciągu jednej sekundy, pod wpływem impulsu, miłości, żałowała potem każdego dnia, a wypowiedziane słowa zaważyły na całym jej młodym życiu.
– Mogę wejść w ten biznes z tobą.
– Zwariowałaś. – Stwierdził kręcąc głową. – Jesteś dobrą dziewczyną, nie mogę cię wciągać w takie rzeczy.
– Jesteśmy razem, Danielu. – Tłumaczyła mu. – Co oznacza, że już w tym siedzę razem z tobą.
Spojrzał na ukochaną z lekkim powątpiewaniem, ale jego brązowe oczy błyszczały jaśniej niż gwiazdy na nocnym, granatowym niebie.
– Pozostaje jeszcze kwestia, skąd weźmiesz pieniądze.
No tak, o tym Karolina nie pomyślała zupełnie. Podrapała się z zakłopotaniem po karku. Na pewno istniał sposób na zdobycie takiej kasy.
– Możesz wziąć kredyt gotówkowy. – Zaproponował.
Trzy dni świąt, w trakcie których Daniel z Karoliną nie widzieli się ani razu, były dla młodej kobiety prawdziwą męczarnią. Pomimo, że Daniel nie pojechał do rodzinnej miejscowości pod Warszawę na Boże Narodzenie, z powodu kłótni z rodzicami. Z goryczą wyjaśnił Karolinie, że wszystko rozeszło się oczywiście o Martynę. Ale Karolina nie musiała się martwić, na szczęście najlepszy przyjaciel Daniela, Łukasz, przygarnął go na święta do siebie i spędzili je razem. Karolinie było nieprawdopodobnie przykro i głupio zarazem. To ona chciała być tą, która spędzi święta z ukochanym, w gronie rodzinnym. Nie mogła sobie wybaczyć, że mu tego nie zaproponowała. W końcu nawet tradycja każe przygotować talerz dla niezapowiedzianego gościa. Ten byłby zapowiedziany...
Kowalska postanowiła zrobić swojemu mężczyźnie niespodziankę w pracy, wynagradzając mu jakoś świąteczną gafę. Przyrządziła jego ulubioną sałatkę grecką, kanapeczkę i wycisnęła sok z grejpfruta. Nie wiedziała, w którym dokładnie oddziale banku pracuje, lecz postanowiła się dowiedzieć. Zadzwoniła więc do ukochanego w celu zdobycia informacji.
– Zwariowałaś. – Daniel nieoczekiwanie się wściekł. – Nie możesz przyjeżdżać do mnie i mi przeszkadzać.
Ton, jakim to powiedział, zmroził Karolinę zupełnie. Nie rozumiała tego. Przecież chciała dobrze, zamierzała tylko sprawić Danielowi niespodziankę, uszczęśliwić go. Najwyraźniej był zajęty, ale przecież mógł o tym ją poinformować w zupełnie inny sposób.
– Przepraszam. – Karolina wyraziła skruchę. – Chciałam ci zrobić niespodziankę.
– Nie rób tak. – Jego głos złagodniał nieco, co Kowalska obrała za dobry znak. – Chyba nie chcesz, żeby wyrzucili mnie z pracy.
– Nie. Wiesz, że nie.
– Spotkamy się w domu. Przyjadę dziś wieczorem i porozmawiamy. Musimy przygotować wszystko do kredytu.
Rozłączył się. Dziewczyna pokręciła smutno głową. Kanapkę wyrzuciła do kosza na śmieci. Zupełnie odechciało jej się jeść. Sałatkę schowała do lodówki na później, sok wypiła od razu.
– Nie uważasz, że to dziwne? – Natalia jak zwykle siała niepewność w sercu przyjaciółki. – Jesteście tyle czasu ze sobą, a ty nawet nie wiesz, gdzie on pracuje.
Przyjaciółki spotkały się w niewielkiej ciastkarni, aby spokojnie pogadać, wypić herbatę i zjeść dobrą drożdżówkę.
– Przecież wiem. W banku.
– Ale w którym banku? – Drążyła Natalia. – Nazwa, oddział.
– Nie wiem. Nie wypytywałam przecież.
– Może powinnaś. Karolina, ja cię tylko błagam. Nie zrób nic głupiego.
– Poznałaś go. – Kowalska ślepo broniła ukochanego faceta. – Widzisz, że dobrze na mnie wpływa.
– Tak. – Przyznała niechętnie Natalka. – Pasujecie do siebie. Poza tym masz ten błysk w oku, gdy o nim mówisz. Od razu widać, co do niego czujesz.
Kowalska uśmiechnęła się. To była prawda. Była w Danielu szaleńczo zakochana. Nic przyjaciółce nie powiedziała jednak o kredycie, ponieważ domyślała się, jak tamta zareaguje. Zapewne zechce odwieść Karolinę od tej decyzji, powie, żeby Danielowi nie ufać, że przecież znają się tak krótko. Co z tego? Przecież miłość, związek, opierają się na zaufaniu. Jeśli tego między nimi nie ma, to co z nich za para? Daniel kocha Karolinę, ufa jej i wierzy, powtarzał to przecież wielokrotnie. Dziewczyna często zastanawiała się, czy może nie za bardzo naciska. Chciała go poznać tak dobrze, dowiedzieć się o nim wszystkiego. Sam Daniel miał o swojej kobiecie rozległą wiedzę, orientował się nawet ile Karolina zarabia! Do niej z kolei docierało tylko to, co on sam mówił. Czyli niewiele. W zamyśleniu zmarszczyła czoło. Można by sądzić, że unika tematu własnej osoby, ale tak nie było. Wiedziała o jego rozwodzie, córeczce, pracy w banku. Opowiedział też w końcu o swoich rodzicach. Jego ojciec, z zawodu spawacz, jeździ warszawską taksówką. Koniec końców Daniel nawet wdrożył Karolinę w swoje interesy.
Było też jednak wiele informacji, które w opinii dziewczyny nie trzymały się kupy, ale gdy zadawała niewygodne pytania, Daniel zręcznie unikał tematu. Próbowała więc sobie ułożyć to wszystko logicznie.
– Cześć. – Jej mężczyzna pocałował ją na powitanie, gdy wieczorem pojawił się u niej. W brzuchu Karoliny obudziło się chyba z tysiąc motyli. – Co ty dzisiaj wymyśliłaś?
– To miała być niespodzianka – odpowiedziała cicho. Nie chciała być więcej besztana. Nie lubiła, gdy to robił.
– Niech to się więcej nie powtórzy. – Poprosił łagodnie, jakby mówił do małego szczeniaczka. – Moja praca jest odpowiedzialna i nie mogę sobie pozwolić na chwilę nieuwagi.
Jego ton sprawił, że ogromny głaz spadł młodej kobiecie z serca. Nie jest zły. Od razu rzuciła się, by zrobić mu herbatę i kanapkę po pracy. Daniel zaczął natomiast rozmowę o tym, na czym zależało mu najbardziej, czyli wzięciu dla niego kredytu. Mężczyzna nie chciał, żeby brali kredyt w jego banku (którego nazwy Karolina wciąż nie znała), ze względu na wysokie oprocentowanie. Nie do końca rozumiała to, skoro przecież zapewniał, że spłacą ten kredyt w ciągu najwyżej trzech miesięcy. Jednak nie mówiła nic ze względu na totalną nieznajomość tematu, a Daniel, jako pracownik w bankowości, był wyraźnie zorientowany w tym wszystkim. W największym zaufaniu pozostawiła więc sprawę jemu, sama kompletowała tylko dokumenty, które jej wyznaczył.
Cały kredyt został załatwiony w przeciągu dwóch tygodni. To zadziwiające, że gdy się spotykali, Daniel wiecznie się spóźniał, lecz gdy w grę wchodziły pieniądze, miał wszystko dopięte na ostatni guzik. Widocznie naprawdę w sprawach finansowych jest akuratny i odpowiedzialny. To chyba dobrze. W końcu tego wymagała praca w banku. Teraz nie dziwiłam się, że nie chciał, by mu przeszkadzano, rozpraszano jego uwagę.
Największym jednak zdziwieniem dla Karoliny była niechęć Daniela do Sylwestra. Przecież on uwielbiał imprezy, a zakończenie roku to zawsze okazja do świętowania. Mężczyzna jednak stwierdził twardo, że nie chce nigdzie wychodzić.
- Karolinko, zostańmy w tę noc razem. – Przekonywał ją. – Sami. Tylko ty, skarbie, i ja.
Wzruszył ją tym. Dla niej zrezygnował z całonocnej zabawy. Chciał spędzić ten czas tylko z nią. Jaki inny facet tak robi? Oczywiście, że się zgodziła.
Noc sylwestrową spędzili w łóżku, gdzie pomimo panującego na dworze zimna im było gorąco, a jedynym światłem były fajerwerki o północy. Ich ciała świeciły się wtedy w przeróżnych kolorach.