Author | |
Genre | nonfiction |
Form | article / essay |
Date added | 2018-04-25 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1702 |
Śmiertelne serie
Są fakty dla wielu ludzi nie do przyjęcia. Nie liczą się, nie są brane pod uwagę, nie istnieją. Dziś wrzucę serię suchych faktów oraz serię mokrych faktów, czyli z moimi podłymi komentarzami. Kto chce, niech sprawdza.
Seria I
W latach trzydziestych ubiegłego wieku, faszyzm istniał na całym świecie. Hitler za nim doszedł do władzy miał licznych zwolenników, przyjaciół i sponsorów w Ameryce Południowej i nie tylko. W Stanach Zjednoczonych faszyzm pokonali sami Żydzi za pomocą kijów bejsbolowych. W Europie rozlał się. Hitler był witany entuzjastycznie nie tylko w Austrii i Czechosłowacji. Najstarsi, prości Polacy, bardzo chwalą sobie porządek, dyscyplinę, higienę i kulturę niemieckich żołnierzy za okupacji, a pomstują na wszy, oddawanie stolca, gdzie popadło, kradzieże noży, łyżek, widelców i zegarków oraz gwałty przez wyzwolicieli z Armii Czerwonej. Niektórzy z Polaków chwalą sobie warunki pracy przymusowej w Niemczech za okupacji. Polskie dzieci chodziły tam do normalnych szkół. Niektórzy Polacy cieszyli się, że przyszli Niemcy i zrobią porządek. Szanowni Państwo: Wszystko, co napisałem, słyszałem na własne uszy i ja, to, jestem w stanie zrozumieć. Za czasów PRL wielu Polaków marzyło o amerykańskiej, a nawet niemieckiej okupacji. Zapomniany głos ludu daję. Polacy to najbardziej wydajni, najszybciej uczący się, najtwardsi i najlepsi pracownicy na całym świecie, lecz we własnym kraju najczęściej nienawidzą pracodawcy. Ulubioną rozrywką Polaków jest omawianie kwestii dotyczących życia innych osób.
Seria II
Cukier i sól kuchenna to najbardziej szkodliwe substancje w naszym życiu codziennym. 40% zgonów na nowotwory, 35% zawałów. Bardziej szkodliwe niż narkotyki pochodzenia naturalnego, jak marihuana, kokaina, opium. Wymienione narkotyki nie wyrządzają fizycznych szkód organizmom ludzkim i są masowo konsumowane w wielu miejscach na całym świecie przez setki milionów ludzi oraz przez całe życie. W USA rynek kokainowy, to co najmniej sto miliardów USD, czyli więcej niż budżet państwa polskiego. Tak, Amerykanie wydają rocznie więcej na kokainę, niż Polacy na wszystko. A gdzie marihuana, heroina i tysiące syntetycznego świństwa? Warszawiacy konsumują półtorej tony marihuany przez weekend. Głównie wietnamskiego świństwa nasączonego całą tablicą Mendelejewa. Dla mnie, to szokujące, że państwo pozwala żółtkom wytruwać naród. To jest szok. Nadmienię, że w Polsce funkcjonuje najbardziej restrykcyjne prawo w zakresie ustawodawstwa antynarkotykowego w Europie, zaś spożycie narkotyków jest najwyższe. Proszę Państwa: ujawniona ilość narkotyku to 50 mln złotych. W miesiącu są cztery weekendy, a to daje 200 mln złotych, czyli prawie 2,5 mld rocznie. Sama Warszawa może utrzymać wszystkie niepełnosprawne dzieci w Polsce. Niech państwo sadzi i sprzedaje marihuanę, a zysk – ogromny zysk, przy znikomych kosztach, dla potrzebujących. A to tylko Warszawa. Jakieś 10% ogólnopolskiej konsumpcji. Z Księżyca liczb nie biorę, bardzo mi przykro, że rzeczywistość tak wygląda. Można pozamykać ze 2 miliony studentów i licealistów oraz większość prawników, artystów, lekarzy, pracowników korporacji i innych grup zawodowych – to też rozwiązanie. Przecież nie jestem rasistą, ale to, co robią Wietnamczycy jest podłe. Tak, jakby wam, ktoś do cukru dosypywał trutki na szczury. Po trochu byście się truli. Po trochu. Poza tym, Warszawiacy konsumują ponad tonę amfetaminy miesięcznie. Już lepiej jakby zamienili amfetaminę na kokainę. Taka powinna być polityka państwa: mniejsze zło. Ciężko mi jest zrozumieć, dlaczego państwa nie mają monopolu na narkotyki i nie dystrybuują ich dla zysku, skoro zarabiają na bardziej szkodliwym tytoniu i alkoholu. No, niestety takie są fakty. Ludzie i tak to żrą. Nawet w krajach, gdzie jest dożywocie, więzienia pękają w szwach, a drobni przemytnicy zdychają jeden na drugim w warunkach podobnych do panujących w obozach koncentracyjnych. Przeraża mnie ludzka głupota, pozwalająca na takie rozwiązania problemów. Polakom wciąż trudno przyjąć do wiadomości, że konsumenci narkotyków często chodzą w garniturach, prowadzą bardzo aktywne życie i osiągają sukcesy. Oczywiście wszystko jest kwestią indywidualną. Wszyscy wiedzą, że są osoby, które nałogowo spożywają alkohol, lecz po nich tego nie widać i radzą sobie z nim, a przykładowo Kwaśniewski wypijał kilka kieliszków i odlatywał na Filipiny. Wiemy też, że jest wielu takich, którzy wezmą wypłatę i w barze wszystko przepiją z kolegami, albo część wrzucą do maszyn. Tu jest pies pogrzebany, a nie w samych używkach. To są kwestie indywidualne, bo różne mamy wbrew pozorom organizmy i różne, już bez pozorów, psychiki. Zatem jeden może grzać, a drugi nie powinien, bo marnie skończy. Przecież to widać gołym okiem. Nie trzeba żadnych badań, specjalistów, doktorów. Każdy widzi i wie, że jest dokładnie tak, jak napisałem. Po co się oszukiwać?
Marihuana niszczy komórki rakowe i ratuje życie w przypadku kilkunastu rzadkich chorób. Ratuje życie. Łagodzi, a nawet znosi skutki chemoterapii, pobudza apetyt i pomaga się pozbierać. Lekarz nie będzie się narażał, ale pamiętajcie o tym, kiedy was dotknie ten problem. Wówczas zmienia się perspektywa i człowiek potrafi wyjść poza ograniczenia własnego umysłu. Próbuje wszystkiego. Ja tylko daję tajemnicę poliszynela, a każdy sam dokona wyboru, kiedy przed nim stanie. Oczywiście powyższe właściwości nie dotyczą wietnamskiego syfu, który nie powinien w ogóle istnieć.
Aha, kwestia liczb... Otóż na całym świecie bada się ścieki w aglomeracjach na zawartość pochodnych. Na podstawie pomiarów oblicza się poziom konsumpcji poszczególnych substancji. No, skoro da się obliczać masy ciał niebieskich oddalonych o lata świetlne, to da się obliczyć ile Polacy czego jedzą i piją. No chyba, że zaczną ukrywać swoje odchody. Takich rzeczy zwykła nauka nie przewiduje, ale w Polsce wszystko jest możliwe. Nawet propozycje pisowskich i bardzo katolickich posłów, żeby „wynosić kaleki z sejmu i przekazywać policji”. Do tej pory tylko Korwin Mikke używał publicznie terminu „kaleka” w stosunku do osób niepełnosprawnych. Zresztą PiS stara się organizować kalekom życie w ich własnych domach. Po co mają się męczyć i z nich wychodzić do ludzi? Uważam za bardziej humanitarną eliminację kalek od grzebania ich żywcem. Mniejsze zło. A samo słowo kaleka jest jednym z najbardziej obrzydliwych słów w języku polskim. Zawiera w sobie wielki ładunek pogardy. Ono jest podobne do tego gestu, który Polak wykonał w Shoah. Niesprawny, niepełnosprawny, to wystarczające słowa. Bez problemu przechodzą mi przez gardło przekleństwa, a z kaleką mam problem. To są pewne subtelności językowe, które może nie wszyscy dostrzegają, ale od posła, ja, tego wymagam.
Stary człowiek, kiedy słyszy kaleka, inwalida, ślepiec, kalapeta, kuternoga, kulas, to mu lata koło dupy, ale dla młodego człowieka to wejście do najpodlejszego sortu. Żyję, bo robią mi łaskę, choć rzygać im się chce, kiedy na mnie patrzą. Jestem odrażający. Bawcie się dobrze, a Legiona wrzućcie do szuflady z napisem schizofrenia, ponieważ Legion widzi i słyszy, to czego nie ma.
Nie waham się napisać: mamy do czynienia ze zbrodnią na polskim narodzie. Tak, to jest zbrodnia. Przecież PiS i tak podejmuje działania ponad prawem, to jaki problem jest zrobić choć jedną pozytywną rzecz przy pomocy dekretu, by choć ograniczyć trucie milionów młodych Polaków?
Jestem bezgranicznie tolerancyjny, ale w tym przypadku moja tolerancja się kończy. To jest hańba. To jest kwestia zdrowia i życia oraz setek miliardów na leczenie w przyszłości.
ratings: very good / excellent
Piszesz barwnym , żywym i bogatym językiem, ale zwyczajowo zdarzają Ci się drobne wpadki.
W pierwszym wersie "I serii" walnąłeś błąd ortograficzny "za nim". Tak mógłbyś pisać przykładowo w zdaniu: Drogą szedł mężczyzna, a za nim biegł pies. Jednak Twoje "za nim" oznacza, że coś stało się wcześniej, więc należy pisać łącznie. Już przynajmniej raz lub dwa razy Ci ten błąd wytykałem. Piszesz "Proszę Państwa". Gdyby to było Twoje prywatne pismo do kogoś, to wielką literę używa się w celu okazaniu szacunku. W tekście publicystycznym jest to niepotrzebne. Inaczej jest przykładowo w komentarzach na Publixo pod tekstami. Zwracam się w nich bezpośrednio do Ciebie, więc zaimki piszę wielką literą, co jest wyrazem szacunku. Gdybym Cię jednak zwyczajowo olewał lub też traktował Cię obojętnie, z powodzeniem zaimki te mógłbym pisać małymi literami.
Ponadto brakuje przecinków przed: miał, takie są, ale Polacy, czego nie; zbędne przecinki przed: to co najmniej, to szokujące, ktoś do, Warszawiacy, pozwalająca, albo, ze (W zwrocie "chyba, że". Już na pewno wielokrotnie wskazywałem Ci, że przed "że" nie stawiamy przecinka, jeżeli występuje ono w konstrukcji typu: chyba że, dlatego że, mimo że. Wówczas przecinki stawiamy przed słowami poprzedzającymi), to.
Przyznaję się, że ocenę bardzo dobrą za poprawność językową stawiam z drżeniem reki.
Jakoś postać na fotografii wydaje mi się znajoma. Czyżbym się mylił?
ratings: perfect / excellent
ale błagam, nie wklejaj więcej takich zombie, pleeeaseeee... :P ;-)