Go to commentsŚledzik musi być, cz.1
Text 44 of 114 from volume: Pozostało w pamięci
Author
Genrebiography & memoirs
Formprose
Date added2018-04-05
Linguistic correctness
Text quality
Views1635

(fragment)

Czas szybko mijał, w warsztacie elektrycznym byłem dalej najmłodszym stażem pracownikiem, ale już nie całkowitym nowicjuszem. Powoli przestano mnie zauważać jako nieopierzonego wyrostka, stawałem się „jednym z nas”. Jednak, żeby nim się w pełni stać, brakowało jednego, nieodzownego elementu, bez którego w małych grupach pracowniczych nie ma się szansy zostać w pełni zaakceptowanym członkiem tej społeczności. Elektrycy z warsztatu nie stanowią wielkiej liczbowo grupy pracowników dużego wydziału. Było nas ledwie dziesięciu i to pracujących na trzech zmianach, nigdy jednocześnie.

Tym elementem, który, jak klamra, na trwale włączał „nowego” w małą społeczność warsztatu, była pierwsza jego miesięczna pensja. Dokładniej, nie tyle ona jako taka, ile zaproszenie po wypłacie wszystkich kolegów na towarzyskie, bliższe poznanie w męskim gronie. Ponieważ często zaznajamiano się bardzo dokładnie,  a na to potrzeba czasu, spotkanie było wyznaczane w sobotnie popołudnie. Marzenie o wolnych sobotach dopiero się rozpoczynało; Gierek, w ramach dobroci dla ludzi pracy, właśnie pozwolił na dwie pierwsze, wolne, ale i tak do odpracowania. Dwie soboty na cały rok… termin mojej pierwszej wypłaty jako elektryka za nic nie zazębiał się z nimi. Ogłoszono urzędowo, że w następnym będzie tych sobót już sześć, a w kolejnym roku aż dwanaście. To była jednak pieśń przyszłości; pierwsza wypłata wypada w konkretnym tygodniu i nie ma mowy o przeniesieniu jej na późniejszy termin, o ile chce się być pełnoprawnym członkiem kolektywu pracowniczego.

Postawienie kolegom kolejki w knajpie z pierwszej wypłaty to obowiązek wynikający z kultury czy niezbyt przyjemny mus? Nieważne, wkupne  musi być. „Nadejszła ta wiekopomna sobota”. Już w piątek uprzedziłem domowników. Wystarczyło powiedzieć rodzicielce; matki zawsze pozostają matkami, niezależnie ile człek już lat dźwiga na grzbiecie i co porabia.

– Mamo, jutro wrócę chyba późno. Wiesz, pierwsza wypłata u elektryków… muszę chłopakom postawić.

– A wrócisz na własnych nogach? Czy mam tatę po Ciebie wysłać? – Rodzicielka uśmiechnęła się lekko i westchnęła. – Nie macie w sobotę meczu?

– Nie. Dopiero za tydzień. Tatę?! Mamo, czy kiedyś…

– Wiem, wiem. Tylko klucze weź, nie budź wszystkich, jak wrócisz. Czy mam czekać?

– Mamoo… – Teraz ja się lekko uśmiechnąłem. – Naprawdę nie mam jeszcze kilku lat. Nie zgubię się i nie czekaj. Trafię.

Knajpa znajdowała się na rogu ulic Kwiatowej i 15 Grudnia, nazywała się „Mir”. Nie była zbyt daleko od domu,  ledwie dwa kilometry z okładem. Nie wiem, czy nazwa pochodziła od miru, znaczy renomy, jakim się cieszyła w lekko szemranej okolicy, czy też od rosyjskiego słowa „pokój”. Kwiatów na ulicy Kwiatowej nie było od powojnia, pokojową okolicą  też trudno było ją nazwać. Nie było to jednak ważne. Wola szefa jest święta, a majster Czajkowski osobiście mi zasugerował, który lokal jest właściwy na pierwszy poczęstunek. Całkowicie zdałem się na jego doświadczenie w wyborze miejsca, w którym miałem przetracić część wypłaty. Właściwie nie miała to być strata, tylko ofiara jak najbardziej wskazana – integracja z grupą. To jest zbożny cel!

cdn.

  Contents of volume
Comments (21)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Suupeer, Hardy! :)

Uchylę rąbka tajemnicy, że zainicjowałeś tym fragmentem moje czekanie na Twoje piąte dziecko literackie :)

Znam szkice od bardzo dawna, ale powiem tylko, że bęęęędzie się w tej książce działooo! :D
avatar
Bardzo ciekawie się zapowiada. Przypomniała mi się moja pierwsza praca. Nowicjuszom przydzielano opiekunów. Miałem to szczęście, że mój opiekun swoją powinność wykonywał wyjątkowo dyskretnie. Mimo że minęło od tego czasu prawie pięćdziesiąt lat, do dzisiaj nie wiem, kto nim był. Dlatego też ominęło mnie tego typu spotkanie.
avatar
Piórko, szkice znałaś, ale to już coś więcej niż tylko zarys :) Natomiast "co będzie się działo" to się dopiero okaże :D
PS. Nanoszę dwie poprawki do tekstu:
*Naprawdę nie mam jeszcze kilku lat - Naprawdę nie jestem już dzieckiem (to wypowiedź i tak też mówiono, ale dzisiaj może być niezrozumiałe),
*Ciebie - ciebie.
avatar
Janko, miałem, jako początkujący elektryk, oficjalnego opiekuna - doświadczonego elektryka. Bez tego w tym zawodzie, ze względów bezpieczeństwa, ani rusz... inaczej mógłbym nie dożyć do dzisiaj :D Spotkania "po pierwszej wypłacie" nie mogłem uniknąć ;)
avatar
Niezapomniane klimaty. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
avatar
Też przez to przechodziłem, tylko jako początkujący kierowca zawodowy!
avatar
Rudolfie, ćwicz cierpliwość. Podobno jest cnotą... przynajmniej czasami :)

Optymisto! Kierowca zawodowy i alkohol? A fe! ;)
avatar
ładne opowiadanie,ale mam problemy z jezykiem,bo np. nie lubię ,kiedy mowi się z "okładem"-jakim okładem-tokład to np. gazik,albo bandaż,albo lód.
Zapis jest poprawny,ale też nie powoduje u mnie szybkiego bicia serca,ponieważ zbyt nudny i przewidywalny jets tsam tekst.
Dlatego nie oceniam(czuję się jak w poczekalni u elektryka albo uw urzędzie.)pozdrwawiam.
avatar
Anettulo, jeżeli zwracasz uwagę na zwrot, który według ciebie jest błędem, to lepiej wpierw sprawdzić jego znaczenie. "Z okładem" w polskim języku oznacza: z nadwyżką, więcej niż, ponad, przeszło. Wystarczy wpisać w Google i sprawdzić, można też skorzystać ze słownika papierowego (np. Słownik poprawnej polszczyzny PWN). Samo "okład" to inne znaczenie; takie, jak napisałaś.

Co do nudnego czy nie tekstu - każdy ma swoje ulubienia. Pozdrawiam.
avatar
No nie oburzaj się tak Hardy,doskonale wiesz,o czym piszę;-)
nie lubię tego słowa,w tym znaczeniu,dlatego każdy musi mieć swoje ja,aby go użyć.
Ja jako asystentka stomatologiczna(kiedyś)używam tylko w tym znaczeniu tego słowa,pozdrawiam.:-)))
no i przyznaję,że nie lubie opowiadzń podobnych do Hłaski,ale czytam.
avatar
Jestesmy pod innym dachem,ale pod niebem tym samym:-)poczytaj Fleszarowa Muskat.
avatar
Zgadzam się z anettulą, dużo słów mało treści. Język również mnie nie zachwyca. Dobre na wypracowanie w technikum. Poczytaj owsianko lub Legiona, a zrozumiesz co mam na myśli.
avatar
Ciekawe, klimatyczne opowiadanie. Trzeba mieć na względzie, że to tylko fragment. Język jest charakterystyczny dla Hardego.

Martinie, schlebiasz mi, ale to Twoja subiektywna opinia. To Hardy ma na swoim koncie szereg pozycji wydawniczych, nie ja. To Hardy jest recenzentem, nie ja. Nie jestem godzien, aby mnie porównywać z kimś takim jak Hardy. On ma dorobek. Być może kiedyś się zrównamy, ale na chwilę obecną nie sądzę, żeby można było mnie z Hardym porównywać w kwestii pisania. Nie mam kompleksów, ale liczą się fakty.
avatar
Anettulo, ja i obraza? Po prostu zwróciłem Tobie uwagę, że pomyliłaś "okład" z "z okładem". To są dwa różne zwroty o różnych znaczeniach.
Napisałęm też, że jedni lubią wspomnienia, inni nie.

Lucius, przyjąłem twój komentarz do wiadomości. Każdy ma swoje zdanie i swoje polubienia. Co do "dobre na wypracowanie w technikum" - wywołałeś u mnie uśmiech. I tyle.
avatar
Legionie, cenię Twoje pisanie i daję temu wyraz w komentarzach pod Twoimi tekstami.

PS. Co do wtrętu Luciusa - pomiń to. Zwykła zaczepka i próba wykorzystania Ciebie. Przyzwyczajonym jest i nie ziębią mnie ani grzeją :)
avatar
nie nie,niczego nie pomyliłam hardy_;)
okład to okładi okładem-odmiana.
avatar
Anettula, przecież nie tylko ręce mogą człowiekowi opaść. Zrozum: "okład" oraz "z okładem" mają całkiem inne znaczenie; to nie to samo. Pisałem już - możesz skorzystać z woojka Google lub "Słownika poprawnej polszczyzny", a Tobie nawet nie chciało się tego zrobić. Nie będę więc dalej tłumaczył, nie lubię marnować czasu na "leniuchowate upartości".
avatar
aha,sle ja się nadal upieram przy swoim:_)co to jest?czasownik czy rzeczownik hardy!!!!!
avatar
rzeczownik to okład,więc jak znajdziesz to samo słowo jako czasownik to się z tobą zgadzaaaam:))))
avatar
no i ?_))))))śledzik jako zakąska do wódeczki?
avatar
jak knajpa-boze co to za słowo-i wodeczka jest?dlatego wiesz,no nic mi innego nie przychodzi do głowy,po przeczytaniu tekstu.
© 2010-2016 by Creative Media