Text 52 of 64 from volume: 365
Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2017-09-17 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1764 |
dywan z pokrzyw u źródeł rozpięty skrzydłami
wznosi się ponad wodą niemą z przerażenia
krok po kroku odbiera zieloność listnienia
nakręcając swój zegar biegnie pod głazami
krzywych linii napięcie pęka rwane w ciszy
czas zmurszały się kruszy zatrzymany zwiędły
chwile szybko zbierane mgły ranem uprzędły
a ty widzu nie widzisz słuchaczu nie słyszysz
dzień ci mówił uciekaj gdy siekę pokrzywą
wytrwaj w cieniu skrusz myśli z krwią twoją popłyną
na ofiarę masz wiersze pisane nie mową
kiedy drzewa cię przyjmą urodzi się słowo
przelęknione jak listek będzie drżeć na ustach
bo świat w naturze zmienny nie mieści się w lustrach
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Piękny i przerażający świat przyrody, ale i taki,ktory jest prawdziwy do bólu swego istnienia,nasz ludzki świat zmienia się,kiedy przeglądamy się czasem w lustrze wody zwanej życiodajną(dziś woda mineralne)ale kiedyś studnia albo jezioro.W rzece trudno cokoliwke zobaczyć,jednak nurt rzeki jest jak czas opisany trochę złowrogo i z napięciem.Nie słysząc szumu wody-słyszymy ciszę.
ratings: perfect / excellent
dywan z pokrzyw (...)
wznosi się nad wodą niemą z przerażenia
/i niżej/
krzywych linii napięcie pęka rwane w ciszy
czas zmurszały się kruszy zatrzymany zwiędły
przelęknione jak listek (...)
Pokrzywy - błogosławione zioła, które uzdrawiają i karmią wszystkie stworzenie - przelękniona błogosławiona woda - źródło wszelkiego życia - i cieniste drzewa, które w niebo emitują życiodajny tlen i oczyszczają atmosferę - tutaj są świadkami jakiejś ludzkiej /kobiecej?/ duchowej katastrofy, jaką emanuje nieledwie każdy wers
ratings: perfect / excellent