Text 48 of 140 from volume: Liryki rzucone na porywisty wiatr
Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2018-08-19 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2389 |
Ciągle gada: - Tym razem
będzie pięknie jak nigdy.
Najadła się omamu i bredzi -
szalona.
Jakby nikt jej nie mówił,
by przymrużyć oko,
cierpliwie chcieć poczekać,
nim zachód dokona
oceny i korekty.
Ma plany - zatem sięga
i myśli, że ręce
urosną, by pochwycić, przytrzymać,
zachować.
Potem jeszcze unosić -
bodaj pod niebiosa.
Rozstała się z rozumem,
więc jak palec sama -
zadziora, co nie słucha,
jak Pan Bóg się śmieje,
gdy wbrew, pod prąd, pod górkę...
fantazjami kusi.
Na podobną do siebie wychowuje córkę.
Wmawia jej, że przenigdy nie przestanie kochać.
Na imię jej Nadzieja -
i wierna, i płocha.
Za rękę bierze z sobą,
choć mróz i zawieja!
*fotografia własna
ratings: very good / excellent
A do tego rodzaju "głupich kobiet" dopasowuje się idealnie skromna b_d_c ;)
Lecz kiedy nie dowierza, to chowa się do swojej ślimaczej skorupki :-)))
Tyż mam coś z tego, o czym piszesz :)
ratings: perfect / excellent