Text 94 of 213 from volume: międzyczas
Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2018-02-03 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1461 |
Nic się nie bierze znikąd.
Miasta schowane pod mosty
przyrastają do skał.
Czekają na nowe dachy
puste domy
i gdzieś pomiędzy
życie,
poprzekładane warstwami pokoleń.
Stare złudzenia chowają się po bramach,
a nowe leżą grzecznie
w skrzynkach na listy.
Bez numerów.
Samotny pies liże łapę.
Jedyną, która mu została.
ratings: perfect / excellent
Kapiące od blichtru pozłacanego złota główne arterie komunikacyjne dzisiejszej naszej Stolicy - to ta wszędzie lansowana jej super ekstra cud wizytówka, wystarczy jednak, jak we wszystkich polskich miastach, zboczyć w głąb nieco, żeby się wprost przerazić tej istnej psiej nędzy, czekających na nowe dachy pustostanów, grożących zawaleniem, bez żadnego adresu, gdzie warunki życia tulących się tam mieszkańców uwłaczają godności Europejczyka, ze skrzynkami na listy bez numerów.
Sir! Jest Pan WIELKI! Szacun nasz i do ziemi po rosyjsku bite pokłony.