Text 62 of 64 from volume: 365
Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2017-11-16 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1910 |
znowu listopad
jak wiatr od Tatr
skrzywiony wątle
się tuli
jak człowiek
niemarności wart
wydarty śmierci
spod powiek
nim dotknie mgły
nim zwieje ją
odpowie
komu wybacza
poetom nie – wciąż mylą się
nawet po latach
wybaczy mówcom
że słów im brak
kiedy podrzuca listkiem
przysięgi szpiegów
ujawni za dnia
wycięte wilczym sidłem
po drodze odprowadzi tych
którzy nie wiedzą
że żyją
śmiechem odpowie
bo lubi śmiech
zimnym oddechem zawyje
ukryty w liściach
listopad – wiatr
sny ukołysze
niczyje
ten wiatr od Tatr
tyle jest wart
że żyje chociaż nie żyje
jak wiatr od Tatr
skrzywiony wątle
się tuli
jak człowiek
niemarności wart
wydarty śmierci
spod powiek
nim dotknie mgły
nim zwieje ją
odpowie
komu wybacza
poetom nie – wciąż mylą się
nawet po latach
wybaczy mówcom
że słów im brak
kiedy podrzuca listkiem
przysięgi szpiegów
ujawni za dnia
wycięte wilczym sidłem
po drodze odprowadzi tych
którzy nie wiedzą
że żyją
śmiechem odpowie
bo lubi śmiech
zimnym oddechem zawyje
ukryty w liściach
listopad – wiatr
sny ukołysze
niczyje
ten wiatr od Tatr
tyle jest wart
że żyje chociaż nie żyje"
Umyślnie przekopiowałam wiersz, aby zaakcentować, iż według mnie jest on nieprawdziwie naciągany.
Najpierw "halny wiatr". Wiatr halny rzadko wieje w listopadzie i wcale nie jest taki jak w utworze. Halny posiada osobowość: za każdym razem - inną cechę, nie zawsze człowieczą.
Nie za bardzo pojmuję, co miała na myśli Autorka pisząc "skrzywiony wątle"?
Dalej: aż nadto przekoncypowane przenośnie, które bełtają sens przekazu. Te jakieś "przysięgi szpiegów" (?), wycinanki "wilczym sidłem", "wycie zimnym oddechem". Ostatnia metafora ociera się niemal o komizm wypracowań ze szkolnych zeszytów,; oraz: pokrętna stylistyka, a przede wszystkim całkowita nieznajomość - o cym wspomniałam uprzednio - (nad)realiów fenowego wichru...
Nie jestem poetką, nie uczę pisania wierszy, nie mam też patentu na wykreowanie w cudzym imieniu własnej wizji - rzekomo doskonałej - liryki.
Niemniej, coś niecoś znam się na interpretacji, posiadam intuicję, czytam między wersami...
Życzliwie :)
P.S. Listopad jest już bezlistny; sama jego nazwa: list [dawne określenie "liścia" - - -> teraz listowie] i "opad"(ł) mówią za siebie...
Wikipedia to nie Larousse, Brockhaus czy nawet nasze PWN.
Na temat halnego [fenowego] wiatru możemy najwięcej powiedzieć my - meteoropaci - z Pogórzy [różne są Pogórza] i gór - którzy najbardziej odczuwają jego skutki.
Nie jest wprawdzie powiedziane, iż nie zawieje on czy to w październiku, czy to w lutym; nie wieje jednak nagminnie. I nie wiem, kto jest autorem wikipediowego hasła, wiem tylko to, że gdyby ten autor poczytał sobie statystyki śmiertelnych zejść [kiedyś na gruźlicę] aktualnie na zawały właśnie w wymienionych przeze mnie regionach, to podobnych bzdur by nie pisał.
To w lutym oraz w marcu następują gwałtowne załamania pogody: od mrozu do niemal wiosennego ciepła; wtedy też zaczynają kwitnąć krokusy i wtedy zaczyna się nagła wegetacja...
3 lutego 1994 roku umarł na zawał mój Tata-meteoropata; 2 marca 1999 roku - Sąsiad [wiał halny].
Dobrze napisałam, choć było mi przykro, iż Pani wyłącznie koncentruje się na opisie oraz formie [zapisie]. Pani wierszami po prostu nie żyje, stąd ta swoistego rodzaju, często połączona z rzeczowymi błędami, tzw.bezduszna obojętność wobec własnych przeżyć, których może Pani zwyczajnie nie odczuwa?
Nigdzie też nie odniosłam się do polityki, ale wyłącznie do przenośni. Niemniej, dzięki Bogu, ta Pani gimbaza wreszcie odchodzi w niebyt.
Zresztą zawsze byłam przeciwniczką tego rodzaju "reformy" oraz [kąśliwym] krytykiem - nazywanego Akcją Wyborczą "Solidarność" - zlepku. To tak na marginesie ;)
Życzliwie :)
"Nie jest wprawdzie powiedziane, iż nie zawieje on czy to w październiku, czy w listopadzie..."
I jeszcze dopowiem: zbliża się trzecia dekada listopada, a halny od prawie 6 tygodni nie zawiał. Tyrpał za to niejaki "Grzegorz", a z początkiem października orkan znad morza, który w Małopolsce powyrywał z korzeniami drzewa.