Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2018-02-01 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1656 |
Porywający cud
Kobiety, mężczyźni, nogi, ręce i piękno. Cud tańca porywa. Szaleństwo, błysk w oczach, falujące biusty małolat, obcisłe jeansy ich partnerów. Biel zębów, dźwięczny śmiech, dyskotekowy misz – masz. To jest to, co kocha wieczorami Violla.
Zaczyna wirować, przywołując na myśl owada nadzianego na szpilkę.
Spódniczka tak kusa, że wabi zniewalając do cna. Chłopcy rozrywają na sobie koszulki, aby pokazać swe młodzieńcze torsy.
Dłonie same klaszczą, mózg nad nimi nie panuje. Tylko odruchy bezwarunkowe liczą się tutaj. Tłum ludzi, jak łany zboża powietrzu, poddaje się rytmowi muzyki. Nikt nie czuje zmęczenia, choć na czoła występuje pot. Jego kropelki leciutko naruszają makijaż dziewcząt. Ale to nic, tak jest piękniej, bardziej zmysłowo, momentami zabawnie.
Karnawał w Rio nijak się ma do atmosfery panującej w rzęsiście oświetlonej sali. Wszyscy klaszczą, ścisk trochę w tym przeszkadza, ale co tam… Poprzeszkadza i zadziała oswojenie się z warunkami.
Jak w dziewiczych zakątkach ziemi, tu też ląd się kończy, a zaczyna ocean. Błękit, słońce, laguna. Chłód wody, żar z nieba, mieniący się piasek plaży. Pierwotny zew.
Violla nie może mu się oprzeć. Płacze ze szczęścia, że los pozwolił jej wyginać gibkie ciało, obejmowane w tej chwili przez czarnoskórego Etiopczyka. To najprzystojniejsi mężczyźni, jakich kiedykolwiek nosiła nasza planeta. Ikony urody. Regularne rysy ich twarzy wiele mówią o silnych genach.
Siedemnastolatka opuszcza jednak młodzieńca. Nie dla niej zabawa z nim. Ona sama sobie wystarcza.
Nieskrępowana już niczym, popada w amok, zapomina o wszystkim. Jest jak Herodiada, kolorowa, nosząca na palcach szlachetne kamienie. Nawet włosy przybierają barwę tęczy.
Cuda się dzieją. Tysiąclecia mijają, a ona tańczy i wcale nie zamierza przestać.
Momentami, niemal bogini, bez skazy, wybucha jak wulkan, to znów staje się islandzkim gejzerem, jednak wbrew logice, poprawia widoczność. Kropelki wody, niby małe lusterka, lśnią jak kryształy.
Postać Violli skupia w sobie piękno świata. Bije od niej łagodny blask niosący ze sobą czar Dżinów mieszkających wewnątrz szmaragdowych pojemników.
- Boskie zjawisko. – Mówi młody Norweg.
Bierze dziewczynę w swe ramiona, zabierając energię, a dając w zamian, niepokój i złość.
Zaczyna jednak zmysłowo szeptać.
– Ej, Viollu, za mną. Na północ, na północ, do Valhalli, gdzie czekają szlachetni wojownicy.
To podnieca.
Tancerka odchodzi wraz z Człowiekiem zza Gór.
Koniec.
Bajka 37
Tancerka wyszła z tancerzem... cóż, Legion z pewnością napisałby, że poszła się pierdolić, a ja, że miała... cieczkę, czyli gunichę i... pociekła z czekoladowym przystojniakiem.
A co do intencji tej kobiety? Mówisz, że jak zwierzę - miała cieczkę i dlatego zew natury ją wezwał? No, natura to nie tylko pierdolenie, to również polowania, życie, trwanie. Ale fakt, aby mogła istnieć, musi się mnożyć.
Dziękuję Bajka.
ratings: perfect / excellent
P.S. Taniec - rzeczywiście jest zmysłowy, po to jest. Daje odprężenie i poczucie bliskości, choć sądzę, ze zmysłowość, w tym przypadku, nie dotyczy tylko sfery seksualnej, jest po prostu, zjednoczeniem, na chwil parę, z drugim człowiekiem. I to jest piękne.
Masz rację, to, że z kimś się tańczy, nie znaczy wcale, że taniec przerodzi się w gody, choć wiadomo, iż w przyrodzie są tańce godowe.
Zastanawia mnie też jedna sprawa. To wśród ludzi kobiety "ubarwiają" swoją urodę, np. malując się. Napisałam o tym w opowieści. I w tejże opowieści jest zdanie:
"Jego kropelki leciutko naruszają makijaż dziewcząt. Ale to nic, tak jest piękniej, bardziej zmysłowo, momentami zabawnie." To opis zabawy, odreagowania, przy czym jest i zmysłowość - bo takie bywa życie.
Ale, wracając do przerwanego wątku. W przyrodzie, samce bardziej rzucają się w oczy, są kolorowe itd.
Cóż, Violla wybrała nie najlepsze geny - Etiopczyka, ale przygodę (może śmiertelną) z Norwegiem - niby zimnym, opanowanym potomkiem Wikingów, a jednak... ekscytującym.
Odeszli i trwają gdzieś poza czasem, bo w Valhalli nie ma czasu, to pośmiertna komnata, do której trafiają Wybrani.
Dziękuję, Auroro, pozdrawiam. Bajka.