Author | |
Genre | biography & memoirs |
Form | article / essay |
Date added | 2018-08-28 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1468 |
Ludzie, którzy nie mają wakacji tylko urlop, są chyba szczęśliwsi, bo nie ograniczają ich daty i nie przymuszają okoliczności. Też chciałabym jechać kiedyś na urlop w listopadzie czy jeszcze lepiej w marcu, gdy kolejny raz będę obchodziła urodziny. Niestety, póki będę wykonywała zawód nauczycielki, póty mój urlop zawsze będzie się pokrywać z terminem wakacji. To już niedługo, bo emerytura już stuka w moje zawodowe drzwi. Czasy są wymagające, nie pozostawiają wyboru. Trzeba robić miejsce młodym, którzy mają prawo zastąpić nas i po swojemu rozwijać świat.
Ta refleksja przyszła do mnie, zanim przeczytałam książkę Zygmunta Miłoszewskiego pt. Jak zawsze. Od dawna wiem, że płynący czas jest każdemu człowiekowi niezbędny do poznania siebie lub przynajmniej, kim się jest w danej chwili. Inaczej groziłoby nam permanentne zagubienie, chaos i brak odniesienia. A tak każdy ma swoje pantha rei.
W powieści Miłoszewskiego stało się inaczej. Przeżyte życie wróciło do czasów młodości głównych bohaterów, umiejscawiając ich w alternatywnej rzeczywistości PRL-u. Postawiło przed nimi wybór, czy ma być takie samo, czy inne. Pokusa spróbowania była wielka i wprowadziła postacie w zawahanie a nawet w potrzebę przyjrzenia się innemu ja w odmiennych konfiguracjach. Grażyna wchodzi w bardzo bliską relację z niegdysiejszym narzeczonym Adamem i już ma się ziścić alternatywa jej życia, gdy pojawia się kwestia dziecka, które w przeżytym już czasie miała z Ludwikiem, nota bene z mężem, który został jej kochankiem, gdy potrzebowała go jako psychologa. Dość to pokrętne, ale w powieści ułożyło się się świetnie i to też dzięki narracji prowadzonej z dwóch perspektyw: z trzeciej i z pierwszej osoby.
Humorystycznie prowadzony wątek staruszków „nad grobem”, którym przydarzył się cud odmłodnienia był najciekawszy dla mnie. Gdyby przydarzył się mnie, byłabym pewnie szczęśliwa jak oni, kiedy budzą się w odmienionych około trzydziestoletnich ciałach i mają świadomość, że raz już przeżyli swoje życie.
Do końca nie przekonała mnie alternatywna historia Polski, która nie jest już ludowa, lecz sparaliżowana i podzielona społecznie przez sojusz z Francją. To zupełnie coś nowego i chyba było dość ryzykowne dla samego autora. Nie mniej wydaje mi się, że jest to zabieg oryginalny i trzeba się dobrze wczytać w treść, by zrozumieć prawidła, jakie wtedy rządziły naszym państwem. (Ja się trochę wyłączyłam, to raczej opowieść dla mojego historycznie wyedukowanego męża). Oczywiście, nie będę przedstawiać takiej analizy, ale zatrzymam się na jednym. Okazuje się bowiem, że Grażyna w alternatywnym świecie pracuje w szkole dla dziewcząt, która ma je przygotować do roli żon umilających życie swym znakomitym, wszystkowiedzącym i doskonałym mężom. Oni bowiem są najważniejsi w Unii (nie, nie Europejskiej), ale opartej na hegemonii Francji i Niemiec. My jesteśmy w tym układzie tylko kolonią, zapleczem gospodarczym, społecznym, ideologicznym i Bóg wie jakim jeszcze.
Celem każdego młodego człowieka – podobnie jak dzisiaj – jest dobrze płatna praca i mieszkanie. Za to ostatnie ludzie potrafią podporządkować się ideologii, milczeć w obliczu niesprawiedliwości czy po prostu przymykać oczy na niesprawiedliwość. Tylko Grażyna i Ludwik już wiedzą, że tak nie powinno być. Grażyna wytyka błędy edukacyjne swojej przełożonej a Ludwik dostaje w zęby za niechęć do systemu i towarzysza Gierka. Niestety, to niewiele zmienia, życie toczy się swoimi kolejami i nawet alternatywnie dąży do wyznaczonego celu. Nie, nie ma w powieści Miłoszewkiego Edenu, nie ma Arkadii…
Tytuł „jak zwykle” powtarzany jest w drugiej części powieści jak mantra. Pewnie po to, by pokazać, że cokolwiek by człowiek wymyślił, to i tak pojawiają się procesy, których nie można przeskoczyć, jak np. zaśmiecanie środowiska czy dążenie do militaryzacji w świecie. Podobnie rzecz się ma w filmie pt. Wehikuł czasu na podstawie powieści H.G. Wellsa, cokolwiek by nie zmienić i tak rzeczywistość ukształtuje się według już istniejących reguł. I żadna maszyna przenosząca w czasie tego nie zmieni.
ratings: perfect / excellent
W tej czy w innej rzeczywistości
po obu stronach Żelaznej Kurtyny
lepiej lub gorzej
ludzie jednak jakoś żyli, pracowali, zakładali rodziny, wychowywali i kształcili swoje dzieci nawet na wyższych szkołach i uniwersytetach.
Standardy życia TAM i TU nieporównywalne, ale per saldo
NIE MAMY SIĘ CZEGO WSTYDZIĆ,
zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że z powojennych zniszczeń, popielisk, zgliszcz i ruin jako naród wygrzebywaliśmy się
sami i bez żadnych dotacji
Warto tutaj nadmienić, że sam Miłoszewski - wzięty współczesny autor powieści sensacyjnych i kryminalnych - jak dotąd doczekał się ekranizacji trzech innych swoich książek: "Uwikłania", "Ziarna prawdy" i "Prokuratora"