Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2018-04-30 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1917 |
- Niech będzie pochwalony.
- Kto?
No ja, bom na obraz oraz podobieństwo.
Jestem kurzem i kosmosem – wszystkim i niczym,
twórcą i tworem.
Szaleństwo.
- Kiedy ostatni raz...?
- Źdźbeł trawy pytać trzeba, które pamiętają
kształt na wieki wyciśnięty jak ślad dinozaurów -
młodych listków, które z pożądania drgają
patrząc na ciało - zaklęte
w carraryjski marmur.
Lecz wierzę.
… Byłeś u spowiedzi!?
- Kto bredzi? Spowiadam się szczerze,
do bólu, żył otwartych, sennego znudzenia.
Wobec ciebie - Padre - i dziwek, które były piękne
kąpiąc się w morzu boskiego jęczmienia -
już po fermentacji – w jej oczach zaklęte -
błękitnych.
A te krzywdy? Ee, jakby od niechcenia
rzucane jak kwiaty wczorajszej procesji
w tłum dziki, w otchłań, więc myślałem – jeśli
krwi nie ma,
to nie mam
nic do zarzucenia.
- Grzesznyś synu...
- Sukinsynu? Klecho, masz rację, a jakże
jadłem chleb spleśniały i w cytrynie małże
piłem w kryształach i chłepcąc jak świnia
z rynsztoka
mea culpa – wina.
- Coś dobrego było, zbłąkana owieczko?
- Dziecko? A tak, coś tam po drodze się stało.
Kochałem, kiedy dreszczem rysowałem usta,
opuszkami dotykając marmurowe ciało.
To zamknięte w posągu
kamienistych pustkach -
całowałem
i żyło.
Kwitło jabłonią dojrzałą.
- Idź już! Odejdź!
- Spowiedź? A gdzie rozgrzeszenie?
Pokuta i żal, który ma wszystko naprawić?
Gdzie krzyż złocony, który dobro sprawi?
Wypełni treścią kosmiczne przestrzenie.
- Twoje życie pokutą...
- Cykutą? Jeśli dodać mogę...
i rozdrapać dawno zabliźnioną ranę...
Puk, puk, puk.
- Nie możesz.
Amen.
Amen.
Amen.
ratings: perfect / excellent
Ten wiersz jest przecież tak prosty w przekazie, jak to ukazałaś.
Nic w nim z anty-klerykalizmu i jakiegokolwiek stanowiska społeczno - politycznego.
To tylko spowiedź przed kimkolwiek (może przed sobą) człowieka ze skomplikowanym życiorysem.
Dzięki.
Pomyliłem leki :)))
ratings: perfect / excellent
Cykuta - trucizna, którą otruto m.in. Sokratesa. W wierszu to rodzaj skrótu myślowego, klucza dostępu, który odsłania twarz tego drugiego w lustrze "ja"; spowiadającym się nie jest anonimowy Kowalski - a Poeta-myśliciel.
Końcowe kursywą "Nie możesz. Amen. Amen. Amen." wykracza poza kompetencje Boga
To wiersz o małego człowieczka (tytuł zbioru) pokorze i bezradności. Za woalką Trójcy Przenajświętszej (patrz tytuł) kryje się martwota i brak jakiegokolwiek rezonansu. Scenka - egzemplifikacja starej dziadowskiej częstochowskiej śpiewki "Gadał raz dziad do obrazu łoj!, a obraz do niego ni razu łoj!"
Najstraszniejsze, co może być - pustka otchłani. Jej się bójmy
Jakby się dwa światy zderzały i najgorsze jest to, że każdy jest prawdziwy i każdy ma swoją rację.
Fenks.
ratings: perfect / excellent