Author | |
Genre | fairy tales |
Form | prose |
Date added | 2018-02-07 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1642 |
Wąską ścieżką przez ogródek
idzie sobie krasnoludek.
- Dokąd idziesz, mój malutki?
- Idę do swej krasnoludki.
Młoda pisarka siedziała przy oknie i patrzyła na spadające z nieba krople deszczu.
– Ale fajna, listopadowa pogoda - pomyślała.
Kobieta mieszkała na warmińskiej wsi, gdzie zawsze było pięknie, a ona miała ten urok na wyciągnięcie ręki.
Wiosną i latem zieleń, słońce odbijało się w tafli jeziora. Brykały sarenki, dostojne jelenie oraz dziki, dbały o zaoranie ziemi. Śpiewały ptaki. Brzydkie kaczątka przemieniały się w białe łabędzie. Raj.
Jesienią, zaduma oraz oczekiwanie na zimę, Mikołaja, prezenty.
– Życie, oj, życie, twa uroda obezwładnia - powiedziała sama do siebie.
Kochała każdą drobinkę daną ludziom przez Stwórcę.
Z zamyślenia wyrwał ją kociak bawiący się czymś czerwonym.
– Donni, co tam masz? – zapytała szare zwierzątko.
Ono usiadło i wyciągnęło do swej opiekunki prawą łapkę. Tak zasugerowało, aby się nim zainteresowała.
– Chodź, zobacz. Mam czapeczkę. Nie chcę jej na razie zakładać na łebek, bo zniknę ci z oczu. To takie dobre czary. – Zdawało się mówić.
Kobieta cichutko stawiała stopy na drewnianej podłodze. Obawiała się spłoszyć uroczą chwilę. Przykucnęła obok kocurka. W tym momencie mała myszka przebiegła przez pokój, za nią pędził ludzik. Mienił się jak tęcza, łysinka rozjaśniła półmrok.
– Eh te gryzonie, zaraz im przydzwonię i konwalią rzucił w stworzonko.
Ono pisnęło, upadło, a z oczu popłynęły łzy.
To krasnala otrzeźwiło.
– Proszę, uspokój się, nie chciałem cię skrzywdzić.
– Ale, ale… buu… Rudawe futerko całe się trzęsło.
– Oj, co ja narobiłem? - Panikował człowieczek.
Jeszcze okazało się, że myszunia tuliła w ramionkach swe dzieciątko.
Właścicielka Kitka już chciała ingerować, ale kot powstrzymał ją łapką.
- Cicho, poradzą sobie, to baśń, tylko możesz zaszkodzić. - Zadźwięczało w uszach pisarki.
Nagle łysolek wyczuł obecność „obcych”. Zasłonił własnym ciałem, łkającą młodą matkę i krzyknął
– Nie dam jej na pożarcie drapieżnikowi, a ty wielkoludko, skąd się tu wzięłaś? Istniejesz przecież tylko w legendach. Moja czapka, oddaj ją.
– Co się dzieje? Czy ja oszalałam? Widzę rzeczy niezwykłe – rzekła do siebie kobieta.
– Nie krzycz gigantko i tak się nie boimy. – Usłyszała szept chórku.
Teraz to już kot, mysz i krasnal stanowili jedność. Ona poczuła się jak intruz, a przecież była we własnym domu.
– Muszę przewinąć Tuptusię - powiedziała już spokojnie myszka. - Masz pampersy? – Odważnie spytała pisarkę.
– Ja? Pampersy i to takie małe? – zdziwiła się właścicielka Kitka.
- Buu… buu… Szara panikara znowu wyła. – Moje dziecko, moja dziecina biedna, przeziębi się .
– Zaraz coś poradzimy - burknął krasnal.- Tylko nie becz.
– A kupisz syropek i aspirynę? – Łkała zaniepokojona matka, a maleństwo zaczęło popiskiwać.
– Oj, po co te nerwy? Mam wśród swoich zabawek kawałek bandaża – nieprzemakalny - pochwalił się kot i cała czwórka weszła do jego koszyka.
Kobieta oniemiała. Usiadła na krześle, aby ochłonąć. Nie miała odwagi spojrzeć na posłanie swojego ulubieńca. Po chwili jednak zerknęła z ukosa w jego kierunku. Było puste.
– Och, tylko śniłam - westchnęła.
Wstała, otworzyła szafkę, w której trzymała chrupki dla swego zwierzaka.
– Kici, kici, chodź jeść.
Cisza.
– No obudź się futrzaku, bo schowam jedzonko.
Cisza, nawet szum deszczu ustał.
Rozejrzała się. Na dębowej podłodze zauważyła cieniutką, czerwoną niteczkę oraz łapkę, która ją właśnie zabierała.
– Teraz wiem, skąd u ludzi wyobraźnia – szepnęła kobieta.
Zajęła wygodny fotel stojący przy stoliku i zaczęła pisać: Wąską ście…
Koniec.
Bajka 37
________________
Tekst jest uzupełnieniem wiersza pt. `Czaro - dziejka`
ratings: perfect / excellent
Nie ma wielkiego DOBRA bez małego dobra.
Własny literacki ciekawy bardzo trop.
Moja oopwieść b. prosta i pod względem treści, i pod względem technicznym. Błędów pewnie ileś tam.
Wałęsa, doskonale wiedział, tyle, że nie był obecny, hi. Był zajęty ważkimi sprawami.
Ale, wracając do utworu. Cieszę się, że właściwe proporcje świata w nim odnalazłeś, choć to baśń,jednak baśnie pokazują prawdę, dlatego są baśniami. Bajka.
Tak biegamy, jak ten łysy ludzik, który chce zrobić krzywdę myszce, nagle - staje w obliczu słabszego. Mógłby kopnąć, uderzyć, nie czyni tego, przeciwnie, pomaga, ale dość ostro. I kot - drapieżnik, spacyfikowany, i pisarka, która wierzy w baśnie, choć trochę i nie wierzy.
Taki tekst mi się napisało.
Dziękuję bardzo. :))Bajka.
Dziękuję za fajne komentarze. Świat jest piękny. :))
Bajka.
ratings: perfect / excellent