Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2018-02-15 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1458 |
Szef Zbigniew Barański zaproponował mi pieniądze. Wiedział w jakiej znalazłem się sytuacji i powiedział, że udzieli mi pożyczki, którą oddawać będę w niewielkich ratach. W banku nie dostałbym kredytu, bo pracowałem tylko na zlecenie. Zbliżał się wrzesień i mogłem kupić Agnieszce i Bartkowi wszystkie potrzebne rzeczy do szkoły, wyremontować kuchnie, kupić nową pralkę. Wszystkie moje kłopoty rozwiązały się w jeden dzień. Ale minęło zaledwie kilka dni, kiedy szef wezwał mnie do siebie do biura, które mieściło się na zapleczu warsztatu.
-Musisz mi oddać te pieniądze jutro! - głos szefa w niczym nie przypominał ojcowskiego tonu, którym uraczył mnie zaledwie kilka dni wcześniej, kiedy proponował pożyczkę. Czułem jak serce zakołatało mi w piersi i poczułem nieprzyjemną, silną suchość w gardle.
-Umowa była inna! Miałem oddawać w ratach. - głos miałem podniesiony, nie udało mi się nad nim zapanować.
-To ja ustalam umowy! I mogę je w każdej chwili zmienić, poza tym nie masz żadnej umowy na piśmie. Masz tylko moje pieniądze, które musisz mi oddać.
-Ale ja już nie mam tych pieniędzy...- głos mi się łamał, a suchość w gardle była nie do zniesienia.
-Zgłoszę to na policji jako kradzież i pozew w sądzie o zwrot dwudziestu tysięcy złotych wraz z odsetkami.
-Umowa była inna – odparłem twardo.
-Umowa to JA! - Barański był czerwony na twarzy i wściekły, że ktoś w ogóle śmie z nim dyskutować. Wstał nawet i zacisnął dłonie w pięści. Wyglądał jakby miał się na mnie rzucić. Ja w milczeniu patrzyłem mu prosto w oczy. Spuścił wzrok, uspokoił się i usiadł.
-Ale wiesz co? - powiedział już całkiem spokojnym głosem, jakby nic się wcześniej nie stało – mam dla ciebie propozycję. Nie do odrzucenia. Podaruję ci całą tę kwotę. Nic nie będziesz musiał mi oddawać w zamian za jedną, mała przysługę. - uśmiechał się do mnie, a jego wyraz twarzy wydawał mi się szyderczy.
**
Plan wydawał się prosty. Przynajmniej takim nazwał go mój szef. Miałem ukraść samochód marki BMW X3, który codziennie z samego rana parkował przy markecie, akurat w miejscu, w którym nie obejmowała go kamera przemysłowa. Miałem wyjechać nim z miasta i zaparkować na leśnej polanie. Tam polakierować go na inny kolor, zmienić tablice rejestracyjne, które dostałem od szefa i przewieźć do drugiego warsztatu w Poznaniu, którego właścicielem był przyjaciel mojego pracodawcy. W zamian Barański anuluje mój dług i nie zwolni mnie z pracy. W pierwszej chwili odmówiłem. To oczywiste! Nie jestem złodziejem! Jednak widmo natychmiastowego zwrotu długu i utrata pracy w momencie, kiedy miałem regularne kontrole z ośrodka opieki, czy należycie sprawuje pieczę nad rodzeństwem, czy mam stałą pracę, wyprowadzało mnie z równowagi.
-Tylko jeden raz i po kłopocie. Zapomnimy o długu i dostaniesz umowę o prace na czas nieokreślony.
-Dobrze. Zrobię to, ale tylko ten jeden raz.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Zadłużenie w bankach, brak stałej dobrze i w terminie płatnej pracy, samotne rodzicielstwo, brak własnego dachu nad głową, problemy z pijaństwem w rodzinie, stałe płatności na czynsz, czesne, ZUS, OC/AC, ENEA/ENERGA, RTV, sieci telefoniczne, alimenty i co tam jeszcze - i weź tu, człowieku, 5.te nie kradnij!
Boskim twoim Losem -
Co szef powie, święte,
Masz całować bossa w piętę!