Text 255 of 255 from volume: A kiedy mi życie dopiecze
Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2018-04-08 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1578 |
ZDRADZIECKIE MORDY
w naszym domu nie nosiło się mundurków
Tatko stronił od pochodów i defilad
wolna wola przechadzała się beztrosko
z nonszalancją rebelianta i cywila
nikt się nie bał demokracji spojrzeć w oczy
kręcić gałką odbiornika by w eterze
koziołkować na różowo bez paszportów
cóż to była za przyjemność - mówię szczerze
dziś się wzory rozmazują brak ciągłości
wszystko gumką upaprane od ścierania
ilu mędrców tylu uczniów tyle gumek
ot nienada mnie z taboju - polej Wania
ratings: perfect / excellent
I brawa za lekkość pióra i ciężar właściwy wersów.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Do tego ilustracja. ABC zdradzieckich mord. Czarno-biały świat. Czarno-biała Europa. Porażka idei narodowej. Piękny sen. Mój sen.
"Pierwsza zwrotka jest wyjebana w kosmos."
Legionie, takiego pochlebstwa jeszcze nikt mi nie napisał, zapamiętam na zawsze. Czy to możliwe że śnimy identycznie :)
ratings: perfect / excellent
Zawsze tak było - i do dzisiaj jest.
W naszym domu nie nosiło się mundurków, wolna wola przechadzała się beztrosko, nikt się nie bał demokracji spojrzeć w oczy, kręcić gałką odbiornika nawet w nocy
... ale tak się działo jedynie w obrębie stricte NASZYCH ścian?? Za nimi rozciągał się inny całkiem ludzki krajobraz
(patrz w wierszu ostatnia fraza)
Z Wanią łączyła nas tylko wódka. Co nas bratało z Gunterem? Jego marka?