Author | |
Genre | biography & memoirs |
Form | prose |
Date added | 2011-09-25 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2761 |
Trzy miesiące przed maturą wyprowadziłem się z domu. Dom miałem na wsi, a zamieszkałem w pustym małym mieszkanku znajomego, w mieście, gdzie chodziłem do liceum. Kawalerka posiadała zepsutą szafę, starą kuchenkę, lodówkę i skrzeczący stół. Mieszkałem za darmo, z czego bardzo się cieszyłem. Spałem na wziętym z domu materacu, a przykrywałem się zwykłym śpiworem. Tak rozpoczęło się moje dorosłe życie. Które nie polegało na tym, że mogłem wracać później do domu z imprez ani większą wolność od rodziców. Musiałem stać się w pełni odpowiedzialny za siebie.
Nie miałem pieniędzy na książki czy korepetycje, a już nie mówiąc o jedzeniu. Zastanawiałem się, jak mam siebie utrzymać. Do matury trzeba się uczyć, więc normalna praca odpadała. Dorabiałem sobie przez wakacje, handlując po targach takimi rzeczami jak : prześcieradła, pościele, poszewki na poduszki i kończąc na ścierkach kuchennych. Udało mi się skontaktować ze znajomym hurtownikiem, który dał mi na krechę patery na owoce ze stali nierdzewnej. Wymyśliłem sobie, że będę handlował w Soboty na dużej giełdzie, która była w sąsiednim mieście. Udało mi się znaleźć rozwiązanie, by móc się uczyć i zarabiać. W dni nauki, ostro się przygotowywałem do matury i modliłem się, by utarg z handlu wystarczał mi na przeżycie do następnego tygodnia. Z biznesem bywa różnie, raz lepiej, a raz gorzej, a czasami nawet nędznie.
W pamięć wrył mi się jeden okres. Wracałem z giełdy totalnie zdołowany, bo nie udało mi się sprzedać ani jednej sztuki. W portfelu miałem dwadzieścia złotych, za które miałem przeżyć do najbliższej Soboty. Za banknot z Chrobrym kupiłem : 400g mielonki indyczo-wieprzowej, kilo cebuli, kilo mąki i dwa najtańsze chleby. Wyznaczyłem sobie porcje, które miały mi wystarczyć na przeżycie. Jednego dnia smażyłem na patelni mielonkę z cebulą i jadłem to razem z kawałkami chleba. Drugiego robiłem kluski z mąki i jadłem przyprawiwszy wcześniej Vegetą. I tak naprzemiennie, by dieta była zróżnicowana i się nie przejadła. W Czwartek skończyły mi się zapasy, wcześniej niż planowałem. Uzbierałem drobniaki i postanowiłem kupić chleb, jedynym problemem było to, że brakowało mi grosza, by mieć całą kwotę na zakup. Wstyd mi było iść do sklepu z brakującym grosikiem. Szukałem po mieszkaniu i udało mi się po pół godzinie znaleźć w końcu pod lodówką. Byłem szczęśliwy wychodząc do sklepu. Gdy płaciłem, zobaczyłem oczy kasjerki i jej spojrzenie. Nie zapomnę tego do końca życia!Płakać mi się chciało, ale zacisnąłem pięści i powiedziałem sobie, że kiedyś moje życie będzie piękne i obecna sytuacja się wkrótce zmieni. A kupiony chleb jadłem powoli, ciesząc się każdym kęsem. Wąchałem i myślałem jak pięknie pachnie. A to był najtańszy i najzwyklejszy chleb, jaki można sobie wyobrazić.
Przypomniało mi się wtedy, jak wyrzucałem żółtaki i traktowałem je, jako zbędny ciężar dla portfela. I zrozumiałem wartość pieniędzy. Zastanowiłem się nad moim podejściem do nich. Coś we mnie się zmieniło, kolejna ważna lekcja od życia. Szanuj swoje pieniądze, które zarobiłeś, bo nieraz może Ci się podwinąć noga. Miej oszczędności na czarną godzinę, nie wydawaj jakby miało nie być jutra. Poznałem smak pieniędzy
ratings: perfect / excellent
- za siebie
- i za tych, z którymi nawiązujesz bliskie więzi.
Jeśli tego nie rozumiesz jako 18-latek, NIGDY nie będziesz dorosłym