Go to commentsPokolenie 56 - współczesnościowcy/finał
Text 22 of 24 from volume: Obcy - czyli nie mój... ergo gorszy
Author
Genrepopular science
Formarticle / essay
Date added2018-02-20
Linguistic correctness
Text quality
Views2227

Lata 1956-68, w których ta formacja działała jako drębny byt literacki, to jednak rzeka czasu, i warto choćby pokrótce omówić także ten temat, gdyż nie był to dla omawianej generacji okres jednorodny; można wyróżnić w nim kilka faz:


1. fazę prenatalną, o której Zb. Bauer pisze tak: *Pierwsze dziesięciolecie powojenne, a więc lata poprzedzające Październik, były czasem gwałtownych /z naciskiem na *gwałt* - w ukośnikach przypisy autorki/ przemian ustrojowych, ostrej /na ostrzu noża/ działalności politycznej, wkraczającej we wszystkie sfery życia. Młodzież dojrzewająca w tym czasie (...) swój bunt kierowała przeciw niejednorodnej sytuacji obyczajowej, światopoglądowej, politycznej własnych rodzin /naród w Dniu Zwycięstwa był skonfliktowany już na poziomie ro-dzi-ny!/. Presja zewnętrzna jednak skłaniała do formułowania tego buntu w kategoriach klasowych. To właśnie różniło pokolenie 56 od np. przedwojennych *młodziaków* /koniec cytatu/ (Zb. Bauer - *Pokolenie 56 - mechanizm debiutu*, Poezja 1976/7-8). Dodajmy za Chojnackim: *J. Wyka (...) w pierwszym numerze *Współczesności* określał poezję nowego pokolenia jako *lirykę zranionego marzenia* koniec cytatu (A. Chojnacki - *Spór o pokolenie* Poezja 1976/7-8)


2. apogeum: w tej fazie /początek cytatu/ *Współczesność* rozpoczęła kampanię przeciw *warszawce* (...) Występowali młodzi przeciw rozlanej szeroko łatwiźnie, występowali przeciw uspakajaniu (...) ta walka z *warszawką* to nie były tylko rozgrywki personalne o tantiemy, płynące z rozrywkowych audycji /mowa o pracy *współczesnościowców* w ówczesnym Polskim Radiu?/. To było wystąpienie przeciw wszystkim, którzy chcieli żerować na naturalnej skłonności człowieka do sentymentalnego, ułatwionego tłumaczenia spraw poważnych, a którzy w ten sposób przyczyniać się mogli do inercji społecznej (...) walczono z *warszawką* w imię młodej literatury, która sama w dużej mierze była sentymentalna i niezbyt intelektualna* (J. Łukasiewicz - *Szmaciarze i bohaterowie* 1963)


I dalej czytamy: *...sentymentalizm młodej literatury, zwłaszcza młodej prozy bazował na *czystym uczuciu*, był jednocześnie protestem przeciw totalitarnemu wchodzeniu organizacji w sprawy prywatne - i wynikiem braku zaplecza intelektualnego.*


Po czym jeszcze dalej pisze tak: *./symbole narodowe/ mnożone w ciągu wieków wisiały jak zmory nad polską sztuką i nawet trudno było z nimi walczyć (...) walka z tymi symbolami, rozpoczęta w 1956 r., a dziś już chyba skończona (?) była rozumiana nieraz opacznie i często wywoływała zgorszenie. Bo niby z czym? Z *sarmatyzmem*? Z *bohaterszczyzną*? (...) Chodziło o coś innego. Właśnie chodziło wtedy o owe stereotypy, o klisze i wyobrażenia, które zawsze są półprawdą, i to tą połową gorszą - mniej przydatną, bo sentymentalną połową (...) Patriotyzm został zakwestionowany w dawniejszych swych literackich /li-te-rac-kich!/ postaciach.*


A zatem kampania przeciw *warszawce* - przeciw *rozlanej szeroko łatwiźnie*, przeciw *uspakajaniu* i *inercji społecznej*, przeciwko *machaniu karabelką*, *szastaniu sztandarami i krzyżami* - była odpowiedzią pokolenia na narastanie w narodzie nastrojów... błogostanu i samozadowolenia?? Ciekawe, prawda?


Przypomnijmy: mowa tutaj o latach podźwigania się Polski ze straszliwych niewyobrażalnych powojennych zgliszcz i ruin! O czasie tytanicznych zmagań zdziesiątkowanego narodu - w każdej rodzinie trupy, inwalidzi, straty, straty, straty - mowa o czasie zmagań z własnym poranieniem, także psychicznym? Wśród cudem ocalałych tego narodu 5/6 obywateli wielu - tzn. ilu?? - nie akceptując w Polsce nowych porządków, wyjechało na dożywocie własnej emigracji. Zostali starcy, osierocone dzieci i matki - oraz na wózkach inwalidzi?? Borykano się z upiorami nowego całkiem świata socjalistycznego... bez żadnej instrukcji obsługi?? i z zaszłościami jeszcze z czasów rozbiorów?? I gdzie ten cholerny błogostan? W *warszawce*??


Lata 50-te były latami nasilania się - nie tylko chyba na Zachodzie?? - psychozy wojny; po obu stronach Żelaznej Kurtyny powstają wówczas pierwsze bloki polityczno-militarne, do Paktu Północnoatlantyckiego wstępują kolejne kraje; wszyscy się zbroimy po same zęby, zbroimy i zbroimy. To ma być atmosfera błogostanu?? W Polsce, gdzie brak nawet łyżki??



3. fazę stagnacji: w 1962 na arenie polskiej literatury pojawiają się kolejni młodzi zmiennicy - konkurencyjne niejako nowe pokolenie *orientacji Hybrydy*, co mogło skutkować dalszą polaryzacją w łonie generacji 56. Jak pisze M. Jaworski: *W latach 60-tych pokolenie /*Współczesności*/ jako zjawisko kulturowe zostało zdezintegrowane, rozbite jako całość /w tym błogostanie?/. Ocaleli tylko poszczególni pisarze. Nie było już spraw pokolenia - były sprawy jednostek (...) Nastąpił okres stabilizacji artystycznej, który nałożył się na okres stabilizacji życiowej (...) pokolenie znalazło się w 1965 r. w impasie.* (M. Jaworski - *Literatura w bezruchu?*, *Współczesność* 1971)


4. fazę wygaszania definitywnie kończy w 1971 r. likwidacja firmowego pokoleniowego dwutygodnika *Współczesność* - i kolejna zmiana warty; na pole chwały wkracza generacja tzw. *nowej fali* (A. Chojnacki - *Spór o pokolenie*, Poezja 1976)


Murzyn zrobił swoje. Murzyn MUSI odejść.



2014



  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Bardzo ciekawe opracowanie. Historia literatury niewątpliwie powiązana z czasem i zmianami społecznymi i politycznymi zawsze daje przyczynek do przemyśleń. Zadaję sobie często pytanie, jak wyglądałaby współczesna literatura polska, gdyby nie następowały opisane tutaj procesy? Ale to chyba temat dla Pani nie dla mnie? Pozdrawiam serdecznie! I dziękuję za rzeczową lekturę.
avatar
Esej pisałam dosyć dawno temu, korzystając z dostępnych w czytelni źródeł. Kiedy Syn kupił mi komputer, mogłam wreszcie wszystkie te odręczne notatki jakoś "ogarnąć" - i tak ten oto tasiemiec się narodził.

Artykuł jest jednym z wielu zapewne na ten temat. Chciałam jakoś "podziękować" tamtemu heroicznemu pokoleniu za dar Ich słowa. To tylko dzięki wartościom duchowym, przejętym od naszych Matek i Ojców oraz Dziadów, wiemy, skąd nasz ród.

Nie ma katastrofy większej nad brak własnej tożsamości.
avatar
Kawał interesującej i bardzo porządnej roboty krytycznoliterackiej. Żeby zadośćuczynić obowiązującym w eseistyce kanonom, odnośniki należałoby umieścić w uwagach pod tekstem, ale... to tylko nieistotny szczegół.
© 2010-2016 by Creative Media