Go to commentsDzisiaj już nikt nie boi się Virginii Woolf
Text 97 of 213 from volume: międzyczas
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2018-02-08
Linguistic correctness
Text quality
Views1827

ucieszyłaś moje skromne pióro

swoją niespodziewaną wizytą

włosy spływały wprost ze ściany

i zaraz wrastały w podłogę

akacjowe klepki wyskakiwały

żeby przywitać się z twoimi stopami

czułem się porażony nieobecnością wszystkiego

rąk pachnących owocowym musli

kiedy wsypywałaś do talerza

podczas gdy nóż smarował ciepłe kromki

musiałaś mnie karmić

nie mogłem oderwać oczu

przykleiłem do ciebie źrenice

butelkowo-piwnym zamyśleniem

zaraz sobie pójdziesz

zawsze tak robiłaś

a zamiast słów

czesałaś mi włosy

znikającymi palcami

jakbyś szukała wiersza

którego nie umiem napisać

  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
,którego nie umiem napisać". Jaka szczera nieprawda.Prawie dałem się wkręcić.
© 2010-2016 by Creative Media