Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2018-07-26 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1347 |
Pada. Mam wrażenie, że deszcz zamienia się w płaszcz, okrywa pory roku lato, jesień a może zimę, jeden czort wie co mam na myśli.
Wyrzucam z siebie błoto i tworzę rzeźbę tylko po co?
Szkicuję przestrzeń, nie mieści się w niej moje osobiste lekarstwo, szczelnie zamknięte w sejfie. Kryje się tam zło? Czy dobro? Dziwne miejsce na troski. Oczywiście mam świadomość, że to coś ciągnie mnie w kierunku ruletki, szepcze - postaw na czerwone i zakręć kołem główną nagrodą jest klucz do sejfu - przecież i tak skończy się kiedyś droga, przeistoczy w polanę pełną uschniętych kwiatów.
Jeszcze tylko jeden krok i... I co, podpowiadaczu? Cóż może się wydarzyć, znasz dobre rozwiązanie?
Powiedz gdzie zaczyna się, a gdzie kończy gra w której jestem pionkiem, kobietą z gliny, manekinem lub maszyną nie potrafiącą wytworzyć uczuć względem siebie.
Więc śmiało, zabierz mnie tam gdzie cień się chwieje a natura nie potrafi walczyć i prowadzi do wielkiego nic.
Mówię do niego. Odpowiada echem, droczymy się tak słodko jak zakochańcy i o dziwo nigdy mi się nie sprzeciwia. Powtórzone słowa cichną.
Zamykam ciszę w sobie a mój cień jest panem, i ociera się o liście; i zamienia w wieczny popiół.
ratings: perfect / excellent
:)
ratings: good / excellent
ratings: perfect / excellent
Baardzo!