Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2018-06-19 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1384 |
Maj 2010
Pieprzona aura! Świeciło słońce, choć wiosna nie mogła na dobre się rozkręcić.
Starannie ułożyła włosy, makijaż dopieściła rozświetlającymi kuleczkami. Ubrała się nienagannie - z tzw. klasą - elegancki żakiet harmonizował z białą koszulą i klasyczną spódniczką do pół-kolanka. Sportowy fason lakierek ciekawie zestawiał się z ich wyjściowym połyskiem.
Poszła sama. On pojechał autem. Do ołtarza szli uśmiechnięci - oboje. Pod salą rozpraw rzucił w jej kierunku wściekłe spojrzenie.
- Tak wygląda nienawiść - pomyślała i zrezygnowała z gestu podania ręki, który obojgu dałby choćby namiastkę poczucia, że dwadzieścia cztery lata nie poszły w błoto. Na sali proponował, by nie orzekać. Wiedziała, że nigdy, przenigdy nie przyzna się do winy.
Pieprzona aura! W takim dniu! Mówiła opanowanym tonem - zdarzenia, fakty, kolejne lata w migawkach. Brzmiały jak groteskowy film - jej pieprzony świat - więcej niż połowa życia. Ich ślubni świadkowie już od dawna byli rozwiedzeni. Mieli to za sobą. Mogli budować swoje nowe życia. A ponoć ma się tylko jedno...!
Życie! Jej polisa już nie istniała - dzięki niej mogła opłacić prawnika. To dodawało otuchy; świadomość, że ktoś ją reprezentuje, wspiera i pomaga.
Opowiadała: - Mój mąż, małżonek...
Potem on opowiadał: - Ona, ta kobieta...! Ta pani! Była żona! - jakby nie znał jej imienia, jakby była obca. Tonem i sformułowaniami lekceważył, gestami krzyczał, dłońmi wymachiwał pogardę. Zdumienie w oczach ławniczek.
Ona też była zdumiona: - Ta kobieta chce rozwodu dla pieniędzy! - szlag...! Nigdy nie pomyślałaby, że usłyszy tak irracjonalny zarzut. Tylko jeden. - Do ubiegłego maja było dobrze - brzmiała odpowiedź męża na pytanie sędziego. `
- Owszem, dobrze, jemu! - pomyślała gniewnie. - Szlag...!
Jego prawnik próbował wytrącać ją z równowagi - strofował: - Proszę nie zwracać się do mnie! Proszę zwracać się do sądu!
Odpowiadając więc na jego pytania patrzyła w oczy ławniczek i sędziego. Stenotypistka rejestrowała dokładnie jej słowa. Koleje małżeństwa w gorzkiej pigułce. Wzrok sędziego co chwila skupiał się na jej dłoniach - nie zdołała opanować ich drżenia.
Ze sprawy wypadł jak burza. Za nim jego prawnik, rzuciwszy z uśmiechem: - Do widzenia.
Zobaczą się już wkrótce. Na kolejnej dziwacznej sesji.
Wyszła sama, tak jak przyszła. Czuła się lżejsza o całe kilogramy bólu wyrzucone z siebie w kierunku obcych ludzi. Czuła się lżejsza, choć zdawała sobie sprawę, że to zaledwie pierwszy krok. Jeszcze długa droga do siebie, do równowagi, do... Jej pamiętny kieliszek z plastycznej masy właśnie rozsypywał się w drobny mak. Będzie mogła pozamiatać jego żałosne szczątki i cieszyć się aurą, słońcem, majem. Będzie pachniał bosko...
c.d.n.
ratings: very good / excellent
Z serdecznym przytuleniem...
ratings: perfect / excellent