Text 21 of 255 from volume: Mioklonie
Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2018-05-22 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1576 |
budzę się w południe z dziwnym uczuciem
nie kac, ani deprecha
robal o zielonej mordzie - tak to widzę
(w co przeistoczy się larwa?
w szklanego motyla?)
odnoszę wrażenie, że życie to nienaprawialny
bubel, coś jak rower ulepiony z masła
w dodatku o betonowych oponach
jak nim pojechać do najbliższej krainy bajek?
wieczorem wraca humor. dzieci za oknem
usypują kopce. architektura funeralna:
pod piachem rozciąga się sieć korytarzy
są tam sale operacyjne, balowe
nawet jedna, przytulna salka tortur
istne miasto, które istnieje wstecz
myślę o tym, co nietknięte, skazane na ciemność
przywołuję w pamięci twarze, miejsca
zwierzątko drzemie otoczone kokonem
ciekawe, co z niego wyjdzie
Florian Konrad, Ukochana
2018
ratings: perfect / excellent
Bardzo dobra poezja.
się wybrała, a lekarzy cała sala
w łby zachodzi: - Owies,
no i sieczka w głowie!?
Skwitowali: - Rzadki objaw “Herba Mala”!
to o mnie podoba ci się.
do kangura skoczyła, by mieć frajdę -
jęła brykać jak torbacz.
Ten skwitował: - Noż, torba!
Znokautował i spadły z niej majty.
TO TEŻ O MNIE ŁADNE CO ?
GDZIE JA W MOIM WIERSZYKU PISZĘ O ELI???
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Dla mnie świetny wiersz!
Ta baba jest walnięta totalnie.
W wierszu doceniam wartość pisarską i oryginalność wypowiedzi.
Dobre pióro i metaforyka.
Nie lubię za to epatowania turpizmem.
Taka stylizacja na "wyklętych", ale bardziej w stronę szokowania, niż poziomu.