Author | |
Genre | nonfiction |
Form | prose |
Date added | 2018-01-21 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1730 |
Są prawa sezonowo słuszne. Precyzyjne na krótko. Żeliwne, acz nie żelazne. Kruche, łamliwe i jakże wygodne w dowolnej interpretacji. Prawa uzależnione od politycznego klimatu.
Zapełniają podręczniki, kodeksy, monitory, tomiszcza principiów, nakazów i nieopublikowanych rozporządzeń. Modyfikują, przeinaczają, interpretują i ogłupiają ludzi dowodząc, że Ziemia jest częścią Imperium nazywanego Polska.
Z lubością dzielą ludzi wedle służebnej służalczości. Dokonują podziału na tych, co mają plastyczny charakter, oraz takich, jak ja, których należy zmielić na otręby.
Tu opada mnie czkawka zastrzeżeń i ogarnia refleksyjny nastrój. Jakby zawierucha sofistycznych myśli, a w sumie – makiawelski taniec z wątpliwościami: czy zdołam dotrzymać im pola i czy jest ktoś nie posiadający miedzianego czoła, kto byłby w stanie postępować zgodnie z nim?
Toteż zadaję sobie pytanie: czy zawsze i wszędzie kanony te są możliwe do przestrzegania?
A jeżeli ktoś ich przestrzega, to jak go nazwać? Jak określić, kim jest? Rygorystą, czy zaślepionym pętakiem?
Bo, jak miecz Damoklesa wisi nade mną pewnik: prawa nieprecyzyjne są podatne na wyginanie. A co to za prawo, które jest z plasteliny?
*
Przytoczę najczęściej łamane:
Nie zabijaj.
Znaczy to nie zabijaj nigdy. Lecz kiedy się zastanowić, wymóg ten jest nierealny.
Powiedzmy, że jako sędzia mam wydać wyrok w sprawie wielokrotnego mordercy. Zabił całą rodzinę, a zanim tego dokonał, pastwił się nad nią ze szczególnym okrucieństwem. Z czego był dumny, z lubością zagłębiał się w detale swojej zbrodni, a w swoim ostatnim słowie rzekł, iż gdyby dano mu szansę, zrobiłby to jeszcze raz, bo kocha uchechłać komuś pół ryja przed zmówieniem paciorka.
Nie kradnij.
Znaczy to nie kradnij WCALE. Jednak: jeśli nie kradniemy samochodów, rowerów i sakiewek, to czy możemy mówić, że jesteśmy uczciwi? A co z internetowym oprogramowaniem, co z piractwem płytowym lub beztroskim wynoszeniem z pracy różnych materiałów biurowych?
Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego.
Czy mam kochać mordercę mojej rodziny, pedofila gwałcącego moje dziecko, faceta, który z dzikim entuzjazmem życzy mi śmierci, bo dowiedział się, że mam raka?
Żyjemy w społeczeństwie. Maniacy bezhołowia, mordercy i gwałciciele, dewianci, kibole i kidnaperzy, żyją poza nim. Są na marginesie dla szubrawców. Nie są ludźmi. Nie są moimi bliźnimi; gardzę nimi jako i oni - mną.
ratings: perfect / excellent
Interesujący fragment o prawach, które są najczęściej łamane. Nie dalej jak dzisiaj zastanawiałam się nad drugim i trzecim przykładem.
Z drugiej strony prawo musi być także ogólne, bo nie może regulować wszystkich przypadków pojedynczo. Jednak zakaz zabijania i kradzieży jest jednoznaczny. Przykład trzeci to przykazanie z Pisma Świętego, które stosowane jest w inny sposób. Prawo świeckie nie wymaga od nas miłości bliźniego. A współczesny psycholog powie, że tak jak twój bliźni nie musi ciebie kochać czy nawet lubić, tak samo ty nie musisz darzyć bliźniego takim uczuciem. To zdrowsze.
ratings: perfect / excellent
Myślę, że to jedyna zdrowa postawa, do czego doszedłem jakiś czas temu. Inaczej się po prostu nie da.
Jak zwykle bardzo mądry i dający do myślenia tekst.
ratings: perfect / excellent
Dlaczego trzeba kochać dzieci?
Dlatego. W porę okazywana miłość prostuje człowieka w człowieku. Brak miłości w kołysce go /tego człowieka w człowieku/ unicestwia,
i tak zostajesz łobuzem ;(
W praktyce społecznej kochanie łobuzów sprowadza się do traktowania ich po ludzku: w 4 więziennych ścianach swojej klitki, przypominającej klatkę z norkami, dostają wikt i opierunek oraz opiekę duszpasterską - i, jak to się mówi na W-pach Brytyjskich, dacit