Author | |
Genre | prose poetry |
Form | prose |
Date added | 2018-08-20 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1274 |
Malowidło niczym poród tkwi w umyśle i wbija się w mój rytm, dość brutalnie zanurza się w snach.
Drga. Chcę wrzeszczeć, pluć i przeklinać by załagodzić cień, który wije się jak piskorz.
Śpiewam pieśni patriotyczne. Pałęta się gdzieś Gintrowski i Kaczmarski, a Wojaczek?
Ech ten to był Poetą! Wtapiam się w niego każdej nocy, pochłaniam całym ciałem jego prochy i recytuję wiersze z uśmiechem (nie wiem czemu),
bawię się z jego śmiercią, ona przychodzi i drwi sobie ze mnie i choć z pozoru jest to niemożliwe, uśmiecha się do mnie, bo widzi te same oczy i ten sam grymas, który uwieczniłam na skrawkach papieru toaletowego.
Burzę swój spokój. Śni mi się świątynia której przecinam grzechy, można by rzec, tnę na oślep,
by ponownie ją zbudować.
Może się nawet kiedyś tam zatrzymam jak to słońce
na horyzoncie, uwiecznione w kadrze.
– Tylko po jaką cholerę wtapiać się aż tak bardzo w sielankowy klimat.
Klimat tak bardzo surrealistyczny który boli,
kiedy prześwietla mnie na wylot wyrastają mi skrzydła
i zamieniam się w ćmę, bez możliwości powrotu do pierwotnego stanu.
Jestem śmiercią w śmierci jak matrioszka.
ratings: perfect / excellent