Go to commentsSyndrom Otella
Text 2 of 33 from volume: Temat zawsze aktualny
Author
Genrenonfiction
Formarticle / essay
Date added2018-09-19
Linguistic correctness
Text quality
Views2811

Syndrom Otella


Wszyscy wiemy, że nie ma miłości bez zazdrości. Zazdrość nierozerwalnie wiąże się z miłością, upewnia, że komuś naprawę na nas zależy. Jednak jak to w życiu bywa, wszystko ma swoje granice, również i zazdrość. Jeśli zazdrość występuje w związku w stopniu umiarkowanym, scala go. Jeśli jednak drastycznie się pogłębia, przyjmuje formę obsesyjnego, stałego zaabsorbowania myśleniem o zdradzie, może to oznaczać, że nasz partner cierpi na syndrom Otella. A tren w psychologii definiowany jest właśnie jako chorobliwa podejrzliwość i zazdrość. Nazwa tego syndromu pochodzi od imienia tytułowego bohatera dramatu Szekspira „Otello” (z 1603 r.).


Potworne życie ma kobieta, której przyszło żyć z partnerem dotkniętym syndromem Otella. Jej codzienne życie usłane jest pasmem nieustannych ataków obłędnej zazdrości, ciągłych podejrzeń o zdradę. I może być nawet osobą o anielskiej wręcz osobowości, to to i tak niewiele zmieni w oczach jej chorego zazdrośnika. A co znamienne, taki „Otello” wobec obcych zachowuje się zupełnie normalnie, tylko w domu staje się demonem i stwarza piekło swojej partnerce, zniewalając ją psychicznie i fizycznie.


Mówi się, że syndrom Otella to psychoza, która jest przejawem przewlekłego alkoholizmu i występuje w typowej formie u alkoholików lub też w stanie upojenia alkoholowego. Z pewnością wiele w tym prawdy, ale nie do końca. Ponieważ są alkoholicy, których syndrom Otella nigdy nie dotyka. Są też mężczyźni, którzy przejawiają chorobliwą zazdrość, a którzy sięgają po alkohol dopiero później, by sobie ulżyć, kiedy już nie potrafią poradzić sobie z męczącym ich nieustannie uczuciem zazdrości, podejrzeniami o niewierność, wreszcie, wstydem przed otoczeniem za swoją postawę — chorobliwego zazdrośnika.


Syndrom Otella, to choroba psychiczna, której początek jest na ogół powolny, a rozwój dalszy wolno postępujący. Partner dotknięty tą chorobą urządza nieustanne scysje, zadręcza pytaniami, co do wierności seksualnej, żąda wyjaśnień, śledzi każdy krok partnerki, sprawdza bieliznę osobistą, pościel, szuka `znaczących` śladów na ciele partnerki. Zmieniony wyraz twarzy, czy też gest, odczytuje jako bardzo `znamienny`. Najbardziej przypadkowe i niewinne sytuacje, zdarzenia, wypowiedzi partnerki i innych osób, stają się w jego przekonaniu dowodami na zdradę.


Mężczyzna z syndromem Otella potrafi bardzo mocno partnerkę z sobą związać. Potrafi do perfekcji grać na jej uczuciach. Mamić miłością. A jest wiele kobiet, które jak gąbki wciągają w siebie każde miłe słówko, każdy czuły gest, i kiedy kochają, nie zastanawiają się nad tym, czy słowa te i gesty są prawdziwe. I już tak mają, że lubią otaczać opieką swojego partnera. Ot, takie to zacięcie „samarytańskie”. Wrodzony odruch. Może potrzeba? Chorobliwą zaś zazdrość swojego partnera biorą za wielką miłość... a właściwie mylą z wielką miłością. Natomiast mężczyźni z syndromem Otella tylko takie właśnie wrażliwe kobiety wybierają na swoje partnerki życiowe.


Kobiety powinny się bardzo głęboko zastanowić, zanim zdecydują się związać z mężczyzną przejawiającym chorobliwą zazdrość. Powinny rozważyć, czy będą w stanie, czy będą miały siłę stawić czoła życiu z takim człowiekiem. Bo z tej choroby nie można się wyleczyć, można co najwyżej złagodzić jej przebieg, ale pod warunkiem, że partner sam będzie chciał podjąć leczenie. A to niestety zdarza się rzadko. Mężczyźni z tą chorobą, wstydzą się jej. Nawet przed samym sobą. Kryją się z nią przed otoczeniem. Trudno im jest poddać się stałemu leczeniu psychiatrycznemu. Wybierają łatwiejszy `środek farmakologiczny”, bardziej akceptowany w społeczeństwie (sic!) — alkohol. A niestety, syndrom Otella plus alkohol, nierzadko równa się — śmierć.


Syndrom Otella dotyka nie tylko mężczyzn. Dotyka także kobiety. Wiele jest takich kobiet, które swoją chorobliwą zazdrością potrafią także mocno zatruć życie swojemu partnerowi. Myślę jednak, że mężczyźni dotknięci tą chorobą są o wiele bardziej niebezpieczni.


Znam historię kobiety, która przez lata przeżywała gehennę ze swoim mężem dotkniętym syndromem Otella. Jej życie było piekłem na ziemi. Mąż jej coraz częściej sięgał po alkohol. Nie pozwalał jej pracować, zamykał ją w domu, nie  pozwalał chodzić samej na zakupy, nawet do jego rodziców nie mogła iść sama. Wszędzie przecież czyhała na nią chmara mężczyzn, potencjalnych kochanków. W atakach zazdrości wielokrotnie była przez niego pobita. Kilka razy po pobiciu lądowała w szpitalu. Mimo to, bardzo kochała męża. Przez wszystkie lata wierzyła, że swoją dobrocią, wiernością, uczciwością, potrafi wyleczyć męża z zazdrości, zmienić jego stosunek do siebie, do życia. Starała się też nakłaniać go do leczenia. I owszem, leczył się, parokrotnie. Dwa razy nawet w szpitalu psychiatrycznym. Niestety, po krótkim czasie wszystko wracało do poprzedniego stanu. Raz, kiedy w ataku szału przystawił jej naładowany pistolet do skroni, zwątpiła we wszystko. Nie zabij jej. Dzwonek listonosza do drzwi — przeszkodził mu. Na drugi dzień, kiedy wytrzeźwiał, płakał jak dziecko, bo sam zdał sobie sprawę, że mógł ją rzeczywiście zabić. Mówił, że to jego miłość do niej — na szczęście — nie pozwoliła mu tego uczynić. Błagał o wybaczenie. Przysięgał poprawę. Obiecywał poddać się ponownemu leczeniu. W kobiecie jednak coś pękło. Postanowiła uciec od męża. Pomogły jej dzieci. Uciekli do innego miasta.


Po paru latach separacji, udało jej się uzyskać rozwód ze swoim „mężem-Otellem”. A udało się tylko dlatego, że jej mąż związał się już z inną kobietą, o 20 lat młodszą. Było to 10 lat temu. Parę miesięcy temu, kobieta dostała tragiczną wiadomość. W Boże Narodzenie jej były mąż bestialsko zamordował swoją konkubinę na oczach ich malutkich dzieci oraz swojej matki. Niestety, za tę makabryczną zbrodnię nie został ukarany. Uznano go za niepoczytalnego. Jest leczony w szpitalu psychiatrycznym... No cóż, pewnie za jakiś czas, podleczony, wyjdzie ze szpitala, i to jako człowiek z czystą kartą, w świetle prawa niekarany... i znów poszuka sobie jakieś ofiary swojej chorobliwej zazdrości.


  Contents of volume
Comments (23)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Mądry tekst, ale iskry i ikry to on nie ma.
Chba że to taki esej.
Nie ma w nim namiętności,
Może reportaż?
avatar
Puszczyk, w potwornej chorobie i tragedii osób dotkniętych tą chorobą — namiętności szukasz?
avatar
Szukam w tekście, a nie chorobie.
avatar
To nic na to nie poradzę, że Ty nie znajdujesz. Ja, pisząc ten tekst, "namiętność" odczuwałam aż nadto.
avatar
Zetknąłem się z syndromem Otella połączonego ze schizofrenią, kiedy zazdrośnik widział sytuacje, których nie było i nie rozróżniał swoich imaginacji od rzeczywistości. Niestety, jak powiedział policjant wezwany przez sąsiadów do jednej z awantur domowych, "Dopóki nie ma trupa, nikt go nie zmusi do leczenia". I jeszcze jeden szczegół. Tu zamiast alkoholu, albo obok alkoholu, ale bez przesady, była fanatyczna religijność.

Artykuł na poważny temat. Trudno po nim oczekiwać namiętności.
avatar
A wie Pan, Panie Rudolfie, myślę, że taki rodzaj syndromu Otella — połączone z fanatyczną religijnością, to chyba jeszcze gorszy, niż połączony z alkoholem. Bo po alkoholu, taki jeden z drugim "Otello" w końcu padnie i uśnie, i da odpocząć, fanatyk religii, nie.
Tak, to jest bardzo poważny temat...
avatar
Powróciłam tu tyllko po to, by skomentować twój artykuł. Przywołałas mnie Michalszko.
Temat zespołu Otella jak i inne zespoły urojeniowe towarzyszące chorobie alkoholowej znam od podszewki. Mniemam, że i ty także, bo twój felieton aż kipi od emocji. Tak nie napisałby nikt kto nie zna tematu.
Jestem DDA, sama borykam sie z alkoholizmem od podstawówki, ale uczestnicze w grupach wsparcia itp. Ale ja nie o tym, sorki. O tych innych sprawach możemy pogadać jeśli chcesz zupełnie priv - zanim znikne, wysylam ci swoj adres mailowy na pw, jakby co.
Po wieloletnich obserwacjach wujkow, dziadków, rodziców i otoczenia, dotknietych alkoholizmem, doszłam do wniosku, że syndrom Otella to rodzaj mechanizmu obronnego, demonstracja uczuc, których tak naprawdę zaawansowany alkoholik nie jest w stanie przeżywać. Mój dziadek bił babcię "z zazdrości" bo inaczej nie umiał okazać uczuć. W gruncie rzeczy alkoholik zaawansowany nie czuje nic oprócz wyrzutów sumienia. Dlatego eksponuje zazdrość bo niby zazdrość jest objawem miłości. Zazdrość to przemoc taka sama jak bicie. Bo godzi w podstawy związku.
Ale to są nieświadome mechanizmy. Tworząc własną wizję rzeczywistości, wypełnioną własnymi urojeniami, alkoholik ma złudzenie, że panuje nad swoim życiem, kontroluje je, wie co się dzieje itp. Co jest oczywistą bzdurą.
Właśnie te urojenia alkoholików są najtrudniejsze dla najbliższych. No bo co można zrobić?
A ja w związku z tym zastanawiam sie, czy utrata umiejętności przeżywania uczuć wyższych przez alkoholika jest odwracalna? Czy gdyby hipotetycznie alkoholik wyszedł z nałogu, tak na amen, to czy wróciłaby mu umiejętność kochania? To dopiero ciekawe zagadnienie...
avatar
Chciałabym jeszzcze dodać, ze aczkolwiek twój artykuł jest niezwykle cennym źródłem wiedzy o obłędzie zazdrości, zwanym takze "paranoia alcoholica", zaburzenia osobowości wynikające z przewlekłego alkoholizmu to nie tylko zespół Otella.

Alkoholik niszcząc siebie, niszczy wszystko wokół. Większość alkoholików kompensuje swój upadek w jakby krytycznym, dość sentymentalnym samoponiżaniu, autoironii, nie wolnym jednak od charakterystycznego rzutowania winy na los i otoczenie. Znamienne dla alkoholików jest obarczanie innych winą za swoje niepowodzenia.

Charakterystyczne rysy osobowości alkoholika to egoizm i egocentryzm, kapryśność, złośliwość, zanik uczuć społecznych i etycznych, zubożenie dążeń i zainteresowań, obniżenie i wulgaryzacja popędu seksualnego, życie dniem dzisiejszym i frazeologiczna górnolotność uczuć, relacji i zobowiązań. Jednym słowem - bańka mydlana. Pustka pod kruchą warstwą lodu.

Luki w pamięci alkoholik wypełnia fantazjami, które mają na celu usprawiedliwienie jego postępowania. Stąd bezsensowne doszukiwanie się rzekomych zdrad, czy innych niecnych działań skierowanych przeciwko niemu.
avatar
Angeliko, tyle że alkoholizm to odrębna choroba. Potworna, wyniszczająca, ale nie zawsze ma związek z syndromem Otella. Wszak nie każda osoba dotknięta tą chorobą jest alkoholikiem. Niektóre w ogóle nie piją alkoholu. Znałam taki przypadek u bliskiej znajomej.
Współczuję Ci bardzo, że tak wiele złego doświadczyłaś w swoim życiu przez alkoholików w rodzinie.
Alkoholik, jak wychodzi z nałogu, to często popada w jakiś fanatyzm. Bywa on różny. Ale najczęściej dotyczy wiary w Boga.
avatar
Fakt, zapętliłam się troszku na alkoholizmie, chorobliwa zazdrość dotyka nie tylko nałogowców... Ale opowiedziałaś te historie tak sugestywnie, że wszystko mię stanęło przed oczyma. Sorki.
Gupie jest to powszechne myslenie w kategoriach " nie ma miłości bez zazdrości" i jeszcze "jak sie baby nie bije to jej wątroba gnije", traktowanie z pobłażliwością problemu przemocy wobec kobiet, niewtrącanie sie w "rodzinne awantury", kurcze. Ciche przyzwolenie na przemoc. Degeneracja...
Alkoholik zaawansowany nie jest w stanie rozpoznawać swoich stanów emocjonalnych i fizjologicznych, a co dopiero - uczuć innych osób? Uważa się za pępek świata i nieszczęśliwy najbardziej na świecie. I co z takim zrobić, skoro chory i nieświadomy? - tak myślą kobiety alkoholików/ Dlatego zostają, biernie przyjmując dopust boży. I paranoiczne oskarżenia, i bicie.
avatar
Ojej, przykro mi Angeliko. Nie było to moim zamiarem, aby kogokolwiek aż tak poruszać. Tym bardziej, że piszę o syndromie Otello, a nie o alkoholizmie. Chociaż w pewnym sensie Cię rozumiem, bo opisuję akurat przypadek "Otella" sięgającego po alkohol.
Fakt, w Polsce jest bardzo dużo alkoholików. Zbyt dużo. Zbyt dużo jest też uzależnionych od alkoholu. Dlatego że spożywanie alkoholu należy niestety do polskiej kultury od wieków... i jest na to wszechobecne przyzwolenie społeczne. Polacy piją przy każdej okazji... albo i bez okazji. Piją i już! Zawsze mnie to bardzo drażniło.

Dla rozluźnienia sytuacji zamieściłam wiersz satyryczny "Autobiografia moczymordy". Taki mój, pisany bez żadnych narzuconych rygorów zasad. Lubię czuć wolność w każdej dziedzinie życia. W pisaniu też. To tak gwoli informacji, gdyby się ktoś wziął za doszukiwanie się w nim właściwych rymów i rytmu. ;) :D
avatar
No. Sorki Michalszka. Ja tak mam że się zapetlam, pani psycholog mówi że mam wysoki poziom afektu (chyba nie przekrecilam he). Nienawidzę alkoholików a sama całe życie muszę walczyć z tym cholernym nałogiem. Alkoholizm odczlowiecza. Pozbawia uczuć. A ja chcę być człowiekiem i mieć uczucia chociaż to czasem takie strasznie trudne.
No dobrze, już Ci nie brudze pod wątkiem.
Dzię za wysłuchanie he
avatar
Dzięki autorce i komentatorom za ciekawe rozważania nad ważnymi elementami ludzkiej osobowości.
avatar
Trudno silić się na polot i namiętności, kiedy człowiek chce przybliżyć kawałek ludzkiej tragedii, bo tylko tak można to określić.
avatar
Angeliko, nic mi nie brudzisz. I nie masz mi za co dziękować. Wierzę, że dasz radę. Już samo to, że chcesz "być człowiekiem i mieć uczucia", bardzo dobrze rokuje, i to, że jesteś pod opieką psychologa.
avatar
A autorka i komentujący dziękują Panu! Za ocenę także dziękuję:)
avatar
Erato, dziękuję za te słowa i ocenę. Miło mi, że jesteś mojego zdania. Mamy podobną wrażliwość.
avatar
Dzię Michalszka. Mało kto okazał Angelice tyle dobroci i wyrozumiałości co Ty.
avatar
Mam nadzieję Michalszka, że się nie pogniewasz za to, że zwracam się do Twojego gościa. Zespół Otella to jedna z wielu obsesji, ta akurat jest podlewana alkoholem, inne zachowaniami kompulsywnymi i jeszcze inaczej. Najczęściej to sprzężenie zwrotne.
Teraz do Angeliki. Można i warto szukać pomocy wszędzie, ale mechanizm uzależnienia ma to do siebie, że własnie to poszukiwanie pomocy jest takim jak wyżej zachowaniem. Nikt mi nie potrafił pomóc, wiec się napiję, wezmę działkę. Prawda jest taka, że pomoc leży wyłącznie w Twoich rękach. Gdy wygrasz i minie trochę czasu, nagle zobaczysz, że w Twoim najbliższym otoczeniu zniknęli pijacy, a wraz z nimi patologie, na przykład dlatego, że wreszcie nabrałaś sił, by zmienić otoczenie. W nowym będziesz miała kredyt, ale nie bez dna. Piszę pijacy, bo "alkoholicy" to trochę inny termin.
Powodzenia,
leo
avatar
Dzię Leo. Myślę że Michalszka się nie pogniewa. To bardzo dobra osoba.
Masz rację że sprzezeniem zwrotnym. To zawsze wraca w określonych sytuacjach. Wtedy trzeba bardzo bardzo uważać i otaczać się dobrymi osobami. Takimi jak Michalszka.
avatar
Leo, a czemuż to miałabym sie gniewać? Bardzo się cieszę, że tyle mądrych słów tu przytoczyłeś. Pozdrawiam serdecznie!
avatar
Angelika, miło mi, że mnie taką znajdujesz. Cały dzień się nie odzywałam, bo zajęta byłam Joylii.Design mojej Córki. Dopiero wróciłam. Jutro także będę. A Ty trzymaj się mocno i myśl pozytywnie. Życie stoi przed Tobą otworem.
avatar
Zespół Otella przejawiał się u mojego - zaznaczam: niepijącego! -szwagra nie tylko w tym, że wszystkie jego rozmowy z żoną - także w mojej obecności - toczyły się wyłącznie na jeden i ten sam temat: jej zdrad i kochanków. On wciągał w ten swój obłęd także małe (przedszkolne wtedy) ich wspólne dzieci, polecając synowi lub córce śledzić matkę! Dzieci robiły, co tata kazał, i dzisiaj we własnych już rodzinach robią dokładnie to samo! Brak zaufania do członków własnej rodziny to wyraz tego, jak bardzo jako wspólnota jesteśmy zdefragmentowani. To ten najczarniejszy dla jutra scenariusz.
© 2010-2016 by Creative Media